wtorek, 23 sierpnia 2016

One Shot - Jestem Avengers... cz.III

Siedziałam właśnie razem z Brucem przy wielkim stole a Furyego gdzieś wcieło. Siedzieliśmy w milczeniu i czekaliśmy , czekaliśmy no i -właśnie ...na co my czekaliśmy?? Nagle nie wiadomo skąd pojawił się Fury razem z Natashą która zajęła miejsce po mojej prawej stronie , Hill która stała i dyskutowała o czymś z Furym i jakimś nieziemsko przystojnym gościem ubranym w jakiś dziwny rodzaj zbroi , kiedy spojrzał się na mnie posłał mi szczery piekny uśmiech na co zaczęły mnie piec policzki.
Nagle moją uwagę przykuł Rogers który wyglądał fatalnie.
 Patrzyłam jak idzie powoli pogrążony we własnych myślach z oczami pozbawionymi blasku, potrafiłam wyczytać z nich tylko smutek.
 Mimo awantury która odbyła się kilka godzin temu bardzo zasmucił mnie widok przyjaciela w takim stanie. Czyżby on naprawdę tak bardzo przeżywał tą jedną kłótnie?
 Kiedy tak cały czas go obserwowałam nasze spojrzenia się spotkały a ja zatraciłam się w jego tęczówkach i nie mogłam się od nich oderwać.
Poczułam coś bardzo dziwnego w środku coś czego nie czułam od bardzo dawna jednak nie dopuszczałam do siebie tej myśli że to może być TO uczucie.
Szybko oderwałam od niego wzrok i spuściłam głowę i tak żeby było widać mojej twarzy.
 Wzięłam kilka głębokich oddechów by się trochę uspokoić i zaczęłam jeździć wzrokiem po pomieszczeniu co chwilę zatrzymując się na jakimś przedmiocie.
Nagle za szklana szybką korytarza pojawiło się kilkunastu po zęby uzbrojonych Agentów TARCZY a w środku szedł z nimi jakiś Przystojny mężczyzn ubrany w kolejny dziwnh strój w odcieniach zieleni.
Od razu przypomniałam sobie zdjęcia które pokazywał mi Fury na których znajdował się właśnie ten facet.
W pewnym momencie zobaczyłam że patrzy się on wprost ma mnie i uśmiecha się szyderczo.
 Lekko zmarszczyłam brwii i zwróciłam uwagę na Steva który znajdował się właśnie obok mnie na drugim fotelu trzymający długopis w ręku który zmiażdżył.
Co ten biedny kawałek plastiku mu zrobił?!! Spojrzałam się tylko na Kapitana na co kiedy to zobaczył szybko puścił długopis .
Rozjerzałam się po pomieszczeniu i do mojej świadomości doszło że Fury znowu gdzieś zniknął .
Nagle Hill klikneła coś ma swoim tablecie i momentalnie jakiś obraz z kamery pojawiał się przed każdym z nas.
-Imponująca cela, nie dla mnie zbudowana jak sądzę .-chciał coś jeszcze powiedzieć lecz Fury mu przeszkodzić .
-Dla kogoś o wiele silniejszego niż ty.,-Odpowiedział chłodno czarnoskóry mężczyzna .
-Aaaaaa...dla niego...-usłyszałam i zobaczyłam jak ten facet patrzy się w kamere i śmieje się a ja myślałam o kogo chodzi . Popatrzyłam się po kolei ma wszystkich i tylko Banner wydawał się być spokojny zbyt spokojny jak dla mnie . Banner...Banner...HULK!!! Krzyknełam w myślach i Spojrzałam na Bruca zdziwionym wzrokiem na co on tylko posłał mi przepraszający uśmiech.
Kolejna osoba która nic mi nie powiedziała...Ale z drugiej strony on miał powód ...Nieto co Steve...
-Ale myślę że nie tylko jego chcieliście tu zamknąć... Bardziej ją ...-Usłyszałam i wróciłam do ekranu.
-Lepiej się rozwiń bo nie mam za dużo czasu .-
-Oj Nick już nie musisz udawać że nie wiesz o kogo chodzi ... Przecież obydwoje doskonale wiemy że przyjdzie tutaj ... Przyjdzie by się dowiedzieć kim jest...A to wiem tylko ja...-po wiedział z uśmieszkiem na twarzy a ja niezabardzo rozumiałam o kim rozmawiają .
-Lepiej powiedz jakie masz zamiary.- usłyszałam a Fury w odpowiedzi dostał tylko śmiech.
-Przybyłem tutaj z naprawdę daleka by posiąść władze i przy okazji dowiedzieć się kilka rzeczy dla osoby która mi pomoże .-
-Dobra panie władza powiedz jakbyś coś do czytania chciał -
I ekrany zgasły .
-Po siąść władze...Ale jak?-zapytałam
-Loki zbiera armię tworzą ją Chitauri , to istoty zapomniane a ich władca chce wykorzystać Lokiego do przecięcia nowego świata .- powiedział uroczy blondasek
Wait...Mój mózg analizuje dane...ŻE KOSMICI?!!!...NA ZIEMI?!!...A ja myślałam że nic mnie już nie zaskoczy.
-Czyli co Armia z Kosmosu?-usłyszałam Steva który miał dziwną minę .
-Ale ... skąd to wszystko wiesz ??-zapytałam blondyna
-Thor pochodzi z Asgardu...Odległej planety nie w naszych rejonach ...Jest następcą tronu ...a -Loki to...-Nagle z znikąd ponownie pojawił się Fury lecz nie dano mu dokończy .
-Loki to mój brat, -powiedzia cicho jak by się bał naszej reakcji a w jego oczkach widać było ból.
Posłałam mu tylko uśmiech .
-Loki próbuje kogoś podpuścić to widać -odezwała się Hill
-Właśnie mówił o jakiejś dziewczynie że przyjdzie się czegoś dowiedzieć o co kogo może chodzić ?-zadałam kolejne pytanie lecz nie dostałam odpowiedzi .
-Narazie pomyślmy jak -Loki sprowadzi tu tych swoich wojowników .-odezwała się Natt
-To proste, otworzy portal jeszcze raz tak jak zrobił to wcześniej , do tego jest mu potrzebny Selvig .-usłyszałam za sobą głos osoby której bym się nigdy tutaj nie spodziewała . Proszę tylko niech nie zauważy . Proszę . Proszę.
-Anthony Stark miło mi .-
-Bruce Banner...-Odpowiedział spokojniej.
-Tak wiem czytałem twoją pracę na temat promieniowania Gamma uwielbiam też jak dostajesz szału i zamienisz się w tą zieloną bestie.-kiedy to usłyszałam mało nie parsknełam śmiechem . Lecz szybko spuściłam głowę do dołu tak żeby nie było widać mojej twarzy .
-A tak wogóle cześć wszystkim .-powiedział odwracając się w naszą stronę  i nagle usłyszałam kroki osoby idącej w moją stronę . Boże błagam . Uniosłam lekko głowę do góry i ujrzałam Tonyego stojącego nademną z założonymi rękami i tupiacego nogą .
-Na osobność w tej chwili marsz...-powiedział chłodno

***
Siedziałam sobie samotnie w jakimś pomieszczeniu na tyo laboratorium.  Głupio mi było że to tak wyszło , nigdy z Tonym się nie okamywaliśmy a ja nagle pojawia się w miejscu w którym nie powinno mnie być . Może to nie był dobry pomysł żeby dołączyć do TARCZA.
Nagle usłyszałam za sobą dźwięk otwierających się automatycznie drzwi a do środka wszedł Tony razem z -Brucem i Stevem.
 Tony podszedł do jednego ze stanowisk i udawał jakgdyby nigdy nic że mnie tu niema .
-Możesz porozmawiać ze mną jak normalny człowiek a nie udawać fochy?-zapytałam na co dostałam tylko obojętne spojrzenie .
-Tony...-powiedziałam po raz kolejny
-Świetnie -szepnełam sama do siebie i skupiłam swoją uwagę na chłopakach znajdujących się przy jednym z ekranów i obgadujących coś. Nagle Bruce zauważył że się im przyglądam .
-Co trudna rozmowa?-zapytał tak głośno żeby Tony słyszał naco dostał złe spojrzenie razy 2 .
-Tacy sami-zaśmiał się co wywołało na mojej twarzy delikatny uśmiech .
-Nie przeszkadzajcie sobie i tak was nie słuchamy .-odezwał się coraz kolejny Banner i wrócił do swojej pracy.
-Powiesz coś czy nie bo niemam zamiaru stać tu bezczynnie.-podeszłam i jednocześnie poinformowałam Tonyego na co dostałam tylko chamskie parsknięcie.
-Że to niby ja mam coś powiedzieć?? Przepraszam bardzo ale to nie ja okłamałem osobę która się mną opiekuje i to nie ja złamałem zakaz który dostałem!!-Darł się tak na mnie że aż mu żyłka wyskoczyła.
-Ja...Nie wiem co powiedzieć...-odpowiedziałam zgodnie z prawdą i spóściłam głowę .
-Oczywiście że nie wiesz bo nie myślisz!!Tak bardzo się zapatrzyłaś w tych wszyst...-kiedy to mówił do moich oczu zaczeły napływać łzy...Wiedziałam że się wkurzy ale nie sądziłam że usłyszę takie słowa od niego ...Nie wiem dlaczego przestał mówić byłam za bardzo pogrążona w swoich myślach i łzach...
Nagle poczułam silne ramiona które przyciągnęły mnie do siebie i mocno przytuliły . w ułamku sekundy poczułam zapach tych pięknych perfum.
-Dosyć Stark.-powiedział chłodno mój wybawca.
-Wybacz ale nikt a już zwłaszcza ty nie będziesz mi mówić co mam robic .-słuchałam tylko kłótni nie miałam odwagi spojrzeć na nich , a może nie chciałam . Tak bardzo było mi dobrze w jego objęciach że nie miałam zamiaru go puścić.
-Widzisz do czego doprowadziłeś?-zapytał się spokojne Kapitan.
-jeszcze nie oszalałem . Czy ja gadam z dinozaurem??-zapytał ironicznie.
-Ja przynajmniej umialbym się poświęcić dla drużyny. Nie to co ty . Robisz wszystko i wyłącznie pod siebie. Myślisz że zbroja wszystko załatwi?? Załóż ją to się przekonamy.-
-Dosyć!!!!-momentalnie oderwałam się od Steva
-Paula odejdź jak szczura laboratoryjny chce się pobawić to proszę bardzo.-powiedział Tony ściskając rękę w pięść.
-Obydwoje zachowujecie się jak dzieci, nie wiem na co ja liczyłam.-powiedzialam zalana łzami i w szybkim tempie wyszłam z tamtego pomieszczenia.

***
-Nie możesz teraz odejść!!-krzyknęła Natasha na moją wiadomość.
-Mogę i właśnie to robie.-powiedziałam zostawiając kartkę z wypowiedzeniem na stoliku.
-Paula przecież tak bardzo ci zależało .-usłyszałam Bruca.
-Jak sam powiedziałeś zależało .-skomentowała krótko.
-Przyjmuje wypowiedzenie.usłyszałam nagle głos Furyego .
Na co tylko posłałam wszystkim drobny uśmiech który wsscy odwzajeminili.
Możliwe że z niektórymi już nigdy się nie spotkam . Na samą myśl poleciały mi łzy.
Czyli to właśnie tak upadają największe marzenia??
Teraz już wiem jakie to uczucie.

*W tym samym czasie*

-Dlaczego dałeś jej odejść??-pytał najlepszy agent swojego szefa.
-Nie odchodzi na zawsze ...wróci.-powiedział Spokojnie
-Skąd masz pewność?-zapytała brunetka z włosami spietymi do tyłu .
-Nie mam jej Hill.-odpowiedział równie Spokojnie jak wcześniej.
-Była naszą ostatnią nadzieją.-powiedział z smutkiem agent.
-Dalej nią jest...Tylko musimy jeszcze poczekać...-cały czas mówił czarnoskóry.
-Na co ?- zapytała Ruda.
-Aż zrozumie że jest nam potrzebna .-wypowiedział ostatnie słowo i oddalił się by popatrzeć sobie na chmury i w spokoju pomyśleć.
Nagle do pomieszczenia wszedł dobrze zbudowany mężczyzna z tarczą na plecach.
-Widział ktoś Paulę??-zapytał zmartwiony.
-Niema jej tutaj dosłownie przed chwilą złożyła wypowiedzenie.-poinformowała go Rosjanka. Na co mężczyzna momentalnie wybiegł i ruszył w jej stronę.

***
No cóż to chyba byłby koniec mojej przygody.
Już miałam wychodzić na płytę hellicariera kiedy z tyłu usłyszałam swoje imię..
-Paula!! Zaczekaj!!!-usłyszałam ten donośny głos.
-Steve co ty tutaj robisz?-zapytałam z delikatnym uśmiechem i łzami w oczach.
-Chciałaś wyjechać bez pożegnania??-zapytał również się uśmiechając.
Cieszyłam się że nie zmusza mnie do zostaną tutaj .
Był jedną z tych osób które tak dobrze mnie rozumiały.
-Oczywiście że nie .-zaśmiałam się i nagle poczułam coś czgego jeszcze nigdy nie doznałam.
Kiedy Steve zrobil ten krok którego ją się bałam. Poczułam się zupełnie inaczej. Lepiej a może gorzej? Nie wiem to było naprawdę dziwne uczucie. Nasze usta złączyły się w pięknym namiętnym i długim pocałunku. Nie mogłam się powstrzymać musiałam się oddać w pełni. Nasze nosy co chwilę dotykały siebie na wzajem. Jedna moja ręka powędrowała na tył głowy Steva a druga zatopiła się w jego blond włosach których z trudem dosiegałam. Cały czas stałam na palcach a on ugiał kolana by móc mieć ze mną dobry kontakt w czasie tych łapczywych pocałunków.
Już od dawna pragnęłam tych ust ,dopiero teraz to zrozumiałem . Zrozumiałam to w momencie w którym właśnie miałam to stracić.
Niehcialam się od niego odrywać a on odemnie .
Nie mieliśmy na to ochoty .
Poprostu tak staliśmy na środku korytarza na którym w każdym momencie mógł pojawic się ktokolwiek.
Nie chciałam tego ale musiałam , musiałam się od niego oderwać.
Nie chciałam go stracić ale było już za późno.
-Przepraszam...-wyszeptałam tylko i odwróciłam sięby od razu  ruszyć w stronę czekającego na mnie samolotu. Nie od wracałam się bo wiedziałam że tam stoi.
I tak własnie oto spierdoliłam sprawę.

***
Od tygodnia siedze sama w tych czterech ścianach i jem lody plus oglądam wszystkie możliwe filmy. Niemoge zapomnieć...
Nie tylko o Stevie ale o wszystkich.
Dziwne że przez tak krótki okres zżyłam się tak mocno z tymi wspaniałymi wariatami.
Próbowałam zadzwonić do przyjaciółki ale nie odbiera.
Przyznam że się o nią martwię.
Zawsze oddzwaniała tu nic . Oglądałam tak sobie ostatni odcinek My Little Ponny .(Jak mówiłam oglądam Wszystko co tylko istnieje) kiedy usłyszałam strzały i wybuchy.
Szybko pobiegłam do szklanej ściany dzielącej mnie od balkonu i to co zobaczyłam wzbudziło we mnie ogromną panikę.
Nad moim domem był jakiś PORTAL?!!

***

Dum Dum Dum
Tak trochę mnie nie było.
Tak trcohe długo.
No bo wiecie SE wyjechałam no ...
Ale jestem!!! Z one Shotem którego kochacie!!!
Wydaje mi się że następna część to chyba BD koniec
Ale pewności nie mam .

Mała Kicałka







wtorek, 12 lipca 2016

One Shot-Jestem Avengers...cz.II

Jeżeli to czytasz to zostaw komentarz .
Każdy komentarz to moja motywacja.


Od dnia katastrofy w ośrodku T.A.R.C.Z.Y minęło około tydzień . Sprawa tak szybko zniknęła z mediów jak się pojawiła. Najwyraźniej musi to być coś naprawdę poważnego skoro Fury aż tak zadziałał. Moje rozmyślania przerwał telefon z którego leciała piosenka Demons. Bez chwili wahania wzięłam do ręki najnowszego iPhona i szybkim ruchem palca odebrałam połączenie.
-Halo??-Zapytałam do telefonu.
-Paula muszę z tobą pogadać i to teraz.-powiedziała poważnym tonem moja przyjaciółka z szkoły a zarazem siostra mojego byłego chłopaka.
-Scarlet jeśli to coś poważnego to możemy się spotkać , mogę do ciebie przyjść jeśli chcesz
-zaproponowałam jej ponieważ przeraził mnie jej ton , lecz w głębi duszy modliłam się żeby się nie zgodziła ponieważ nie chciałam ryzykować kontaktu z Mikiem.
-Nie musisz...a poza tym wiem że zaproponowałaś to tylko dlatego że chciałaś być miła.-powiedziała co wywołało na mojej twarzy mimowolny uśmiech , tylko ona znała mnie tak dobrze .
-No to mów o co chodzi-naciskałam.
-Paula musisz poro...-Nie dałam jej dokończyć
-Nie będę z nim rozmawiała.-powiedziałam stanowczo.
-Ale ty nie rozumiesz co się z nim dzieje... To nie jest mój brat!! Tamten Mike uśmiechał się codziennie , spotykał się z przyjaciółmi i nigdy nie odmawiał zagrania w piłkę.-powiedziała
Aż tak z nim źle? Moje sumienie nagle się odezwało.
-Scarlet...wiesz że ją na...- teraz mi nie dano dokończyć
-Scarlet z kim rozmawiasz??- usłyszałam głos należący do NIEGO
-Z nikim ważnym-
-Jasne...- usłyszałam pogardę??
- Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi??!- krzyknęła.
- Naprawdę chcesz wiedzieć o co??!! O to że rozmawiałem z Juliet (dziewczyna z którą całował się Mike na moich oczach już od samego jej imienia robi mi się niedobrze.) i zgadnij co mi powiedziała. Powiedziała że to ty ją na mnie nasłałaś !!Że to ty kazałaś jej mnie pocałować na oczach Pauli żeby mnie z nienawidziła!!! Bo stwierdziłaś że spędza wiecej czasu ze mną niż z tobą!! No byłaś zazdrosna!!-niedowierzałam.
-I ty jej w to uwierzyłeś?!! Wiesz co...chyba właśnie straciłam brata...wynoś się!!!-krzyczała a ja tylko usłyszałam dźwięk oznaczający koniec rozmowy.
Nie będę dzisiaj szła tam jutro w szkole to wyjaśnie. Scarlet musi ochłonąć.
Bez wahania ruszyłam do salonu gdzie znajdowali się Pepper z Tonym swietujący swoją rocznicę spotkania, nie mam pojęcia ile lat już się znają ale naprawdę długo .
Kiedy weszłam do pomieszczenia zobaczyłam tam ich rozmawiających z Coulsonem???
-Philll!!-krzyknęłam z radości i przytuliłam agenta... Tak podobno byłam jedyną osobą której odwzajemnił uściski.
-Co tu robisz???Dlaczego nie było cię na mszy?? I co z tym trzęsieniem?? Dużo jest ofiar???-mase pytań wydobywało się z moich ust.
-Spokojnie młoda bo padaczki dostaniesz.-skomentował Tony oglądający coś na jakimś tablecie.
-Co tam masz??-zapytałam na co nie dostałam odpowiedzi.
Więc szybko użyłam swojej mocy a tablet w mgnieniu oka znajdował się w moich rękach.
-Czy wspomniałem że chcemy by Paula również uczestniczyła w tym projekcie??-zapytał nagle Coulsona a moje oczy momentalnie sie zaświeciły .
-Jakim projekcie ??-zapytałam z bananem na twarzy.
-Wszystko jest na tablecie.-powiedział mi człowiek stojący przede mną na co ją tylko posłałam mu uśmiech.
-Nie wyrażam zgody.-usłyszałam nagle głos Tonyego .  Skąd wiedziałam że tak będzie?? No skąd?? Z doświadczenia moi państwo. Westchnełam tylko i włączyłam tableta.
Podeszłam do stolika stojącego w kącie i w mgnieniu oka przeżuciłam wszystkie pliki na cholograficzny stół.
Moim oczom ukazały się akta różnych osób z czego znałam 3 +siebie .
Przyznam szczerze że się trochę przeraziłam , pierwszy raz widziałam takie coś.
-Jeszcze dzisiaj obydwie jedziecie do Waszyngtonu.-usłyszałam osobę stojąca za mną .
Odwróciłam się momentalnie i spojrzałam w jego oczy w których widziałam zmartwienie?? Strach?? Westchnełam tylko bo wiedziałam że nic z tego nie będzie .
-Coulson jedziesz może w stronę lotniska??-uslyszłam w oddali . Szybko ruszyłam w stronę swojego pokoju by spakować najpotrzebniejsze rzeczy.

***
-Pa -powiedziałam  do Tonyegk delikatnie się uśmiechając nim drzwi windy się zamknęły .
-Wielka szkoda że Stark się nie zgodził. Naprawdę dobrze byłoby mieć cię w drużynie-powiedział Coulsona a ja tylko westchnełam. Spojrzałam na Pepper u której nagle pojawił się wielki banan na twarzy.
-Żeby Paula mogła uczestniczyć w projekcie T.A.R.C.Z.Y.musi mieć zgodę jednego prawnego opiekuna tak??-zapytała na co agent pokiwał głową.
-Pepper ale moim prawnym opiekunem jest Tony przecież wiesz ...-powiedziałam
-No wsumie to nie!!-powiedziała a ja spojrzałam się na  nią pytającym wzrokiem.
-Od niedawna jestem twoim 2 prawnym opiekunem !! Niespodzianka!!-krzykneła a ja rzuciłam się na nią szczęśliwa . Od zawsze traktowałam ją jak matke a teraz tak jakby oficjalnie nią jest!
-Nawet nie wiesz jak się cieszę-szepnełam jej do ucha
-No więc Phil...proszę mi powiedzieć gdzie mam podpisać?-zapytała ruda a agent szybkim ruchem wyciągnął tablet na którym znajdował się skan jakiegoś dokumentu , Pepper jednym pociągnięciem ręki przejechała specjalnym długopis po urządzeniu przy czym szeroko się do mnie uśmiechała.
-No więc Paulino Stark...witamy w T.A.R.C.Z.Y.-powiedział z delikatnym uśmiechem i wyciągnął do mnie dłoń którą uścisnełam.

***

-Dyrektor się ucieszy że do nas dołączyłaś - usłyszałam Coulsona który wyrwał mnie z mojej zadumy. Już miałam mu odpowiedzieć lecz nie było mi to dane.
-Coulson!!-usłyszałam znajomy głos za sobą i gdy się odwróciłam dostrzegłam  Natashe.
-Fury cię szuka jest na mostku-powiedziała i zaczęła iść razem z nami . Really?? Naprawdę żadnej reakcji na to że tu jestem???! To jest cud!
-Właśnie tam zmierzamy .- powiedział i już po chwili znajdowaliśmy są się w wymienionym wcześniej miejscu .
Kiedy tylko weszłam od razu w moje oczy rzucił w ie Wielki stół z logiem T.A.R.C.Z.Y. zaraz za nim znajdowały się wszelkiego rodzaj ekrany i komputery a jeszcze dalej znajdowała się szklana ściana przez którą można było dotrzec chmury co sugerowało że już znajdowaliśmy się w powietrzu .
-Ciesze się że jednak dołączyłaś do T.A.R.C.Z.Y.-powiedział i podał mi rękę którą od razu z uśmiechem uścisnełam.
-Mieliście jej nie werbować-usłyszałam doskonale znany mi męski głos. Odwróciłam się w w stronę właściciela głosu i spojrzałam na niego z pod byka.
-Powiedzieliście że jeżeli się zgodzę to jej ni będziecie werbować- powiedział Rogers.
-Zmówiliście się wszyscy przeciwko mnie czy o co chodzi??!!-krzyknełam i spojrzałam na niego .
-Naprawdę?!!-ponownie moj gniewa się odezwał. Dopiero teraz zauważyłam że w naszą dyskusje wmieszani są Maria i jakiś facet o ciemnej karnacji i czarnych jak smoła włosach ubrany był trochę przy duże spodnie i marynarkę .Skądś go kojarzyłam lecz mój mózg niestety nie mógł się w tym momencie skupić ponieważ wymiana zdań powoli zaczynała się przeradzać w poważną kłotnie.
-Powiedziałem , nie obiecałem a poza tym Paulina Stark jest tutaj w celu naukowym nie bojowym-powiedział triumfalnie  czarno skóry mężczyzna z przepaską na oku . Lecz ja niestety zastanawiałam się o co może chodzić z celem naukowym przecież ja się na niczym niezwykłym nie znam a przecież T.A.R.C.Z.A. robiła mi już masę badań by stwierdzić skąd wzięła się moja moc i nic nie zdołali ustalić jedyne czego się dowiedziałam że energia która się we mnie kumuluje emituje niewielkie promieniowanie Gamma . Na początku jak to usłyszałam to już zaczęłam pisać w myślach testament jednak okazało się że jest to dla mojego organizmu  wogóle nie szkodliwe.
-Doktorze Banner Agentka Romanoff zaprowadzi pana do laboratorium -przerwano moje myśli tymi kilkoma słowami. Banner...Banner...skąd ją znałam to nazwisko ...mniejsza pozniej się pomyśli.
-Paula pozwól tutaj.-usłyszałam głos Furyego który siedział już przy stole razem z Hill. Oprócz nas przy wielkim stole znajdował się również Rogers który tylko stał na progu opierając się o ścianę i patrząc się na mnie cały czas. Kiedy już zajęła miejsce Hill położyła przede mną teczkę z jakimiś dokumentami i zaczęła powoli wyciągać z niej różne zdjęcia i masę papierów.
-To coś nazywa się Tesseract -powiedziała pokazując zdjęcie jakiejś niebieskiej świecącej kostki która wydawała się dziwnie znajoma.
-Gdzieś już to widziałam -powiedziałam cicho i zaczęłam przyglądać się zdjęciu.
-Twój dziadek znalazł to na dnie oceanu kiedy szukał Rogersa , sądził wtedy tak jak my teraz że Tesseract stanowi odnawialne źródło mocy której niemożna wyczerpać...Pytałaś się Coulsona o katastrofę w naszej jednostce badawczej. Nie był to zwykły przypadek , jakby to powiedzieć przybył do nas gość z innej bajki i skradł Tesseract.-powiedział poważnie
-I to ten jeden człowiek wywołał trzęsienie Ziemi??-dopytywałam ponieważ chciałam znać jak najwięcej szczegółów.
-W połowie , ten człowiek to tak naprawdę nie człowiek a właściwie Bóg nazywa się Loki no i przybył przez protal przy pomocy Tesseeractu który wytworzył energię na tyle silną by wywołać trzęsienie.-kontynuował
-Ale po co tu przybył ?- zapytałam .
Pewnie teraz zastanawiacie się dlaczego się nie dziwię portalami,bogami i tymi sprawami...
Ludzie mam super moce , szczyt zdziwienia osiągnełam w wieku 6 lat .
-Tego nie wiemy.-odpowiedział
-Cały czas próbujemy go namierzyć a przy okazji Tesseract , głównie dlatego jest tutaj dr.Banner ...-chciał kontynuować ale przerwał mu jeden z członków załogi.
-Dyrektorze 65% zgodnosći ...Nie chwila już 80% ...-powiedział przystojny blondyn siedzący przy biurku .
-To on szefie.-usłyszałam charakterystyczny głoś Hill.
-Kapitanie weź agentkę Ramanoff i lećcie tam -powiedział do Steva
-Lecę z wami -momentalnie znalazłam się obok mojego przyjaciela.
-Zostajesz tutaj -usłyszałam i momentalnie moje ciśnienie tak skoczyło że gdyby nie to że jest moim przyjacielem już dawno strzeliłabym go w tą jego kształtną szczękę.
-Lecę z wami czy ci się to podoba czy nie...-rzuciłam krótko i już szłam przed siebie kiedy poczułam ucisk na mojej ręce a następnie ta sama ręka odwróciła mnie twarzą do twarzy do jej właściciela .
-Proszę cię zostań-powiedział patrząc mi prosto w oczy  w których zobaczyłam coś dziwnego . Wszystkie iskierki które zawsze widziałam w tych oczach nagle zaczeły gasnąć.
-Rogers ma rację , nie możesz z nimi lecieć musisz zostać w laboratorium.- usłyszałam zza pleców.
Szybko wyrwałam uścisk z dłoni Steva i rzuciłam mu nieprzyjemne spojrzenie by od razu udać się do tego zasranego laboratorium.

***
-Chyba nie lubisz tu przebywać.-z moich zamyśleń wyrwał mnie głos dr.
-Nie lubię być zamknięta w jednym pomieszczeniu-odpowiedziałam zgodnie z prawdą a on się tylko zaśmiał.
-Nierozumiem co Pana bawi doktorze.-powiedziałam oschle
-Po pierwsze nie mów do mnie doktorze tylko Bruce, a po drugie źle trafiłaś...Nie lubisz być zamknięta a z własnej woli dałaś się zapędzić na latający statek z którego niema wyjśćia ?-powiedział patrząc na mnie kątem oka i dopiero teraz zrozumiałam że brzmie jak totalna idiotka.
-Ale to jest coś innego, na tym statku dzieją się najróżniejsze rzeczy i jest fajnie a w laboratorium...-niestety nie dano mi dokończyć.
-Nudnie??-zapytał
-Ja tego nie powiedziałam -zaśmiałam się a on razem ze mną.
-Skoro tak uważasz to chyba czas to zmienić a poza tym Fury kazał przeprowadzić mi  z tobą kilka badań-powiedział a ja tylko westchnełam.
-Znowu badania... I znowu igły i pobieranie krwii...Mam tego dosyć.-zaczełam jęczeć ponieważ naprawdę nie znosiłam tego. Ogólnie nie za bardzo lubiłam widok krwii.
-Nie takie badania-powiedział nie odrywając wzroku od jakichś papierów.
-Stań tutaj -wskazał na wolną przestrzeń i bez problemu wykonałam jego zadanie.
-A teraz spróbuj wytworzyć energię aby następnie zapanować nad nią i sprawić jej zanik.-powiedział a ja popatrzyłam się na niego ze zdziwniem.
-No dalej nie będe tutaj czekać.-powiedział a ja zrobiłam to co kazał niestety nie z takim skutkiem jakiego oczekiwał ponieważ energia którą wytworzyłam uwolniła się trafiła w ścianę gdzie powstał ślad jak po pożarze .
Po 2,5 h jakoś udało mi się opanować to ćwiczenie . Nie sądziłam że będzie to aż takie trudne ,co prawda 2 razy prawie zabiłam Bruca ale obeszło się bez większych uszkodzeń. Muszę przyznać że Bruce to naprawdę przemiły facet może i jest tajemniczy ale jak się go lepiej pozna to widać że pod tą skorupą kryje się mężczyzna który chce pomagać.
-Paula przyjdź z Brucem na mostek.-usłyszałam w słuchawce głos Furyego.
-Przyjełam.-powiedziałam krótko i znowu wróciłam wzrokiem do Banner.
-Wzywają nas na mostek.- poinformowałam doktorka.
-No to chodźmy .-powiedział i razem ruszyliśmy w dane nam miejsce.

***

Co tu dużo mówić ??
 Bedzie jeszcze jedna albo dwie częsci hihihi
Pamiętajcie o komentarzu .










poniedziałek, 11 lipca 2016

Nowy Blog?!

Uwaga!
Uwaga!
W tym momencie oświadczam wam iż założyłam nowego bloga.
Jego tematyka może was trochę zaskoczyć ale nie każe wam go czytać .
Powiem tyle czegoś takiego na bloggerze jeszcze nie było.
Przynajmniej ja nie wiedziałam a szukałem i to bardzo mocno szukałam.
Mam nadzieję że wam się spodoba a jak się nie spodoba to ogłaszam iż dalszą część One Shota pojawi się jutro.
 Obiecuje!! 


Nowy Blog


|
Zapraszam!!!


niedziela, 12 czerwca 2016

ROK BLOGA!!!! One Shot - Jestem Avengersem cz.I

Hejka Kochani Moi!!!

Czy wy wiecie co dzisiaj jest??? Dzisiaj obchodzimy równy Rok od kiedy założyłam bloga i od kiedy pojawił się pierwszy post.To było bardzo trudne...nie raz zmagałam się z leniem i obiecywałam sama sobie że będę regularnie wstawiać rozdziały no niestety...Jednak dalej jestem , nie umarłam!! Zdradze wam tylko jeszcze że planuje nowy projekt również związany z Marvelem lecz nie jest to blog ani nic podobnego.Więc nie przedłużając zapraszam was na mojego 2 One Shota w życiu który niestety będzie podzielony na części. 

Miłego Czytania!!!!




Jestem Paula. 
Dokładniej Paulina Skye Stark ale to chyba już wiecie .
Znacie moją historię ale to były tylko jej urywki.
I dzisiaj nadszedł czas bym wam ją opowiedziała od początku.


Był słoneczny letni dzień ,właśnie byłam w trakcie treningu skokowego ponieważ już za 1,5 miesiąca miały odbyć się zawody Narodowe .
W tym momencie akurat kierowałam mojego konia na ostatnią przeszkodę trudnego parkuru,gdy byliśmy już bardzo blisko przeszkody dałam mu znak by skoczył,nagle poczułam jak Falcon odbija się mocno tylnymi nogami i bierze wielkiego susa nad przeszkodą .
Kiedy wylądował uspokoiłam konia i ruszyłam w kierunku osoby stojącej na środku placu. 
-I jak??-zapytałam kiedy byłam już na tyle blisko osoby która uważałam za ojca.
-Yyyyyyy...Kłamać czy mówić prawdę??-zapytał miliarder a ja się tylko zaśmiałam.
-Aż tak źle?-zapytałam zsiadając z konia.
-Norma czasu to 30 sekund ty przejechałaś parkur w 28 to dobry wynik ale nie na tyle dobry żeby wygrać puchar świata.-powiedział kiedy zdejmowałam specjalny kask z głowy.
-Patrzyłem też listę zawodników .Zgadnij kto jedzie na swoim rudymi Cheampionie -powiedział z udawanym zachwytem .
-Rayna...-powiedziałam wzdychając .
-Dlatego musisz się przyłożyć do treningów-stwierdził kiedy razem szliśmy do stajni.
-Szkoda że taki dobry koń marnuje się w jej rękach-powiedziałam
-To prawda,ostatnio jak Ashely poprosiła swojego przyjaciela z Pegasusa(fundacja pomagająca zwierzętom)żeby tam zajrzał to zaczeli straszyć Pepper sądem dlatego że Ashley pracuje u niej jako instruktor -powiedział gdy wprowadzałam konia do boksu by zdjąć z niego siodło i uzdę.
Tak to kolejna rzecz o której nie widzieliście Pepper nie tylko zajmuje się firmą Tonyego ale jest też współwłaścicielką Klubu Jeździeckiego który także prowadzi pensjonat gdzie trzymam Falcona i to właśnie tutaj trenuje.
-Oni są mocno walnięci -stwierdziłam krzywiac się na samą myśl o tej rodzinie.
-Mało powiedziane.-zaśmiał się Stark.
-To co idziemy???-zapytał
-Tak jeszcze tylko schowam sprzęt do szafki i możemy jechać-powiedziałam a Tony udał się do swojego Ferrari a ja poszłam w stronę prywatnego pomieszczenia w którym znajdowały się rzeczy wszystkich osób którzy w pensjonacie trzymali swoje konie.
W pisałam odpowiedni kod po czym usłyszałam charakterystyczny dźwięk i otworzyłam szafkę. Znajdowało się w niej wszystko co tylko jeździec mógł sobie zapragnąć ale nie zabrakło też masakrycznego bałaganu . Przyznam że nie nawidziłam sprzątać bo jak juz tego dokonałam to okazało się że po 2 dniach wracałam do punktu wyjścia.
Nie zwlekając dłużej wwaliłam wszystko jak leci , wziełam tylko jeszcze garść ulubionych smaczków Falcona i ruszyłam w stronę siwka.
Gdy byłam już na tyle blisko jego użyłam swojej mocy by się z nim porozumieć ,dałam mu przysmaki na które od razu się rzucił.
-Do poniedziałku-powiedziałam głaszcząc zwierzę
-Do zobaczenia-odpowiedział i polizał mój policzek.
Wziełam tylko telefon leżący pod boksem i ruszyłam w stronę Tonyego.
Kiedy odblokowywałam telefon by sprawdzić która godzina i czy ktoś próbował nawiązać że mną kontakt poczułam jak wpadam na kogoś a następnie uderzam swoim tyłkiem w twardy beton.Taki mnie dupa zaczeła boleć jak nigdy w życiu co obudziło we mnie agresję. Kiedy juz miałam wydrzeć się na osobę która na mnie wpadła dostrzegłam że był to mój przyjaciel Cameron .
Gdy go zobaczyłam mój cały bulwers natychmiast zniknął.
-Nic ci nie jest???-zapytał przejęty chłopak.
-Nie oprócz tego że będę miała siniaka na całą dupe to nie-zaśmiałam się a on podał mi rękę by pomóc mi wstać .
-Będziesz jutro ?-zapytał mnie na co mój uśmiech momentalnie zniknął .
-Nie ...jutro jest rocznica śmierci Dziadków i moich rodziców -powiedziałam udając że wgl mnie to nie rusza. Ten dzień był tak samo trudny dla mnie jak i dla Tonyego.Nie wiem jak to możliwe że nasza rodzina umarła dokładnie tego samego dnia i dokładnie w takich samych okolicznościach.
-No tak...przep...-Chciał dokończyć ale mu nie pozwoliłam
-Daj spokój... Nie wiedziałeś- powiedziałam z udawanym uśmiechem.
-Wiesz co ją już muszę iść Tony na mnie czeka -powiedziała z uśmiechem i pocałowałam chłopaka w policzek na pożegnanie .
Wzięłam wszystkie potrzebne mi rzeczy i ruszyłam w stronę wyjścia.
-ZACZEKAJ!!!!!!-usłyszałam nagle za sobą. Odwróciłam się znowu dostrzegłam Camerona.
-Co się stało?? -zapytałam
-Pomyślałem... Że...-mówił chłopak łapiąc oddech po biegu.
-Że??-doptywałam.
-Że moglibyśmy wyskoczyć w poniedziałek po treningu na kawę-powiedział a ja zrobiłam zszokowaną minę. Camerona był ostatnią osobą od której mogłabym spodziewać się zaproszenie.
-Yyyy...Jasne z miłą chęcią -powiedziałam trochę zmieszana ale jednocześnie wesoła.
-Okej to do zobaczenia -powiedział i pocałował mnie w policzek i sobie poszedł.
Aha??Co to było???Mimo wszystkiego zrobiło mi się bardzo miło.
Nie zwlekajac dłużej ruszyłam w stronę Tonyego.
Kiedy dotarłam do sportowego samochodu wszystkie zbędne rzeczy włożyłam do bagażnika zostawiając jedynie truskawkową wodę a następnie usiadłam obok Tonyego.
Po chwili usłyszałam silnik a mój bardzo mądry wujek ruszył z piaskiem opon.
-Downa masz???-zapytałam
-Czasami -odpowiedział susząc swoje białe Ząbki.
Wziełam łyka wody a następnie włączyłam radio gdzie akurat leciała moja ulubiona piosenka więc zaczęłam ją śpiewać jako że był to duet spojrzałam na Tonyego blagalnyn wzrokiem.
-O nieeeee ...niema mowy -powiedział unikając mojego spojrzenia.
-Wiem że chcesz -powiedziałam
-Hit the dance floor- śpiewałam w jego kierunku na co on przewrócił oczami i zaczął śpiewać razem ze mną co bardzo rzadko się zdarzało.
Oczywiście nie mogło zabraknąć dziwnych ruchów i wygibasów.
Gdy tak popatrzyłam chwilę na osobę siedzącą obok mnie uświadomiłam sobie że gdyby nie on już dawno pewnie stoczyłabym się na samo dno ...
-Więcej w życiu nie dam ci się na to namowić -powiedział z wyrzutem.
-Oj już nie zgrywaj takiego nie dostępnego ...poszło ci w miarę dobrze-zaśmiałam się
-Dobra młoda nie podlizuj się-powiedział i poczochrał mi włosy.
-Zostaw moje włosy!!!To jest świętość okej?!!!-nawrzeszczałam na niego
-No okej...młoda-powiedział a ja tylko zobaczyłam jak cieszy mu się ta jego buzia.
Nagle atmosfera spoważniała.
-Pamiętasz że jutro...-zaczął lecz ja mu przerwałam.
-Tak Tak ...pamiętam...-powiedziałam i w jednej sekundzie posmutniałam.
-Ej no już ...Głowa do góry, wzrok na mnie bo mam zamiar ci coś powiedzieć a chce chociaż widzieć że cię to interesuje- rozkazał mi owa osoba.
-To co się stało... No nie można tego cofnąć... Myślisz że ja nie byłem załamany jak usłyszałem że moi rodzice nie żyją...Byłem sam bo z twoimi rodzicami kontaktu nie utrzymywałem...A jak myślisz co czułem jak i twoi rodzice umarli i jak nagle przychodzi do mnie babka z dzieckiem i mówi że mam cię wziąć do siebie do domu...Nienawidziłem cię... Jedynym powodem dla którego nie pozbyłem się ciebie była Pepper...a po tym jak wiezili mnie ta tej pustyni uświadomiłam sobie że nienawidziłem cię tak bardzo bo przypominałas mi wszystko co straciłem ...I nagle mnie olśniło ...Pamiętaj nie można żyć przeszłością...-kolejny raz dzisiaj nie dałam mu dokończyć
-Która może wpłynąć na twoją przyszłość -dokończyłam za niego a on tylko się na mnie spojrzał i uśmiekchnał się.
-Naprawde mnie nie lubileś???-zapytałam przerywając ciszę.
-Nawet nie wiesz jak mnie wkurzałaś tym jak do mnie przychodziłaś w nocy -powiedział a ja zmarszczyłam brwi.
-Byłam dzieckiem które codziennie spało z rodzicami czego ty oczekiwałeś??-zapytałam machając przy tym rękami.
-Że będziesz normalna -powiedział i gdyby nie to że prowadził już dawno by nie żył. Nagle zobaczyłam że pojechaliśmy pod wielką willę.
-Masz 5 sekund na ucieczkę-powiedzialam złowrogo na co on tylko się spojrzała dziwnie .
-Ale dlacz...-kolejny raz tego dnia nie dałam mu dokończyć
-5-
-4-
-3-
-2-
-1-
-0-kiedy to powiedziałam błyskawicznie wysiadłam z samochodu i ruszyłam w stronę drzwi które jeszcze się ruszały po tym jak Stark przez nie przeszedł.
Szybkim sprintem ruszyłam w stronę drzwi i kiedy weszła do domu zobaczyłam Tonyego chowajacego się za filarem. Szybko wziełam poduszkę leżącą na luksusowej kanapie i pobiegłam do niego by następnie zadać mu cios miękka poduszka. Na jego nieszczęście wziełam bardzo mocny zamach przez co skulił się z bólu gdy go uderzyłam. Przez chwilę myślałam że naprawdę mu się coś stało lecz on to wykorzystał i oddał mi ze zdwojoną siłą.
-Tak chcesz się bawić ??-zapytałam podejrzliwie i kiedy wziął kolejny zamach zrobiłam dziwny gest rekamj dzięki czemu jego ręka została unieruchomiona.
-Moce zakazane w tej bitwie!!-krzyknął a ja się tylko zaśmiałam i nawet nie zauważyłam kiedy na jego lewej ręce pojawiła się metalowa rękawica z której celował we mnie.
W ostatniej chwili na szczęście udało mi się wytworzyć coś na typ pola siłowego dzięki czemu uniknełam postrzału jednak przez ten ruch musiałam dać Tonyemu trochę przewagi która wykorzystał w 100% nim się dostrzegłam miał już na sobie całą zbroje Iron Mana po czym zobaczyłam jak odlatuje. Od razu rzuciłam się w wściekły pościg niesty ją nie mam silniczka w dupie jak Tony.Po chwili zobaczyłam go już w sali gdzie czasami trenujemy.
-Czekałem na ciebie-powiedzial z uśmieszkiem a ja tylko pokreciłam charakterystycznie szyją i ruszyłam w jego stronę.
Przyznam że Tony jest dobry ale nie aż tak żeby mnie pokonać #skromność.
Z każdy jego atakiem używałam pola siłowego jednak kiedy przebiegłam pod Tonym byl on wtedy zbyt wolny ponieważ od razu użyłam kontrataku dzięki czemu Tony w zbroi wylądował na podłodze.
-Poddajesz się??-zapytałam ocierając pot z czoła
-Chciałabyś-powiedział i już celował we mnie kiedy nagle usłyszeliśmy głod JARVISA.
-Panna Potts prosi aby panicz Stark wraz z bratanicą przyszli na górę.-powiedział a ja tylko sposcilam głowę po czym zobaczyłam jak Tony wychodzi z zbroji.
-Niedługo wrócę. Nigdzie nie odchodź-powiedział do zrboji i dał jej buziaka w metalowy policzek.
-To się leczy-powiedziałam marszcząc brwi a on spojrzał tylko na mnie ty swoim wzrokiem nr.17 (odszczekaj to albo nie dostaniesz lodów) na co ją tylko podniosłam ręce w geście obrony. Po kilku chwilach wraz z starszym Starkiem byliśmy w salonie gdzie stała Pepper z założonymi rękami na piersi i tupała nogą co oznaczało że razem z Tonym powinniśmy się wycofać .
-Hej Pepper!!-próbowałam jakoś załagodzić sytuację na co żuciła mi tylko nie przyjemny wzrok.
-Kochanie co ci??-zapytał Tony a ja tylko błagałam żeby Pepper nie wybuchła...
-O nie kochaniuj mi tutaj!!!Wchodzicie do domu i pierwsze co robicie to się nawalacie !!!Nawet butów nie zdjeliście!!Jak dzieci!!!!-zaczęła się na nas wydzierać.
-Przepraszamy-powiedzielismy równocześnie z opuszczonymi głowami.
-Mam nadzieję że następnym razem jak wejdzie do domu to od razu nie zaczniecie się nawalać- powiedziała i odeszła.
-Jak myślisz kiedy zobaczy dziurę w ścianie??-zapytałam Tonyego
-Daje 2 tygodnie-powiedział a ja spojrzałam się na niego wzrokiem nr.15 ,,Ty tak na poważnie? "
-Góra 2 dni -powiedziałam i podaliśmy sobie dłonie na znak zakładu.
-Idź się wykomp bo śmierdzisz-powiedział a ja zgromiłam go wzrokiem i ruszyłam w stronę pokoju.

***Następnego Dnia***
Stałam przed lustrem i patrzyła w swoje odbicie...Miałam na sobie czarną sukienkę z delikatną koronką, czarne szpilki ,mała kopertówkę a moje włosy były delikatnie pofalowane... Tak to dzisiaj mija równo 11 lat od tamtego zdarzenia ...Nie tylko ja przeżywałam ten dzień...Tony tak samo jak ja stracił wtedy rodziców ...Pokazuje na każdym kroku że jest wszystko dobrze lecz jedenymi osobami które wiedzą że jest imaczej jestem ja i Pepper...Najwyraźniej Bóg tak chciał...Moje zamyślenie przerwało pukanie do drzwi...
-Proszę -krzyknęłam a w drzwiach pojawiła się Ruda piękność.
-Hej skarbie jesteś gotowa??-zadała mi pytanie Pepper.
-Tak juz tylko wezmę bransoletkę-powiedziałam i podeszłam do toaletki na której jeszcze przed chwilą była bransoletka która dostałam od rodziców!!!
Zaczełam w panice jej wszedzie szukać i nie mogłam znalezc...To niemożliwe żebym jak zgubiła!!
-Paul moge ci coś zaproponować??-wtraciła się Potts.
-Pepper nie teraz proszę-powiedziałam prawie płacząc
-Kochanie spójrz na swoją prawą rękę-powiedziała z ironią a ja momentalnie osłupisłam i strzeliłam face palma. Brasnoletka której tak szukałam cały czas znajdowała się na moim nadgarstu.
-Jednak to ja mam Downa..-szepnełam sobie sama pod nosem.
-Paula Tony kazał ci przekazać żebyś wzieła jakieś ubrania na zmianę bo po mszy idziemy na cmentarz a później jedziemy na grilla do cioci Moniki-poinformowała mnie Pepper a ja momentalnie zaczełam cieszyć się jak 4 letnie dziecko aż nie zobaczyłam jak jak Ruda wyszła z mojego pokoju.
Szybko spakowałam najpotrzebniejsze mi rzeczy w podręczną torbę i ruszyłam na zewnątrz w kierunku sportowego auta w którym już siedziała Pepper razem z Tonym a następnie ruszyliśmy.

***
Po niecałych 30 minutach jazdy dotarliśmy pod kościoł gdzie (co mnie na maksa zdziwiło) czekało na mas chyba z 80 agentów TARCZY . Kilka znajomych twarzy rzuciło mi sie w oczy lecz nie rwałam sie do rozmowy skończyło sie tylko na uśmiechu na powitanie.Zastanawiałam się dlaczego niema ani Furyego ani Coulsona co było bardzo dziwne ponieważ Fury zawsze pojawiał sie na tego typu uroczystościach ,zdarzało się że coś mu wypadło i kazał przekazać nam te informacje przez swoją prawą rękę ale żeby żadnego z nich nie było. Tego sie nie spodziewałam, nagle w oddali dostrzegłam znajome ogniosto rude włosy co od razu wywołało na mojej twarzy delikatny uśmiech.
-Natasza!!-krzyknełam delikatnie lecz na tyle głośno by super szpieg usłyszał.
Od razu kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła sie promiennie co często się nie zdarzało i ruszyła w naszą stronę.
Nim sie spostrzegłam bylo już w naszym towarzystwie jednak kiedy się obejrzałam zorientowałam sie że ggdzieś podziało Tonyego.
-Hej mała-przywitała się ze mną uściskiem co uczyniła później z Pepper.
Kobiety nie za bardzo sie na początku lubiły wręcz skakały sobie do gardeł jednak później jakoś ta zła atmosfera została opanowana i wszyscy byli happy.
-Wiesz może gdzie jest Fury albo Coulson??-zapytałam z nadzieją w głosie
-Niestety ich nie będzie,wypadła im podobno jakaś ważna sprawa .-odpowiedziała mi a ja zagłebiłam sie w zadumie jak to możliwe ,przecież Fury nigdy nie opuścił by tak ważnego dla TARCZA dnia a mianowicie rocznicę śmierci jednego z założycieli TARCZA. Najwyraźniej musiało to być cos bardzo ważnego skoro nie dotarł na miejsce.
Nagle obok mnie pojawił sie spowrotem Tony,niestety jego mina nie była zbyt sympatyczna.
Pepper próbowała dowiedzieć sie o co mu chodzi lecz on tylko strzelił Focha więc uznałam ze nie będę zadawać sobie trudu aby do niego dotrzeć. W oddali zobaczyłam czyjąś znajomą twarz, niewidziałam dokładnie kto to ponieważ osoba ta znajdowała sie dosyć daleko,niestety nie było mi dane rozmyslać dalej o tajemniczej osobie ponieważ momentalnie zostałam pociągnięta w stronę kościoła gdzie za chwilę miała odprawić sie msza w intencji moich dziadków oraz rodziców na której miałam zaśpiewać piosenkę.
Kiedy cały ten szalony tłum zebrał się już w kościele zaczeła sie msza. Nie zabardzo jednak słuchałam księdza, ponieważ gadał on tylko i wyłącznie o stracie bliskich itp. Bardziej skupiłam sie w tym momencie na swoich dłoniach które nagle zeczeły wydawać sie bardzo interesujące . Spojrzałam jeszcze chwilę na bransoletkę z złotym serduszkiem znajdującej sie na mojej ręce przez co zaczełam wspominać czasy w których rodzice jeszcze żyli co momentalnie wywołało na mojej twarzy delikatny uśmiech.
Nagle poczułam na swojej szyji czyjeś dyszenie, domysliłam sie ze musiała byc to osoba siedzaca za mną w ławce...Niestety natretna osoba nie przestawała dyszeć mi nad uchem i dodatkowo zaczeła mnie szturchać swoimi rencami (tak rencami xD).
-Zapewne nie robi tego celowo...-mysłałam sobie w głowie lecz w pewnym momencie nie wytrzymałam i odwróciłam się w stronę nieznośnej osoby aby powiedzieć jej by trzymała łapy i oddech przy sobie lecz kiedy spostrzegłam tą osobę momentalnie cała moja złość zniknęła jak bańka mydlana.
Za mna siedział przystojny dobrze zbudowany blondyn o niebieskich oczach ubrany w garnitur. Od razu rozpoznałam tą osobę i obdarowałam ją szczerym uśmiechem. Momentalnie do naszej dwójki dołączył sie Tony lecz kiedy tylko zobaczył Rogersa rzucił nam nie przyjemne spojrzenie. Taaaaaaaaakkkkk...Jak ja kocham kiedy oni siebie nienawidzą...Jak małe dzieci w przedszkolu.
Tylko delikatnie westchnełam na żałosne zachowanie Tonyego.
Nierozumiem co on takiego ma do przemiłego blondyna , co prawda znałam go zaledwie miesiąc lecz już zdążyliśmy przejść na relacje przyjaciel-przyjaciołka . Nie wiedzieć czemu miałam wrażenie że mogę mu powierzyć każdy seket, każdą najmniejszą myśl. Często rozmawialiśmy przez telefon co czasami było naprawdę zabawne ponieważ Rogers nie zdążył jeszcze przyzwyczaić się do współczesnej technologi , niestety dalej nie przyzwyczaił się do życia w XXI wieku co widać było niekiedy po jego zachowaniu, niektóre osoby które nie wiedziały kim dla histori naszego kraju jest uważały go za dziwaka natomiast według mnie wydawało się to całkiem urocze.
Kiedy tak o tym wszystkim myślałam mimowolnie na moją twarz wkradł się delikatny uśmiech. Niestety równie szybko znikł jak się pojawił ponieważ pewna osoba postanowiła mi wbić łokieć z całej siły w żebra co bardzo zabolało.
Od razu zgromiłam Starka wzrokiem na co on tylko teatralnie przewrócił oczami i pokazał wzrokiem na księdza który mówił coś do mikrofonu.
-A teraz mikrofon oddam wnuczce Howarda i Mari oraz córce Jaysona i Lisy Stark która wykona utwór w intencji zmarłych dla których się dzisiaj zebraliśmy.-Powiedział i nagle większość par oczu znajdujących się w kościele zwróciła się na mnie .
Niepewnym krokiem wyszłam z ławki i kierowałam się w stronę ołtarza ,kiedy podeszłam do księdza on dał mi mikrofon na co posłałam mu szczery uśmiech.
Stanęłam na środku i nabrał do płuc dużej ilości tlenu by zaraz go wypuścić , kiwnełam głową w stronę organisty który nagle nie wiem jakim sposobem zamiast przy organach znajdował się przy Keyboardzie .
Nagle usłyszałam pierwsze dźwięki wydobywające się z instrumentu po czym włączyłam do tego mój wokal co spowodowało wykonanie utworu Halleluja. 
Kiedy tak sobie śpiewałam patrzyłam się na wszystkich po kolei większość agentów miała nie miła mine . Jeżeli już się ktoś taki natrafił to była to raczej kobieta agent. Od zawsze chciałam pomagać w TARCZY nawet ostatnio Nick zaproponował mi pracę w jakimś nowym oddziale który dopiero tworzy lecz niestety nie mogę przyjąć tej oferty przez następne 2 miesiące a dlaczego???
A dlatego że muszę mieć zgodę prawnego opiekuna na pracę w TARCZA dopóki nie ukończe 18 lat , niestety mój prawny opiekun czyli Anthony Stark nie wyraża na to zgody ponieważ uważa że 1.Jestem za młoda
2. Nie pozwoli narażać mojego życia
3. Jego niechcą wiec mnie też nie dostaną.
To jest myślenie według Tonyego Starka.
Moje urodziny zawsze wypadały na koniec roku niestety nie tym razem ponieważ nasza szkoła ,,przechodzi metamorfozę " więc wydłużyły nam się wakacje.Cd

***
Po zakończonej mszy większość osób udała się z nami na cmentarz który znajdował się dosłownie obok kościoła.Stałam sama nad grobem moich rodziców i patrzyłam się na ich fotografie. Moje drzewo genealogiczne nie należało do najpiękniejszych , mama z domu dziecka wyszła za mąż za tatę, milionera z sławnej rodziny. Dziadkowie umarli w wypadku tak samo jak rodzice, Został tylko wujek z dziurą w sercu i to dosłownie. Od zawsze był moim ulubieńcem wśród wujków ,może dlatego że był jedyny.Niestety ja nie byłam jego ulubienicą czego nie dostrzegłam będąc dzieckiem, lecz z każdym kolejnym dniem coraz bardziej się do siebie przywiązywaliśmy aż doszło do więzi Ojciec-Córka.
Na samą myśl o tym wszystkim na moją twarz wdarł się uśmiech.
-Dużo dla ciebie znaczyli-usłyszałam dobrze znany mi męski głos za sobą.
W mgnieniu oka postać dobrze zbudowanego mężczyzny znalazła się obok mnie.
-Nawet nie wiesz jak trudno jest się pogodzić z utratą bliskich-palnełam lecz kiedy zobaczyłam minę blondyna dopiero wtedy uświadomiłam sobie co tak naprawdę powiedziałam.
-Przepraszam Steve...zazwyczaj o takie rzeczy pytają się osoby którym życie nie dało tak bardzo w dupe jak nam -zaśmiałam się i spojrzałam na Rogersa który na słowo dupa zrobił naprawdę zabawną minę co wywołało u mnie napad śmiechu ,lecz szybko się opanowałam ponieważ doszło do mnie gdzie się znajdujemy .
W oddali zobaczyłam Pepper machającą do mnie na znak że już jedziemy .
-Wiesz już muszę iść bo jedziemy do cioci na grilla więc...-niestety nie dano mi dokończyć .
-Wiem też dostałem zaproszenie-powiedział posyłając mi jeden z tych swoich uśmiechów od których id razu się zmieniała w buraka.
Nie zwlekając dłużej ruszyliśmy w stronę wyjścia z nieprzyjemnego miejsca.
-Możesz mi opowiedzieć o moim dziadku?? No wiesz jaki był w rzeczywistości dla ludzi których znał itp.-zapytałam z nadzieją w głosie
-Howard Stark-zaśmiał się wmawiając te 2 słowa.
-To już wiedziałam od dawna-rownież się zaśmiałam
-Był...Niezwykłym człowiekiem ,bardzo otwartym , czasami za bardzo się wywyższał lecz był to mój przyjaciel...Nie to co jego synalek który myśli tylko o sobie-powiedział a ja spojrzałam na niego zabijającym wzrokiem. Jak już wspomniałam jak dzieci .

***
U cioci Moniki atmosfera jakoś się polepszyła mimo tego że Tony z Stevem wciąż rzucali sobie chłódne spojrzenia później się uspokoili i nawet zaczeli że sobą rozmawiać. Z tego całego tłumu który był to kościele, teraz zostali tylko ci ,,najlepsi " czyli :
-Tony
-Pepper
-Steve
-ciocia Monika
-Daisy (agentka TARCZY z którą się przyjaźnie)
I ja .
Do tego wspaniałego towarzystwa brakowało tylko Furyego i Cloulsona oraz oczywiście rudej która dostała nagłe wezwanie.
Nie miałam jej tego za złe to była jej praca. Praca wymagająca poświęceń.
-Kochanie pójdziesz po sałatkę do kuchni, jest w lodówce.-Zapytała się mnie uprzejmie ciocia.
-Tak , Daisy chodź ze mną-powiedziałam i szybkim ruchem pociągnęłam blondynkę za mną.
-Ej ten Steve to naprawdę ciacho-powiedziała gdy już znajdowałyśmy się w kuchni.
-Proszę cię nie zaczynaj wiesz przecież że dopiero tydzień temu zerwałam z Mikiem .-wyprostowałam szybko , trudni mi było by zaufać osobie która cię zdradziła...
-Widziałam go ostatnio na mieście ... Upity w trzy dupy ...zaczął coś pierdzielić że jesteś jego sensem życia .-powiedziała a ja momentalnie posmutniałam , gdyby tylko mogło się zapomnieć...
-No nie ważne idziemy ??-zapytałam ukrywając smutek na co Daisy tylko do mnie podeszła i przytuliła po czym obydwie poszłyśmy znowu do do pomieszczenia w którym wszyscy się znadywali ,lecz kiedy weszłyśmy wszyscy wpatrywał się w telewizor i nie odrywali od niego wzroku.
-Tragiczne trzęsienie ziemi na terenie ośrodka badawczego TARCZY jak na razie nie ustalono przyczyny trzęsienia,wiadomo jednak że tuż chwilę przed falą z ośrodka wyjechał podejrzany mężczyzna z kilkoma agentami oraz znanym doktorem Erickiem Stelvigiem...-

***
Jak wam się podoba??
PPostarałam się.
Zastanawiam się tylko czy zrobić z tego oddzielnego bloga czy raczej kontynuować One Shota??
Co o tym myślicie??

Mała Kicałka






niedziela, 5 czerwca 2016

Nowe Atrakcje Dla Czytelników!!!


UWAGA!! UWAGA!!

Ogłoszenie Parafialne moi drodzy. Otóż miała być to niespodzianka na święto które będziemy obchodzić już za tydzień (więcej nie zdradzam hihihihi)...lecz nie sądziłam że uporam się z tym tak szybko więc udostępniam wam to w tym momencie.
Otóż na moim YT rozpoczynam karierę tłumacza. (z tego nie będzie nic dobrego ale cóż)...lecz zanim pokażę wam film który przetłumaczyłam cofnijmy się do ubiegłego tygodnia...
Otóż wstałam była sobota spojrzałam na telefon który wskazywał godzinę 9.30 więc stwierdziłam że jest za wcześnie na wstanie bo jest weekend więc poszłam dalej spać lecz nie mogłam zasnąć po chiwli wziełam tableta i niechcący kliknełam w jakiś filmik a moim oczom ukazało się arcydzieło które ktoś stworzył lecz było ono po Angielsku a niektóre kwestie były bardzo niewyraźne i trudne do zrozumienia więc postanowiłam je przetłumaczyć a poźniej udostępnić innym którzy mają podobny problem i taka oto powstalo moje pierwsze tłumaczenie które znajdziecie tutaj ------------------------------------> https://www.youtube.com/watch?v=mfJ4Zeb-SNU 
mam nadzieję że wam się spodoba :) 
Mała Kicałka

piątek, 25 marca 2016

Rozdział 15

***Paula***
Właśnie razem z Nicki wchodzimy do domu. Udało mi się już ją uspokoić ale dalej popłakuje.
-Napisałaś już do mamy że dzisiaj śpisz u mnie???-zapytałam szukając kluczy w torebce ale nie usłyszałam odpowiedzi.
-Nicki??-powiedziała ponownie gdy już znalazłam klucze.
-Tak,napisałam-odpowiedziała a ją otworzyłam drzwi. Zdjełam buty i rzuciłam w kąt a następnie ruszyłam w stronę kuchni gdzie zastałam Bruca! Co on tu robi?!
-Hej a ty nie na balu??-zapytałam wyrywając go z transu.
-Hej...nie jakoś nie kręcą mnie takie imprezy...-powiedział i w tym momencie do kuchni weszła Nicki.
-Dobry Wieczór...Paula masz lody???-zapytała jeszcze trochę pochlipując .
-Tak w zamrażalce a łyżki w pierwszej szufladzie.-powiedziałam jej
-Dzięki-odpowiedziała i nastała niezręczna cisza.
-Em...Nicki idź do mojego pokoju i tam w szafie masz ciuchy to się przebierz w coś luźnego- powiedziałam a ona poszła z lodami i chusteczkami na górę.
-Kto to??-zapytał Bruce j chciałam mu odpowiedzieć ale usłyszałam huk.
-Noż kurwa!!!-usłyszałam tylko krzyk.
-Żyjesz??!!!!-wydarlam się
-Tak nic mi nie jest!!-okrzyknęła
-Moja przyjaciółka Nicki miała dzisiaj ciężki dzień i tak jakby adoptowałam-zaśmiałam się.
-To jedną z tych co przy tobie była jak nas nie było??-zapytał chyba Smutny
-Tak to jedną z nich...-szepnełam
-Dobra to ją ide-powiedziałam i wstalam a następnie ruszyłam w stronę schodów gdzie zobaczyłam Nicki.
-Paula...Tam u ciebie w pokoju ktoś jest...-powiedziała chyba przerażona.
-Co?... -zapytał
-No jakieś 2 osoby...-powiedziałam i poszłam ostrożnie do pokoju.
Podeszłam po cichu do drzwi pokoju żeby posłuchać czy faktycznie ktoś tam jest i usłyszałam jakieś rozmowy.
-Zostań tu a jak coś się stanie od razu zabierz z tąd Bruca jasne???-zapytałam a on przełkneła głośno ślinę i pokiwała głową na tak.
Wziełam głęboki oddech i przy użyciu swojej mocy otworzyłam szybko drzwi i spowodowała że wszystkie osoby znajdujące się w pomieszczeniu zostały przykute do ściany i nie mogły się ruszyć. Dopiero gdy zwróciła na nię uwagę zobaczyłam że to Wanda i Pietro.
-Co za miłe powitanie-zaśmiała się Wanda
-No widzisz mówiłem że wrócę-powiedział Piętro a ją przestałam używać swojej mocy i oni momentalnie odpadli od ściany.
-Co wy tu robici??-zapytałam prawie płacząc i pod biegają do nich by następnie się przytulić.
-Przyszliśmy się z tobą zobaczyć-powiedziała Wanda tuląc się w mnie.
-To nie jest dobry pomysł ...Po ostatniej akcji Avengersi zaczeli się jakoś dziwnie wami interesować.Tutaj teraz nie jest dla was bezpiecznie...-powiedziałam i dostrzegłam że naszej rozmowie przysłuchuje się Nicki.
-Paula kto to jest???-zapytała zdenerwowana????
-Nicki to długa historia naprawdę opowiem ci kiedy indziej-powiedziałam i zobaczyłam jak bliźniaki rzucają Nicki złowrogi spojrzenie. O co w tym chodzi???
-Wiesz co ją chyba pójdę do domu bo widzę że świetnie bawisz się z starymi przyjaciółmi - powiedziała Nicki ...Czekajcie!!!Skąd ona wie że to są moi stari przyjaciele!!! To robi się coraz bardziej chore!!
-Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi??!I skąd wiesz rzeczy których ci nie mówię???!!-zaczęłam krzyczeć.
-Paula uwierz mi chciałabym -powiedziała i wyszła trzaskając drzwiami.
O co w tym wszystkim chodzi??!
-Paula wszystko dobrze ??-zapytała Wanda
-Nic nie jest dobrze ...-powiedziałam i zaczęłam płakać.
-Hej ...uspokój się...słyszysz...wszystko będzie dobrze - zaczął pocieszac mnie Pietro a ją mimowolnie się w niego wtulilam i poczułam się tak...tak...tak jak wtedy kiedy byliśmy dziećmi ale to uczucie było mocniejsze ...poczułam się przy nim tak jak przy...STOP!!! O czym ją wogóle myślę.
-Powiecie mi w końcu jak to możliwe że żyjecie???-zapytałam w końcu
-Raczej jak to możliwe że ty Żyjesz-powiedzial Pietro
-Czekaj...co??-nieogarniałam
-Po tym całym zamachu ...chcieliśmy się z tobą skontaktować ale kiedy przyszlismy do ciebie do domu wszędzie była policja a jakiś Agent Coulson nam powiedział że był wypadek i że a ni ty ani twoi rodzice nie żyjecie...-powiedziała z bólem Wanda...Chwila ...Coulson!!!
-Czekajcie chwilę...mi on powiedział że nikt nie przeżył zamachu...-powiedziałam i zaczęłam przypominać sobie ten dzień...
-Coulson i co??-zadał pytanie ojciec małej dziewczynki.
-Niestety...nikt nie przeżył -powiedział a dziecko mimowolnie zaczęło płakać i wtuliło się w mamę.
-Hej kochanie nie płacz...-powiedział młodszy Stark.
-Tato...oni nie wrócą...-płakała dalej dziewczynka.
-Wiesz co jak chcesz to za tydzień możemy pojechać do twojego ulubionego wujka-zaproponowal matka dziewczynki.
-Do wujka Tonego??-zapytała z lekkim uśmiechem . I nagle usłyszeli charakterystyczny pik.
-Przepraszam muszę już jechać-powiedzial Agent odczytując wiadomość.
-Okłamał mnie...-szepnełam załamana.
-Paula ...-zaczęła Wanda ale usłyszeliśmy jak ktoś chodzi w przed pokoju i zmierza w kierunku mojego pokoju.
-Pietro weź ją-powiedziałam ściszonym głosem do chłopaka który następnie wziął swoją siostrę na ręce i uciekł. Wtedy ktoś wszedł do pokoju a tym ktosiem był Steve.
-Hej co ty tu robisz??-zapytałam z sztucznym uśmiechem.
-Ta impreza zaczynała mnie powoli nudzić,to nie dla mnie -powiedział i delikatnie się do mnie uśmiechnął.
-A u ciebie nie miała być koleżanką??-zapytał rozglądając się po moim tymczasowym pokoju.
-Przyjaciółka... Nicki to moja przyjaciółka al niema jej tutaj bo ...yy...mama do niej zzwoniła-wścisnełam mu słabą wymówke. Nie powiem mu że zobaczyła bliźniaki. Niemoge nikomu powiedzieć do póki sama nie wyjaśnienia tego dlaczego TARCZA mnie okłamała.
-Serio myślisz że ci uwierze??-usłyszałam nagle pytanie.
-Tak myśle-powiedziałam śmiejąca się
-Niechcesz to nie mów-powiedział zmierzając w stronę drzwi.
-Idź się wykąpać -zaśmiałam się.
-Dzisiaj w nocy ma być burza!!-krzyknął gdy już był za drzwiami a moja twarz momentalnie zbladła...tak boje się burzy...to nic dziwnego... Pamiętam że zawsze jak była burza spałam z Rodzicami...Pamiętam też jak na początku wogóle nie obchodziłam Tonego i spałam z Pepper.Później to się zmieniło ... Ale osobą przy której czułambezpiecznie był...A zresztą nie muszę mówić bo zapewne każdy wie kogo mam na myśli.Nie myśląc o tym dłużej wziełam potrzebne mi rzeczy i ruszyłam pod prysznic.Gdy zaczęła na mnie lecieć wodą znowu zobaczyłam te dziwne wizję...
-Tato uwarzaj!!!!-krzyknęła mała dziewczynka.
-Nic jej nie będzie-dobiegały jakieś głosy
-Uwaga!!!-krzyczała pielęgniarka przed jakimś wybuchem a później Ujrzałam jakieś kamienie.
-Nic nie możemy zrobić to coś wytwarza wokół niej barierę ochronną-powiedzial jakiś lekarz.
Co to było???!O co wogólw chodzi??Dlaczego mam takie dziwne wizję? Nie zwlekając dłużej po kąpieli ruszyłam do łóżka. Ułożyłam się wygodnie a do uszu włożyłam słuchawki w których po chwili zaczęła lecieć piosenka Zary Larson Uncover. Gdy tak leżałam zaczęłam myśleć o tym wszystkim.Dlaczego Coulson powiedział że oni nie żyją...ale przecież on pracuje w T.A.R.C.Z.Y. więc musiał dostać od Furego taki rozkaz.
Może to ma coś wspólnego z tymi moimi wizjami. Za wszelką cenę muszę się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Wyjełam z uszu słuchawki i położyłam je na szafce nocnej by następnie zgasić lampkę. I tak zakończył się ten dziwny dzień.
***3,5 godzin później***
Obudził mnie głośny dźwięk. O nie... Proszę tylko nie burza...Proszę tylko nie burza modlilam się ale ponownie nawiedził mnie ten dźwięk tylko że teraz 2 razy mocniej.Nie ją tu sama ...Do Tonego nie pójdę bo on śpi z Pepper...Do Thora niema mowy ...już to widzę jak bóg piorunów się z mnie śmieje...Zostaje tylko Steve...NIE...mam 18 lat co mi się może stać ...to tylko mała burza .Wmawiałam sobie kiedy znowu uderzył piorun. Tylko tym razem w odległe drzewo które zaczęło się walić.
-Nie dam rady...-powiedziałam sama do siebie i wstałam z mojego wygodnego łózia po czym pomaszerowała do drzwi i je otworzyłam a moim oczom ukazał się wielki ciemny korytarz... Jprdl...Czy zawsze mnie to musi spotykać??
Nie zwlekając dłużej ruszyłam przed siebie. Kiedy dotarła do odpowiednich drzwi po ciuchu do niego weszłam i uslyszałam jak ktoś sobie śpi.
-Steve...-szeptałam ale dupa
-Steve.-
-Steven.-krzyknęła szeptem i nagle Pan super się obudził.
-Paula??Co chcesz??-zapytał nie otwierając oczu swoim zaspanym głosem.
-Mogę z tobą spać??-zapytałam milusio.
-Jest Burza??-nawet nie zapytał ale stwierdził ...tak Steve znał mnie najlepiej zaraz po Tony -Yhy-odpowiedziałam i po raz kolejny tej nocy w ziemie uderzył piorun.
-Chodź -powiedział słodko odkrywając kołdrę i jednocześnie robiąc dla mnie miejsce.
Szybko podeszłam do jego łóżka i zwinnie wsunełam się pod kołdrę a po chwili poczułam ciepłe ręce Steva na mojej skórze. Zamknęła oczy i poszłam spać.
***Pietro***
Nie uciekliśmy jakoś specjalnie daleko ponieważ usiedliśmy na drzewie z którego doskonale było widać okno pokoju Pauli.
-Jak myślisz co ona tam robiła??-zapytała mnie Wanda.
-Nie mam pojęcia ale musimy ostrzec Paulę.-powiedziałem i razem z siostrą zaczęliśmy się przyglądać oknie od pokoju Pauli.Zobaczyłem jak do jej pokoju wchodzi ten ...no...Kapitan Ameryka.Jakoś tak dziwnie się na siebie patrzyli.
-Widzisz jak on się na nią patrzy???-zapytała mnie siostra a ją się na nią dziwnie popatrzylem bo nie zrozumiałem o co jej chodzi.
-Z rozumiesz jak dorośniesz-zaśmiała się.
-Wiesz jestem starszy ...Jestem bardziej dorosły niż ty.-teraz to ją się zaśmiałem a ona oparła głowę o moje ramię.
-Bez wątpienia coś pomiędzy nimi było ...-powiedziała ...a ją poczułam ukłucie w sercu.
-To niemożliwe ...Paula nie związała by się z kimś takim -stwierdziłem.
-Zmieniła się tak jak my -usłyszałem i dalej wpatrywałem się w okno.
-Nie wierze że to już tyle lat-powiedziała Wanda.
-Tyle się zmieniło ...-stwierdziłem.
-Mam nadzieję że na dobre-powiedziała moja siostra i zaczęła wstawać aby następnie zejść z drzewa po czym uczyniłem to samo.
-Niewiem czy chce zniszczyć Avengersów-powiedziałem a moja siostra automatycznie się zatrzymała i odwróciła a następnie popatrzyła na mnie zabójczym wzrokiem.
-No co ???-zapytałam
-Musimy zniszczyć Starka...A jeśli to będzie konieczne także Avengersów...-Powiedziała a na jej twarzy malował się gniew.
-Jesteś tego pewną??Jeśli zabijemy lub chociaż zranimy któregoś z Avengers to Paula nas znienawidzi-powiedziałem już trochę gniewnie.
-Stark zabił nam rodziców ...-powiedziała z bólem
-A Pauli rodzice zgineli w wypadku a Stark to jedyna osoba która jej została ...Chciałabyś żeby mnie na przykład zabili ??-zapytałem a ona gwałtownie odwróciła się w moją stronę.
-Co ty jej tak bronisz co??-zapytała z uśmiechem ?????
-Co cię tak bawi??-zapytałem nie dowierzając jaki ona ma zmienny humor.
-Oj braciszku życzę ci jak najlepiej -powiedziała a ja nie rozumiałem o co jej chodzi.
-Czyli co teraz???-zapytałem gdy ruszyliśmy .
-Masz rację...Nie warto żyć przeszłością . Teraz zaczynamy nowy rozdział -powiedziała
-Czyli że nie masz zamiaru ich zabijać??-zapytłem
-Coś więcej...Mam zamiar dowiedzieć się co knuje Ultron i pomóc Pauli odkryć prawdę.-odpowiedziała
-Jaką prawdę??-
-Prawdę o tym co się tak naprawdę stało 12 lat temu-

***
Hello
Dawno mnie tu nie było .
I wgl ostatnio śnił mi się dalszy 
Ciąg tej historii i to będzie 
Zajebiste!!!!

Mała Kicałka











środa, 6 stycznia 2016

Rozdział 14

***Paula***
Właśnie razem z dziewczynami wchodzimy na salę. Już od progu przyjęto nas na luksusie. Szampan do ręki i lecimy.
Nagle dotarłyśmy do wielkich schodów prowadzących prosto na salę.
Zaczęła po nich schodzić i poczułam na sobie wzrok kilku osób . Schodząc dalej spojrzałam się na osoby bawiące się i zorientowała się że wszystkie osoby znajdujące się na sali patrzą się na mnie.Ją jednak nie zważając na to w końcu zeszłam z dziewczynami ze schodów . Obejrzałam się i dostrzegłam  Tonego tańczącego z Pepper.Natashe siedzącą przy barze i rozmawiającą z Clintem oraz Bruca rozmawiającego z Thorem. Brakowało mi tylko jeszcze Steva. Rozejrzałam sie dokładniej po sali i dostrzegłam go siedzącego przy barze ale nie był on sam tylko z tą zdzirą Katy. Niepozwole żeby i ten dzień mi zepsuła po moim trupie. Podeszłam do nich i się zaczęło.
-Spadaj z tąd Katy to nie twoje towarzystwo-piwiedziałam twardo.
-Skąd wiesz że nie moje??? Stevciu powiedz tej prostaczce żeby sobie z tąd poszła do tych swoich marnych przyjaciół.-powiedziała do Steva a ją na niego spojrzałam. Dlaczego on jej jeszcz nie powiedział żeby się wynosiła?? Do moich oczu zaczeły napływać łzy. Myślałam że mu na mnie zależy...
-Katy to ty powinnaś z tąd iść...-w końcu powiedział a ją się do niego delikatnie uśmiechnełam.
-Yhhhh!!! Zobaczysz Stone jeszcze się zemszcze...-powiedziała do mnie. Nie!! Koniec  z tym!!!
-Możesz mi powiedzieć dlaczego mnie tak nienawidzisz????!!Od 1 klasy uprzykszasz mi życie!! Czemu??Co ją ci takiego zrobiłam?!!-w końcu nie wutrzymałam a ona stała do mnie tyłem.Gdy się odwróciła dostrzegłam w jej oczach łzy??!! Katy płacze?!!
-Naprawdę nie wiesz??-zapytała a ją kiwnełam głową na nie.
-Od 5 roku życia byłyśmy z Nicki najlepszymi przyjaciółkami... Gdy się pojawiłaś Nicki zaczęła się zadawać z tobą a o mnie zapomniała... Nawet nie złożyła mi życzeń na urodziny... Od tego czasu obiecała sobie że będziesz cierpieć tak jak ją... I będę dla Ciebie złośliwa na każdym kroku... Już wiesz...Możesz mnie teraz z nienawidzić do końca życia chyba że już to zrobiłaś...-powiedziała płacząc ...pierwszy raz w źyciu ją taką widzę...Taką prawdziwą Katy.
-Katy... Zaczekaj!!-krzyknęła do odchodzącej dziewczyny a ona się zatrzymała i na mnie spojrzała.
-Ja...Ja...przepraszam... Nie miałam pojęcia... Ja zabrałam ci przyjaciółke...a ty... Osunełaś się w cień...Przepraszam cię za to...ale można jeszcze wszystko naprawić...-powiedziałan a ona jeszcze bardziej się rozpłakała.Nic nie mówiąc przytuliłam ją.
-Paula...Jak???Wszyscy mnie nienawidzą...-mówiła płacząc
-Spokojnie... Coś wymyślimy...-powiedziałam.
-Paula!!! Co ty robisz ??!-nagle usłyszałam za sobą krzyk.
Odwróciłam się i ujrzałam Nicki z dziewczynami.
-Dziewczyny Spokojnie ... Katy chciała wam coś powiedzieć...-chciałam dokończyć ale jak zwykle mi przerwano.
-Ona?! Chyba to że jesteśmy debilkami ...już to słyszałyśmy -powiedziała Ginny.
-Nie...Ja chciałam was przeprosić... Przez te 3 lata byłam dla was wredna...ale nie mogłam tego znieść że Nicki się odemnie odsunęła... Wiem że nic nie usprawiedliwia tego co robiłam ...ale naprawdę żałuje...-powiedziała a ją się tylko uśmiechnełam .
-Ją...? To ty się odemnie odsunełaś od kiedy zaczełaś chodzić  z tym całym Johnem.Dzwoniłam do ciebie ale ty nie odbierałaś.-zabrała głos Nicki.
-John zerwał że mną 2 dni po rozpoczęciu roku.-odpowiedziała jej Katy.
-To dlaczego nie zadzwoniłaś??-doptywała Nicki.
-Bo byłaś zajęta Paulą...-powiedziała w końcu Katy a Nicki do niej podeszła.
-Obiecaj mi że już nigdy nie zwatpimy w naszą przyjaźń ...-powiedziała Nicki
-Obiecuje...-szepneła Katy i obie sie przytulily.
-Yyyy...Powie mi ktoś co tu się właśnie stało??-zapytała Ginny a my wybuchłyśmy śmiechem.
I tak impreza zaczęła się rokręcać.
Po długim tańczeniu podeszłam do baru gdzie była Natasha.
-Cole poprosze...- powiedziałam do barmana a on odszedł.
-Jak tam impreza???-zapytała
-Dobrze a co??-zapytała
-a nic ...-odpowiedziała o nagle pojawił się mój napój więc zaczęła go pić.
-Słyszałam że masz cichego wielbiciela...-gdy to powiedziała zaczęłam się ksztusić.
-Kogo??!-zapytałam  z niedowierzaniem.
-Cichego wielbiciela... Wiesz to taką osoba co...-zaczeła ale jej przerwałam.
-Tak wiem kto to...-powiedziałam i chciałam się jej o coś zapytać ale usłyszałam za sobą czyjś głos i zobaczyłam rękę tej samej osoby.
-Czy mogę prosić do tańca??-zapytał Tony a ja tylko podałam mu rękę i ruszyliśmy na parkiet i zaczeliśmy  tańczyć taniec w którym wymieniamy się partnerami.
-Niewiedziałam że tak dobrze tańczysz-zaśmiałam
-Wiesz lata walca coś mi dały-powiedział a ja nie dowierzałam
-Uczyłeś się walca??-zapytałam dalej tańcząc
-Tak ...mama mnie zapisała gdy miałem 7 lat-powiedział a ja momentalnie zaczełam się śmiać. Wkońcu przyszła pora na zmiane pary i uwaga...Patrze ...a tam kto...jak myślicie...macie sekundę na zastanowienie...No oczywiście że Steve !!! a kto by inny.No więc zaczeliśmy tańczyć.
-Wiesz ...wiem że już ci to tyle razy mówiłem ale...wybaczysz mi??-zapytał patrząc mi głeboko w oczy.
-Nie umiem już ci zafuć tak jak kiedyś ale...wybaczyłam ci już dawno-powiedziałam i się uśmiechnełam a on zaczął się do mnie przybliżać iiiiii...znowu zmiana pary.
Teraz zaczełam tańczyć z jakimś chłopakiem ale nie widziałam jego twarzy.
Kiedy spojrzał na mnie osłupiałam.
-Co ty tutaj robisz??-zapytałam prawie płacząc ze szczęścia.
-Przyszedłem zobaczyć jak się czujesz i przeprosić cię za to wszystko...nie miałem pojęcia że to ty -zaczął mówić ale ja tylko pocałowałam go w policzek.
-Nie ważne ...skąd miałeś wiedzieć...ja też myślałam że nie żyjecie mamy sobie tyle do opowiedzenia-powiedziałam ale zobaczyłam na jego twarzy zakłopotanie .
-Co się stało??-zapytałam.
-Wiedzą że tu jestem...muszę iść-powiedział.
-Co???-zapytała
-Jeszcze wrócę ...obiecuję-powiedział i mnie opuścił a ją poczułam tylko lekki wiatr który oznaczał że urzył swojej supermocy i gdzieś pobiegł a ją została sama na środku parkietu.
Zeszłam z niego i zobaczyłam Andre et więc do niej podeszłam.
-nie tańczysz??-zapytałam
-Nie...nie kręcą mnie takie grupowe tańce...-Odpowiedziała
I nagle taniec się skończył a do mikrofonu podeszła Pepper z Tonym.
-Witam wszystkich zebranych...Jest mi szaleńczo miło że mogę was zobaczyć jako już dorosłych ludzi... Za tydzień kończy się waszą edukacja w tej szkole... Część z was pójdzie za marzeniami, inni za rozumem a jeszcze jedni za sercem...I to jest to co nas łączy...Chociaż jesteście 2 innymi klasami i zdarzają się podziały to łączą was 3 rzeczy...szkoła...pasja i...wyznaczanie swoich ścieżek... Pamiętajcie nikt a ni nic...nie ma prawa wam zepsuć tego nad czym tyle pracował iście...-powiedziała i nagle w całej sali rozniosły się oklaski.
-A teraz razem z Anthonym Statkiem ,naszym sponsorem ogłosimy króla i królową balu...-powiedziała a dziewczyny podeszły do mnie.
-Jestem pewna że wygrasz-powiedziała Ginny
-Nawet się nie zgłosiłam...-odpowiedziałam jej.
-Za to my cię zgłosiłyśmy...-powiedziała Nicki ją jakby grochem o ścianę walnął.
-Królem zostaje...-zaczęła Pepper.
-Nail Watson!!!-krzyknęła Pepper. Ach tam Nail jesteśmy przyjaciółmi nie jakimiś bliskimi ale przyjaciółmi...
I znowu rozległy się brawa. A ją wróciłam do rozmowy z dziewczynami.
-Jak to mnie zgłosiłyście??!-zapytała
-normalnie...nikt nie chciał rywalizować z Kary ale nikt też nie chciał żeby ona została królową.Jesteście jedynymi kandydatkami-powiedziała Andrea.
-I Katy bez urazy...-dodała ponieważ Katy stała obok nas i slyszała naszą rozmowę.
-Nic się nie stało-odpowiedziała i się delikatnie uśmiechneła ale widać było że jej smutno...
-A królową balu zostaje...-zaczął Tony a dziewczyny mnie przytuliły.
-Paula Stone!!!!-krzyknął a ją nie mogłam uwierzyć...Ja?!!Jak to wogóle możliwe??!!
Spojrzałam zdziwiona na Tonego a on tylko pokazał mi ręką żeby przyszła na scenę.
-No idź!!-krzyknęła Ginny i mnie popchnęłapopchnęła a ją ruszyłam w stronę sceny.
Gdy tak szłam oczy wszystkich były skierowane na mnie...dawno tak się nie czułam...taka...ważna... No to gdy już weszłam na scenę stanęłam wprost oboko Tonego a on wyjął z małego pudełka śliczny diadem i założył mi go na głowę.I znowu na sali rozległy się oklaski ale...podeszłam do mikrofonu i zaczęłam mówić.
-Bardzo się cieszę że mogę zostać królową balu ale...to nie mi należy się to miejsce...-powiedziałam i zdjełam diadem z głowy.
-Ta korona należy się dziewczynie która marzyła o tej koronie...I marzyła o tym żeby odzyskać przyjaciółkę...już jedno jej marzenie spełniło się tego wieczoru... Teraz spełni się kolejne...Korona należy się Katy Anderson!!!!!-Krzyknełam i najwyraźniej wszyscy byli zdziwieni.Kiedy Katy przyszła na scenę przytuliła mnie i
-Dziękuję-szepneła mi do ucha a ją się tylko do niej uśmiechnełam.
Stałyśmy na przeciwko siebie a ją założyłam jej koronę na głowę.
-To ty jesteś królową.-zaś miałam się a ona razem zemnązemną.Ja podeszłam do Tonego a ona do mikrofonu.
-Ojeju od czego tu zacząć...może na początku chciałabym was wszystkich przeprosić za moje ,zachowanie i podziękowanie Pauli za to że spełniła 2 moje największe marzenia w zaledwie 20 minut...I naprawdę mam nadzieję że chociaż część z was mi wybaczy moje błędy...-powiedziała a na sali była cisza i nagle... Największe oklaski jakie było na tej sali...
Zeszłam razem z Katy i Nailem z sceny i posłuchałam dalszych informacji...
-Tak więc moi drodzy mam dla was niespodziankę ...Dzisiaj na naszym balu gośćmi Eda Sheerana!!!!-powiedziała Pepper a na scenę wyszedł mój idol... Jaki on jest boski...
-Witam strasznie się ciesze że mogę zobaczyć tyle utalentowanych osób w jednym miejscu i mam nadzieję że będziemy się świetnie dzisiaj razem bawić-powiedział i stanął obok Tonego a następnie przywitał się z nim uściskiem dłoni.Dlaczego Tony zawsze musi mieć takiego farta?!!
-Jednak moi drodzy to nie koniec ...Jak co roku po wyborze króla i królowej następuje królewski taniec lecz w tym roku mamy 2 królowe,jedną bez króla a ponieważ było wielu kandydatów drugim królem zostaje osoba która była zaraz po Nailu w głosowaniu.-powiedziała a ją już chciałam wiedzieć kto jest drugim królem.Oby był przystojny.
-George Gola!!-krzyknęła a ją prawie oplułam się sokiem który właśnie piłam.Dlaczego on?!!! Wolałby już krzywo zębiego Harolda!!Ale dlaczego on?!!!Dlaczego chłopak który cały czas się do mnie przystawia!!!Od 1 klasy nie daje mi spokoju!!!!
Nagle podszedł do mnie Barton.
-Paula musimy porozmawiać-powiedział i nic nie mówiąc zaczął mnie gdzieś ciągnąć.Wkońcu wyszliśmy na korytarz znajdujący się przed salą.
-Clint co się stało???-zapytałam
-Paul powiedz mi co chciał od ciebie ten chłopak??Groził ci???-zapytał a ja niewiedziałam co powiedzieć
-Ale który chłopak??-zapytałam uśmiechając się sztucznie
-Przestań kłamać że nie wiesz i powiedz co on od ciebie chciał...-powiedział Clint . Co on nagle zaczął się mną tak interesować?!
-Kolejny raz ci powtarzam że niewiem o co ci chodzi-powiedziałam już trochę poburzona
-Paula my się tylko o ciebie martwimy...-powiedział a ja w tym momencie wybuchłam.
-Martwicie sie??! To nazywasz martwienie!Dopiero co ich odzyskałam i co nie mogę się z nimi spotykać bo się o mnie martwicie?!-wkońcu krzyknełam
-Odzyskałaś??-zapytał tajemniczo a mnie oświeciło. Właśnie mu powiedziałam że dopiero ich odzyskałam ...Świetnie!! teraz napewno nie dadzą mi spokoju.Odwróciłam się i ruszyłam w stronę sali w której dalej toczyła się impreza.Weszłam na salę i zobaczyłam Naila i Katy tańczących królewski taniec ale co było najdziwniejsze George tańczył z Nicki !!!Dopiero teraz zorientowałam się że Ed śpiewa swoją piosenkę Don't a oni do niej tańczą . Gdy piosenka się skończyłą on przemówił do mikrofonu.
-Dobrze moi kochani zaużmy że to była dopiero rozgrzewka przed prawdziwym królewskim tańcem bo właśnie zauważyłem że na sale przybyła nasza zagubiona królowa. Więc zapraszam królową na parkiet razem z partnerem -powiedział a ja lekko się uśmiechnełam i pokiwałam głową przecząco.
-Zapraszamy.-powiedział a ja uległam ale nie miałam partnera więc szybko pobiegłam do barku gdzie siedziała Natasha i Steve.
-Chodź -powiedziałam ciągnąć go za rękę
-Co gdzie ty mnie ciągniesz...Nigdzie nie ide...-powiedział i stanął w miejscu ale że jest on superżołnierzem to niestety nie udało mi się go popchnąć.
-Stevciu proszę...-powiedziałam i zrobiłam minę kotka z Shreka a on tylko westchnął. Weszliśmy na parkiet i wszystkie 3 pary staneły gotowe do tańca.Ed podszedł jeszcze do mikrofonu żeby coś powiedzieć.
-Ta piosenka jest dla wszystkich zakochanych na tej sali-powiedział a ja się delikatnie uśmiechnełam.Ed zaczął śpiewać swoją piosenkę Thinkig Out Loud (od.aut.piosenka ta znajduje się w playliście pod numerem 6 jeżeli chcecie możecie sb ją puścić i poczuć ten nastrój xd)
a my zaczeliśmy tańczyć.Podeszłam do Steva a on do mnie. Byliśmy bardzo blisko.Złapaliśmy się za dłonie i zaczeliśmy tańczyć,przez cały czas patrzyliśy sobie w oczy i nikt z nas nie chciał tego przerwać.Poczułam się tak jak...jak wtedy...kiedy jeszcze byliśmy razem...i było idealnie...ale teraz...teraz nie jest...i już tak nie będzie...poprostu on ma swój świat a ja swój...nagle...kolejne wspomnienia.
-Cześć jestem Steve-powiedział jakiś facet witając mnie uściskiem dłonie ale ja nie mogłam nic powiedzieć ponieważ zatkało mnie .
-Paula...-odpowiedziałam niedowierzając że przedemną stoi takie ciacho.
-Czekaj ...Czekaj...czyli ile ty masz lat??-zapytałam z niedowierzaniem
-Nie licząc lat przespanych w lodzie to 28 a tak normalnie to 97-powiedział a mi szczena opadła
-Uważaj!!!-Usłyszałam krzyk Rogersa i nim się spostrzegłam leżałam na ziemi cała w krwii.
-Masz misjie-powiedział Fury
-Dopiero co wyszła ze szpitala nie może iść jeszcze na misje i to tak groźną-usłyszałam bulwers Steva
-Przyjaciele na zawsze???-zapytał sie Kapitan liżac swój mały palec u prawej ręki i wystawiając w moim kierunku.
-Forever-powiedziałam również liżąć palec a następnie przukładając mój palec do jego palca.
-Czasami zastanawiam się co by było gdyby moi rodzice żyli-powiedziałam leżąc na kocu i patrząc w gwiazdy
-A ja czasami zastanawiam się co by się satło gdybym jednak nie poddał się tym testom...Chociaż w sumie nie załuję tego...bo dzięki tym całym wydarzeniom ...poznałem ciebie-piwiedziała osoba leżąca obok mnie i zaczeła się do mnie przysuwać a następnie złączyła nasze usta.
-Hej jestem Rita -powiedziała jakaś blondynka
-Paula miło mi -uśmiechnełam się do niej delikatnie
-Świetnie to skoro myślisz że kłamię i mi nie ufasz to może zerwijmy??!!-krzyknełam
-Wiesz że to świetny pomysł!!-krzyknął Steve a w moich oczach zebrały się łzy
-Wiesz co żałosna jesteś.-powiedziała Rita
-Wynoś się z tego domu ale to już!!!-krzyczałam i zaczęłam rzucać w nią różnymi rzeczami
-Paula...naprawdę mogłabyś już odpuścić...Rita to dobra osoba-powiedział Tony
-I widzisz jednak nie jesteś taka nie zastąpiona. Teraz wynoś się z tego domu i nigdy nie wracaj. A jeśli powiesz komuś o moim planie to obiecuje ci że Avengers zapomną nawet o twoim istnieniu...-sykneła do mnie i za ściany wyłonił się Steve.
-Paula otwórz proszę!!!-Słyszałam krzyk dobijającego Rogersa.Ujrzałam siebie leżącą na łóżku złamaną i płaczącą.
-To koniec ...-szepnełam do siebie i położyłam na stole rezygnację z bycia Avengers wraz z listem pożegnalnym o ruszyłam w stronę drzwi.
Spojrzałam ze smutkiem na Steva a on najwyraźniej zaniepokoił się moją miną.
-Paula co ci jest??-zapytał dalej tańcząc ale w tym momencie taniec się skończył a ją szybko odeszłam od niego .Dlaczego te wspomnienia nie dają mi spokoju.
Nagle zobaczyłam Nicki kłócącą się z Zackiem.
-Dla ciebie taniec to jest zdrada??!!-usłyszałam krzyk Nicki
-Raczej całowanie!!-teraz krzyknął Zack.
-Ale ile mam ci powtarzać ją się z nim nie całowała!!-krzyknęła Nicki prawie płacząc.
-Daruj sobie-powiedział Zack i odszedł a ją od razu podbiegłam do Nicki.
-Nicki co się stało ??-pytałam ale ona dalej płakała.
-Chodź pojedziemy do mnie to mi wszystko opowiesz..-powiedziałam i wsiadłyśmy do limuzyny i ruszyłyśmy do mojego tymczasowego domu.


***
Hello ...it's me
I tak prezentuje się kolejny rozdział
I przypomina o ankiecie 
Dotyczącej Quicksilvera

Mała Kicałka




Serdecznie polecam

Katalogowo

Nomida zaczarowane-szablony