sobota, 11 lutego 2017

Rozdział 16

Otworzyłam powoli oczy lecz kiedy promienie słońca spowodowały chwilową ślepotę zamknęłam je ponownie . Po chwili znowu otworzyłam i tym razem przyzwyczaiłam się do światła . Odwróciłam glosę w druga stronę i zobaczyłam śpiàcego słodko Steva . Trzymał mnie w objęciach na nasze twarze znajdowały się bardzo blisko siebie . Nagle poczułam jak Rogers zaczyna się poruszać , aby po chwili się obudzić . Przetarł ręka twarz naruszając przy tym swoje blond włosy , były całkowicie roztrzepane co dodawało mu uroku . Po chwili spojrzał się na mnie a ja nic nie nówiłam , milczałam . On położył się ponownie tak by mieć bezpośredni kontakt wzrokowy . Nie wiedziałam co miałam zrobić , chciałam zanurzyć się w jego błękitnych oczach bez najmniejszych skrópułów jak robiłam to kiedyś , ale wiedziałam że już tak nie potrafię . Nie potrafiła spojrzeć na niego tak jak kiedyś , rozmawiać z nim jak kiedyś , kochać go jak kiedyś ...

-Nad czym się zastanawiasz ?-zadał pytanie wyrywając mnie z zamyślenia

-Nad tym jak bardzo zmieniło się moje życie i jak bardzo brakuje mi tego wszystkiego ...-szepnełam patrząc mu w oczy .

-Nie zmieniło się wszystko , a poza tym jeśli tylko chcesz można by wszystko naprawić.-odpowiedział z taką łatwością , przez te wszystkie zdarzenia moja psychika została zachwiana , podtrzymała ją ale jestem teraz zupełnie inna , a on nadal tego nie rozumie ...

-To nie chodzi o to że niechce , chciałabym zamknąć oczy i pomyśleć sobie że to tylko zły sen ,ale to jest rzeczywistość , poza tym dzięki tym wszystkim wydarzenią poznałam wielu wspaniałych ludzi którzy zostaną ze mną na zawsze , przynajmniej mam taką nadzieje ...-powiedziałam a z twarzy Stevena nie mogłam wyczytać żadnych emocji .

-Już cię nie rozumiem .-szepnął mi prosto w twarz . Dopiero teraz zauważyłam ze odległość pomiędzy nami zmniejszała się z każdą sekundą .

-Ty mnie nie rozumiesz ... Chce , bardzo chce ... wręcz marże o tym żeby było jak dawniej , żebym mogła robić to co robiłam , żyć dawnym życie , być tą samą dziewczyną ale ...poprostu nie potrafię .-wyszeptałam a do moich oczu zaczęły napływać łzy . Miałam tego serdecznie dosyć , tej całej sytuacji . Oczy Steve'a niebezpiecznie się we mnie wpatrywały jakby chciały przebić mnie ja wylot , nie byłam mu dłużna , również od jakichś dwóch minut zaczęłam go obserwować . Zbliżył się on do mnie jeszcze bardziej . Czułam jego oddech n swojej twarzy , a moje ciało zalała gorąca fala . Miałam ochotę rzucić się na niego i już nigdzie nie pościć . Czy go kochałam ? Oczywiście że tak . Czy chciałam zapomnieć o wszystkim ? Z pewnością , jednak pozostaje jeszcze jedno pytanie . Czy umiem zapomnieć ? Nie znałam odpowiedzi na to pytanie .
Zamknęłam oczy a już po chwili poczułam ciepło ust Rogersa na moich . Nagle jakby cały stres ze mnie spłynął a zastąpiła go ulga . Potrzebowałam tego , choćbym nie wiem jak się wypierała , nie byłam wstanie bez niego normalnie funkcjonować .  Z każdą chwilą pogłębialiśmy pocałunkk . Po chwili zostałam przez niego pociągniętą i wylądowałam na nim . Jedną ręką trzymałam jego policzek  a deugą jeździłam bo jego klatce która unosiła się teraz w bardzo nie równym tempie . On natomiast jedną ręką trzymał mnie w pasie jakby bał się że zaraz od niego odejdę . Co prawda były to słuszne objawy , widziałam że będę żałować tego czynu ,byłam na to gotowa .Nasze pocałunki z każdą chwilą stawały się coraz brutalniejsze a zarazem namiętne . Nie chciałam tego przerywać jednak nie mogłam kontynuować . Oderwałam się od niego , wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi jednak po chwili zatrzymałam się przed nimi i nie patrząc na niego szepnełam ...

-Nic nie będzie jak dawniej ...-

Nacisnęłam na klamkę i skierowałam się w stronę mojego pokoju . Do oczu zaczęły napływać mi łzy , szybko wbiegłam do mojego tymczasowego królestwa i runełam na łóżko wypuszczając dotej pory wstrzymywane przezemnie łzy .

                                                                                 ***

Obudziło mnie donośne pukanie w drzwi , niechętnie przetarłam ręka suche , piekące mnie oczy i spojrzałam na zegarek . Była godzina czternasta co oznaczało że straciłam już pół dnia .

-Proszę -krzyknęłam ochrypniętym głosem a do pokoju weszła Natasha.

-Za godzinę przyjeżdża Coulson i jego ludzi , ty i Steve macie poprowadzić z nimi ćwiczenia na zaufanie w drużynie , oni swoje ostatnio stracili po tym jak okazało się że jeden z nich był szpiegiem Hydry ,musicie pomóc im je odbudować .-powiedziała klikając coś cały czas w telefonie i nie obdarzając mnie nawet jednym spojrzeniem .


-Nie mogłabyś mnie zastąpić ? Myśle że ja i Steve nie jesteśmy najlepszymi wzorami. .-powiedziałam patrząc się na obraz wiszący na przeciwko łóżka.

-Pogodziliście sis , ostatnio dobrze się dogadujecie , poza tym na początku sama miałaś prowadzić te zajęcia .-odpowiedziała wdowa odrywając się od swojego telefonu i marszcząc brwi od razu gdy zauważył w jakim stanie jestem .

-Niemam siły ani ochoty rozwiązywać zagadkę  twojego stanu psychicznego Wiec  proszę cię masz godzinę , ogarnij się i poprowadź te jedne zajęcia tak jakby nic się nie stało . A później porozmawiajmy , zgoda ?-zadała pytanie beznamiętnie . Ja tylko skinęła głową na co ruda od razu wyszła z mojego pokoju . Zajęcia na komunikację w drużynie z Rogersem ... Boże w co ja się wpakowałam !

                                                                                   ***
Zeszłam na dół a tam czekał już na mnie Coulson ze swoją drużyną . W oczy rzuciło mi się kilka już gdzieś widzianych twarzy , jednak jedna wzbudziła we mnie burze uczuć . Nagle zapomniałam o całym smutku jaki jeszcze przed chwilą mnie dręczył .

-Grand ...-szepnełam i podbiegłam do starego przyjaciela rzucając się mu na szyje , a ten zdziwiony po chwili oddał uścisk .

-Co ty tu robisz ?-zadałam pytanie odrywając się od niego jednak nie dostałam odpowiedzi ponieważ przerwał mi dobrze znany damski głos .

-Paula ?-usłyszałam za sobą głos Daisy . Odwróciłam się szybko by upewnić się czy to napewno nie sen . Ujrzałam ją . Chudą , wysportowaną brunetkę . Przyjaciółkę po fachu . Przyjaciółkę której nie dawałam znaku życia przez ostatnie 3 lat od ataku Chitauli . Moje myśli jednak szybko zniknęły , ponieważ poczułam jak agentka podbiega do mnie i zamyka w szczelnym uścisku . Na moją twarz wkradł się uśmiech a ja sama oddała uścisk . Za dużo wrażeń jak na jeden dzień , zdecydowanie .
Oderwałyśmy się od siebie a ja przypomniałam sobie że nie jesteśmy tutaj same . Popatrzyłam na agentów którzy mieli dosyć zdziwione miny .

-Paulina , czy moż...-usłyszałam głos Worda lecz po chwili został on stłumiony przez donośny głos Johnson .

-Czego od niej chcesz ??Jescze ci mało??-zadała pytanie a w jej głosie można było usłyszeć ból ? Cierpienie ? Zawód? Nie umiałam pojąć co tak naprawdę w tym momencie czuła agentka .

-Clint i Natasha zaprowadzą go do celi .-nagle obok mnie pojawił się Tony . Spojrzałam na niego dosyć zdziwiona . Grand do celi ? Co takiego mógł zrobić mój przyjaciel z młodzieńczych lat żeby narazić się tarczy ? Przecież to nie jest zły człowiek !

-Zostawcie go ! -krzyknęłam i już chciałam wyrwać się w pogoń za agentami chwytającymi Worda jednak znowu poczułam te silne ramiona , znowu mnie trzymały , i znowu nie mogłam z nimi walczyć .

-Odstaw mnie !-warknełam w stronę blondyna .

-Paulina , uspokój się .-podszedł do mnie Coulson wymachując przy tym ręką . Kiedy usłyszałam jego głos od razu prychnęłam z pogardą , co wywołało u niego duże zaskoczenie .

-Powiedzcie mi co on takiego zrobił że ma siedzieć w klatce ?-zadałam pytanie patrząc w oczy agenta .

-To że zdradził Tarczę .-powiedziała Daisy gdy ja cały czas walczyłam z silnymi ramionami blondyna .

-Jak to zdradził?-zadałam pytanie na co Johnson westchnęła.

-Cały czas pracował dla Hydry ...-szepneł a moje nogi zrobiły się jak z waty , przestałam walczyć o to żeby Steve mnie uwolinił , a ja sama nie mogłam nic powiedzieć ...


***
Dzisiaj niestety krótszy ponieważ wyjeżdżam 
a nie chciałam was zostawiać bez rozdziału . 
Bo wiecie nie mogę używać swojego internetu w Angli ...
Rachunek i te sprawy .


środa, 25 stycznia 2017

One Shot...Jestem Avengers cz.VI

 Jestem !! Wróciłam !! Żyje !! 
Teraz trochę tłumaczeń mojej nieobecności jeśli w  ogóle kogoś to obchodzi . Wiec tak ...W wakacje jak to ja zazwyczaj spędzam je na dworze od godziny 12 do godziny 23 . Później wracam i niemam najmniejszej ochoty na pisanie niczego . Rok Szkolny który totalnie zawaliłam w tym roku. . Wiecie wpadłam w dość nie fajne towarzystwo przez co miałam wiele problemów i nie tylko . Odechciało mi się wszystkie nawet mojej pasji którą jest jazda konna . Naszczęście to już przeszłość a ze mną wszystko w porządku . No i przyszła zima a z zimna lodowisko No i znowu każda wolna chwile spędzam właśnie tam a jak przychodzę wieczorem to jedyne o czym myśle to herbatka i łóżeczko . Jakoś w tym roku przerzuciłam się na Wattpada gdzie mam już 2 ff i nagle przypomniało mi się ze istnieje coś takiego jak Blogger . I tak oto wróciłam !!!! I już nie odejdę . 
 ***
Stałam przed tą szybą dobre 15 minut i patrzyłam jak jakieś dziwne stworzenia wydostają się z tego portalu. W dole zobaczyłam uciekających ludzi których goniły te stworzenia. Powoli zaczynał panować chaos.
-Czyż to nie cudowne??-usłyszałam zimny głos za sobą przez co gwałtownie się odwróciłam a tam ujrzałam tego typa co zafundował mi te wszystkie problemy.
-Czego chcesz...-syknełam cicho 
-No ale po co tak niemiło??-zapytał z udawanym uśmiechem.
-Nie będę miła dla kogoś kto morduje dla zabawy.-powiedziałam patrząc się mu prosto w z jego zielone oczy .
-Kto ci to w mówił ??Ci twoi herosi??-zapytał kpiąco
-Nikt mi niczego nie wmawiał ...-syknełam powoli się oddalając ponieważ on zaczynał być coraz bliżej mnie. Niestety za mną znajdował się filar na który wpadłam co on momentalnie wykorzystał I przybliżył się do mnie na naprawdę niewielką odległość. Teraz mogłam dokładniej przyjrzeć się jego twarzy .
-Taka piękna a taka naiwna jak matka...-powiedział przez co zmarszczyłam brwi. Nagle usłyszałam coś jakby silnik i zobaczyłam jak Tony wyłania się z zbroi Iron Mana.
Momentalnie uśmiech wkradł się na moją twarz. Już chciałam do niego podbiec kiedy poczułam straszny ból w lewym nadgarstku i zimno metalu jego laski przykładanej go mojego gardła.
-Nie rób jej krzywdy...-usłyszałam cichy głos Tonyego.
-Niemam zamiaru jest mi potrzebna.-powiedział z tym swoim głupim uśmiechem . Ja momentalnie użyłam swojej mocy przez co przykułam go do ściany i zaczęłam iść swobodnym krokiem w stronę mojego wujka.
-Tony ...Tony...Tony... myślisz że jeśli dalej będziesz to przed nią ukrywał nigdy się nie dowie...-powiedział a ja momentalnie stanęłam w miejscu Spojrzałam się na Tonyego pytającym wzrokiem a on tylko patrzył się w martwy punkt znajdujący się w podłodze.
On coś wie...
Odwróciłam się na pięcie w stronę kłamcy i spojrzałam w tę jego przebrzydłą twarz.
-O czym mówisz?-,zadalam pytanie
-Czyżby Tony ci nie powiedział kim była twoja matka i kim ty jesteś?-zapytał a ja momentalnie odwróciłam się w stronę mojego wujka który patrzył się na mnie pełnymi bólu oczyma.
-Tony...O czym on mówi...,-powiedziałam załamującym się głosem a do moich oczu zaczęły napływać łzy.
-Chodź do mnie dziecko...-powiedział bóg a ja w mgnienie oka znalazłam się w jego objęciach. Z moich oczu zaczeły wpływać łzy a zielona szata Lokiego zaczęła się robić Mokra.
-Tak bardzo oszukiwania...Tak bardzo zraniona... Kazał ci wybierać pomiędzy swoim a twoim szczęściem...a wiadomo było że los jest już przesądzony... Razem damy radę...-,powiedział uspokajającym głosem i w tym momencie powróciły wspomnienia.

***
-Mamo opowiedz mi coś na dobranoc,-powiedziała mała dziewczynka leżąca pod kołdrą z pluszowym misiem z którym nigdy się nie rozstawała .
-No dobrze więc dawno dawno temu w odległym świecie gdzie każdy żył zgodzie i harmonii, żyła sobie pewna dziewczyna miała ona 2 przyjaciół którzy byli synami samego władcy . Dziewczyna ta była uważana za dość dziwna osobę, jednak była bardzo lubiana. Pewnego dnia gdy zbierała spokojnie kwiaty na wiosennej łące odwiedził ją młodszy z braci . Dziewczyna od bardzo dawna czuła że przyciąga ją coś do niego jednak nie za bardzo wiedziała co. Kiedy zbliżył się do niej poczuł w środku coś niezwykłego jakby motylki które próbowały się wydostać na zewnątrz.Okazało się że ona również nie była mu obojętna. Lecz ich szczęście nie potrwało długo. Pewnego dnia do Królestwa doszła okrpona nowina okazało się i ktoś zabił siostrę króla. Niestety główne podejrzenie spadło na dziewczynę która była niewinna. Spadł na nią wyrok wyganania . Władca wysłał  dziewczynę do innego świata o którym słyszała sam złe rzeczy. Okazało się później że wygnano ją na Ziemię.
-Mamo ale przecież tutaj jest fajnie dlaczego ktoś tam mówi że źle?!-przerwała matce z niedowierzaniem dziewczynka.
-kochanie niektórzy w tym co dobre widzą zło a w tym co złe dobro i nie można tego zamienić chyba że ta osoba sama tego chce.- odpowiedziała jej cichym głosem matka łapiąc ja za rękę.
-No dobrze ale co było dalej!!!!-
-Dalej ... dziewczyna nie mogła się odnaleźć nie rozumiała ludzi i ich natury. Szwędała się w nieokreślonym kierunku. Nagle zaczęła się źle czuć przez co wpadła na pewnego chłopaka i zemdlała.
Obudziła się w nieznanym jej miejscu. A obok niej siedział ten właśnie chłopak . Był niezwykle przystojny i miły od razu zachwycił dziewczynę. Powoli się poznawali i z
każdym dniem byli co raz bliżej. Wkoncu on pozwolił jej u siebie zostać. Dziewczyna powoli zaczynała rozumieć ludzi i ten świat a przy  okazji zakochała się w chłopaku a  on w niej. Zapomniała o tamtym
 świecie ,zapomniała o osobie którą rzekomo kochała .Ten Chłopak był inny ,dawał jej prezenty i najdrobniejsze gesty. Lecz dziewczyna nie mogła dłużej znieść tego że go okłamuje, musiała mu powiedzieć kim jest i jakie zdolności posiada. Gdy już to zrobiła chłopak strasznie się przeraził i kazała odejść dziewczynie. Ona chociaż cierpiała zrobiła to co chciał. Zaszyła się w jakiejś ruinie. Nie miała Ochoty by żyć bo właśnie straciła najważniejszą osobę w swoim życiu. Bładziła przemoczona i głodna. Nie chciała takiego życia ,chciała umrzeć., Z przemęczenia upadła na ziemię i leżała nie mają siły wstać wkońcu zobaczyła światło i zrozumiała że to ten czas kiedy skończą się jej męki.

-Umarła ?-zapytała przerażona dziewczynka ,
Uśmiech wkradł się na twarz jej matki a w oczach pojawiły łzy wzruszenia .
-Tak jej się wydawało dopóki nie otworzyła ponownie oczu i nie ujrzała ze znajdowała się gdzieś indziej niż w ciemnej uliczce .Znajdowała się w miejscu gdzie to wszystko się zaczęło , w miejscu w którym zakochała się w nim bez pamięci . To był jego dom . Na początku nie dosztrzegła chłopaka lecz po chwili ich spojrzenia się spotkały a oni  zapomnieli o wszystkim co ich otaczało , co się stało  , w tym momencie dziewczyna uświadomiła sobie ze nigdy nie czuła się tak dobrze przy nikim jak przy nim .
On wolnym krokiem podszedł do niej stanął przed nią najbliżej jak tylko mógł żeby spojrzeć na jej błękitne oczy .I to co dziewczyna od niego usłyszała było najpiękniejszymi słowami które usłyszała w swoim życiu .
-Powiedział że ją kocha ?-dopytywało pogrążone w opowieści dziecko .
-Nie ...powiedział jej że nawet gdyby chciał ją znienawidzić,zapomnieć o niej , gdyby chociaż powiedział na nią jedno przekleństwo ,jedynie wmawiał by to sobie bo w głębi serca nadal by ją kochał . I widzisz Paula właśnie o to chodzi w miłości ,człowiek zakochuje się tylko raz , w tej jedynej osobie z miliona , tylko dla tej osoby będzie znosił każdy ból , każde najmniejsze cierpienie . Reszta nie będzie się liczyła , doprowadza to człowieka do szaleństwa to fakt , jednak radość jaką daje nam wspólnie spędzony czas z druga osobą jest niezastąpiona . -wyszeptała kobieta 

-No dobrze ale co się stało z jej przyjacielem z królestwa , przecież on też ją kochał .-zauważyła dziewczynka .

-Ale czy ja powiedziałam że to już koniec histori ?- zadała tajemniczo pytanie matka dziecka na co dziewczynka szybko zamilkła .

-Nagle w powietrzu rozbłysł rażący blask ,kolorowe światła zaczęły tworzyć tunel z których wyłonił się on . Ten którego zostawiła tam . Przybył po nią żeby razem z nim wróciła do domu , ona bez wachania odmówiła dając mu do zrozumienia iż ich uczucie wygasło . Młody książę wpadł w szał zaczął bluźnić wyklinać i przeklinać wybranka dziewczyny . Ona próbowała go uspokoić jednak on wściekł się jeszcze bardziej . W tamtym momencie dziewczyna zrozumiała że to nie był ten którego kochała tamten Loki był inny ...

-Loki ?-zaciekawiła się ponownie dziewczynka .

-Tak miał na imię książę .-odparła a dziewczynka tylko pokiwali głową .

Kobieta nie wiadomo dlaczego nagle zawiesiła się a do jej oczy zaczęły napływać łzy .

-No mamo dalej .-od niebieskich migdałów oderwał ją głos dziewczynki .

-No Wiec książę chciał zabić chłopaka jednak przeszkodziła mu w tym dziewczyna . Książę nie mógł uwierzyć że wybrała takiego prostaka zamiast niego jednak odzszedł przeklinając ich i obiecując zemste iiii Koniec .

-Wow -tylko tyle dało się usłyszeć z ust małej .
Nagle w dzwiarz pokoju pojawił się wysoki brunet .

-O czym była dzisiejsza bajka ??-zadał z uśmiechem pytanie.

-Tato ona była niesamowita !! Teraz to moja ulubiona bajka ! Dziewczyna z kosmosu zakochuje się w zwykłym człowieku ale ona kłamie i chowa przed nim prawdę .Ale nie czekaj nie zdradzę ci końca tej opowieści musisz jutro z nami zostać żeby ją usłyszeć .-mówiła mała z ogromnym uśmiechem i miało się wrażenie że bajka która miała ją uśpić tylko obudziła w niej więcej energi .

-Dobrze skarbie jutro napewno posłucham a teraz czas spać .-oznajmił tata i przykrył dziewczynkę kołdrą a następnie pocałował w czoło .


-Dobranoc skarbie .-powiedziała mama by następnie zgasić światło i zamknęła za sobą drzwi jednak nie zostały one dokładnie zamknięte . Były one tylko lekko uchylone jednak na tyle aby dziewczynka słyszała rozmowę rodziców .

-O czym była ta bajka ?-po raz kolejny zadał pytanie ojciec .

-O nas ...- odpowiedziała krótko 

***
-Kochałeś ją ...-szepnełam odwracając się w kierunku kłamcy .

-Kochałeś ją i nie mogłeś pogodzić się z tym że ona kocha zwykłego śmiertelnika a nie ciebie ...-kontynuowałam .
Spojrzałam na boga który miał nie wyraźną minę

-Ja nie kocham nikogo .-prychnął a na moją twarz wkradł się kpiącym uśmiech.

-To nie prawda , kochałeś ją jak nikogo innego , kochałeś patrzeć na nią codziennie jak pomagała przypadkowym ludziom , kochałeś jak rzucała ci przelotne spojrzenie , kochałeś ją aż na śmierć , aż tak że zabiłbyś mojego ojca gdyby ona nie patrzyła , bo byłeś zazdrosny
 - mówiłam ściszonym głosem stojąc twarzą do kłamcy . Niby bóg kłamstwa a mnie nie potrafi oszukać .
Nagle znowu poczułam ból w nadgarstku , to on ścisnął mi ręke tak że moje ciało wygieło się w coś przypominającego literę S .

-Nie zabijesz mnie , nie mógłbyś - powiedziałam pewna siebie za co dostałam berłem w tył głowy . Przeszył mnie ogromny ból nie do opisania a przed oczami zaczynałam mieć mroczki .

-Nie ja cię nie zabiję - powiedział pochylając się nademną .
-To zrobi ktoś za mnie .-dopowiedział ze swoim głupiutkim uśmiechem na twarzy .

Nagle rozległ się huk tłuczonego szkła a przed nami przeleciał Mjolnir który zrobił ogromną dziurę w szybie przez którą chwilę potem przeszedł Thor .

-Póść ją Loki .- powiedział groźnie blondyn .

-Bo co mi zrobisz?-zakpił rzucając mną o ścianę , znowu ten cholerny ból tylko ty razem przeszył całe moje ciało . Mój oddech był nie umiarkowany a oczy zamknięte . Pewnie gdyby mnie ktoś zobaczył na ulicy stwierdzili by że nie żyje .Po chwili poczułam jak ktoś lub coś bierze mnie na ręce , nie wiedziałam kto to był ponieważ nie miałam siły otworzyć oczu . Usłyszałam tylko silnik i mocno
podmuch wiatru. To był Tony .Po chwili poczułam jak kładzie mnie on na podejrzewam betonie a moją osobę obserwuje napewno kilkoro ludzi .

-Młoda proszę nie rób mi tego .-szepnął nachylając się nademną .

-Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.-z mojego gardła wydobył się ochrypnięty ledwo słyszalny głos .

Otworzyłam powoli oczy a nademną ujrzałam Tonyego i Natashę . Obejrzałam się dokładnie znajdowałam się przed jakąś kawiarnią w której ukrywali się ludzie i przyglądali się zza szyby całej scence . Wstałam powoli jednak po chwili ból w głowie powrócił a ja ledwo co mogłam ustać . Poczułam jak mój wujek mnie łapie ,ale czy dalej mogłam go tak nazywać ? Osobę która była mi najbliższa a okłamywała mnie całe życie .

-Zostaw mnie ...Dam sobie radę sama ...-syknęła w jego stronę .

-Chciałem ci powiedzieć ...-zaczął jednak mu przerwałam .

-Ale jednak tego nie zrobiłeś ...-wyprostowałam

-Miałem swoje powody ...Jeśli dowiedziałbyś się całej prawdy , chciałabyś  znaleźć Lokiego i wiedzieć jeszcze więcej . Bałem się ze cię stracę . Za bardzo się do ciebie przywiązałem ,mimo tego jak bardzo mnie teraz nienawidzisz chciałbym żebyś wiedziała ze wszystko co robie , robie dla ciebie.-powiedział łamiącym się głosem .

Nie wiedziałam co zrobić oszukał mnie , okłamywał przez całe życie ale jednak w tym momencie 
obudził się w nim ten Tony którego pokochałam . Tony który zawsze wiedział co powiedzieć , który wychodził z każdej opresji nawet improwizując . Tony który jest moim wujkiem .

-Wiesz co pewien mądry człowiek kiedyś powiedział ,,Nie żyj przeszłością która może wpłynąć na twoją przyszłość " wtedy nie do końca rozumiałam sens tych słów . Teraz wiem że jeżeli bym się na ciebie złościła ,gdybym postanowiła nie odzywać się do ciebie , choćbym nie wiem co robiła . Nie zdołałabym o tobie zapomnieć .Przyczyniałabym się tylko do tragedi ,odeszłabym zostawiając was samych . Skrzywdziłabym nie tylko ciebie ale i wiele osób na których mi zależy .-wyszeptałam a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu . 
Spojrzałam na niego a ten tylko podszedł do mnie i mocno przytulił .

- W sumie to nawet dobrze że nie znam całej prawdy ...-powiedziałam cicho a on spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem .

-Mama miała swoje powody żeby nie mówić mi kim jest i kim jestem ja ... najwyraźniej chciała mnie chronić .-wyszeptałam a Tony skinął głową .

-Super że się pogodziliście ale to nie czas na pogaduszki , Barton i Steve potrzebują wsparcia.-skarciła nas Natasha . Najwyraźniej maskę przyjemnej przyjaciółki zostawiła w bazie ,a teraz przybrała postać agentki której obowiązkiem jest uratować świat . 

-Dobra , idziemy ale w między czasie opowiedzcie o co chodzi .-powiedziałam biegnąc truchtem ramie w ramie z wdową . Ta nic nie odpowiedziała tylko dała mi słuchawkę z komunikatorem którą od razu wsadziłem do ucha . 

-Po twoim grubym kazaniu od Tonyego i super pożegnanie z Rogersem ...-chciała kontynuować ale jej przerwałam .

-Powiedział ci ?!!-wydarłam się a w słuchawce usłyszałam dobrze znany mi śmiech .

-Tak powiedziałem jej .-z małego głośniczka wydobył się rozbawiony ale jednocześnie zmęczony głos Steva .

-O czym ja nie wiem ??-zadał pytanie Tony .

-To nie jest rozmowa na teraz .-rzuciłam szybko i powróciłam do rozmowy z Natashą .

-Więc dzień później mieliśmy włamanie ,na helicarrier. Zdołaliśmy jedynie odbić Bartona ale Loki uciekł .-

-Serio wale nie zauważyłam że uciekł-rzuciłam sarkastycznie a nagle znikąd przed nami pojawiło się pięciu kosmitów którzy zaczęli do nas strzelać . Szybko wytworzyła barierę dzięki czemu ochroniłam Wdowę przed pociskami . Byłyśmy w pułapce. Pięciu kosmitów otoczyło nas z każdej strony a nas chroniło tylko moje pole siłowe w formie bańki .Nie było nawet mowy o jakimkolwiek kontrataku lub próbie ucieczki . Kosmici strzelali do nas z każdej strony a gdybym przestała wytwarzać pole masa pocisków poleciałaby w nasza stronę .

-Potrzebujemy wsparcie ,otoczyli nas ,5 aleja !!! -krzyczała do słuchawki Romanoff jednak nikt jej nie odpowiedział .

-Pole chyba zakłóca łączność.-powiedziałam z trudem ponieważ powoli stawałam się coraz słabsza .

-Wytrzymaj jeszcze .-szepnęła Natasha 

Trwało to może jeszcze około 5 minut , a co chwile z każdej strony pojawiali się nowe istoty . Ja ledwo trzymałam się na nogach a ostatnimi sił oddychałam . Nie mogłam tak skończyć . Obraz powoli stawał się rozmazany a czas jakby się zatrzymał . Wszystko było w zwolnionym tępie a do moich uszu docierał tylko jedynie dźwięk mojego nierównego oddechu . Upadłam na kolana ale jednak nie przestałam wytwarzać pola siłowego .

-Wytrzymaj jeszcze proszę .-gdzieś z oddali dotarł do mnie szept Natashy . Nieznanych nam istot było coraz więcej z dziesięciu zrobiło się dwudziestu , a z dwudziestu pięćdziesięciu . Atak z ich strony był coraz silniejszy a ja coraz bardziej słabłam . Zamknęłam oczy myśląc że coś to da . A po chwili nastała ciemność ...

***

Poczułam mrowienie przechodzące przez całe moje ciało . Po chwili do moich uszu zaczęły docierać przeróżne odgłosy .

-Nie odchodź...-usłyszałam załamany głos Kapitana . Ruszyłam trochę głową by sprawdzić czy nie zostałam może sparaliżowana jednak wszystko było w porządku . Otworzyłam delikatnie oczy jednak od razu je zamknęłam przez rażące mnie światło . Wszystkie dźwięki ustały a nastała głucha cisza . Otworzyłam ponownie oczy a nad sobą ujrzałam wszystkie osoby z którymi miałam dzisiaj walczyć ramie w ramie . Ich miny nie należały do najprzyjemniejszych . Na ich twarzach malował się smutek i przygnębienie , u niektórych można było zauważyć złość lub wyrzuty . Nawet  wielka zielona twarz wyrażała pewnego rodzaju zmartwienie .

-Ile jeszcze dzisiaj razy będziecie myśleli że umarłam ?-zadałam pytanie kaszląc niemiłosiernie przy tym .

-To nie jest logiczne .-usłyszałam głos słodkiego  blondyna .

-Nie wszystko musi mieć sens Thor .-odparłam tym samym powoli wstając .

-Nie dawałaś znaki życia przez ostatnie 15 minut , nie oddychałaś . To logiczne że jesteś a raczej byłaś martwa .-powiedziała Natsha a ja już stałam sama na nogach , bez niczyjej pomocy .

-Yyyy ...jednak żyje i to ponownie .-zaśmiałam się .

-Już ją lubię.-usłyszałam męski głos . Odwróciłam się w stronę jego właściciela a tam ujrzałam wysokiego , dobrze zbudowanego mężczyznę , brunet z piwnymi oczami na którego twarzy było już powoli widać ślady kilkudniowego zarostu .

-Miło mi Paulina Stark .-powiedziałam podając mu rękę .

-Siemasz , Clint Barton .-powiedział uśmiechając się ciepło . 

-Aaaa to ty ... Tylko już o tobie słysz...-niestety nie dane było mi kontynuować .

-Widzę że super się bawicie ale my mamy tutaj armie kosmitów .-przerwał mi Rogers stanowczym tonem . Nawet na mnie nie spojrzał . Auć?? Nie powiem zabolało .

-Super żołnierzyku ale gdzie jest blaszak .-rzuciłam nie miło w jego stronę  na co dostałam tylko jego zdziwiony wzrok . Bo co ?? Nazwałam go żołnierzykiem ?? Czyżby zabolało?? 

-Młoda , ty się o mnie nie martw już lecę to mojej kruszynki .-usłyszałam w słuchawce głos Starka .

-Oj proszę nie przy ludziach .-ppowiedział z udawanym żalem wywracając przy tym oczami . Po chwili już obok nas pojawił się Iron Man .

- Tobie na dzisiaj już wystarczy zabieram cię do jakiegoś bezpiecznego miejsca .-powiedział na co ja spojrzałam na niego zdziwiona .

-Nigdzie nie idę zostaje tutaj i będę walczyć .-odparłam stanowczo .

-Już dzisiaj pokazałaś jaka jesteś dorosła i bez dyskusji .-

-Zostaje i walczę ...-syknęłam w jego stronę .

-Bez dyskusji powiedziałem ...-zaczął .

-A ty jak zwykle swoje !!! Nie rozumiesz że to wszystko to moja wina !! Loki przybył po mnie !!! To prze zemnie zginęło już tyle ludzi !!!-krzyczałam a do moich oczu powoli napływały łzy .

-Przestań traktować mnie jak dziecko ...-szepnęłam a po moim policzku spłynęła jedna samotna łza .

-Tony...pozwól jej walczyć.-usłyszałam głos Rogersa . Zerknęłam na niego a nasze spojrzenia się spotkały . Spojrzałam na mojego wujka który milczał a w głowie zapewne miał burze myśli .

-O bożeeeee ... czemu ty jesteś taka uparta co ?-zadał pytanie a na moją twarz wkradł się wielki uśmiech . 

-Uczę się od najlepszych .-zaśmiałam się . Spojrzałam jeszcze raz na Steva i szepnełam mu coś z w rodzaju "Dziękuje".

-No to Kapitanie ...wydawaj rozkazy .-powiedział Tony a na twarzy każdego z nas pojawił się wielki uśmiech .

-Barton na tamten dach , będziesz snajperem .-
-Tony ściągasz na siebie uwagę od góry , tak żeby to cholerstwo nam się po całym świecie nie rozlazło .-zaczął wymieniać a ja spojrzałam się na niego z podniesioną brwią . Od kiedy to taki patriota używa takiego słownictwa . Nie ładnie Steve .

-Thor , znajdź sposób żeby zamknąć ten portal .-
-Ja , Natasha i Paula zostajemy na dole . My ściągamy na siebie uwagę a ty trzymasz się jak najdalej od Lokiego i Chitauli .-powiedział do mnie na co ja szybko zasalutowałam przez co po chwili dosztrzegłam uśmiech na jego twarzy .

-A ty Hulk , rozwalaj.-zwrócił się do Besti która już po chwili nas opuściła .

Wszyscy ustawili się na swoich pozycjach , tylko ja nie wiedziałam co robić . Miałam unikać kontraktu z obcymi . Nagle zobaczyłam autobus w którym znajdowali się ludzi . Pięć metrów dalej było kilka kosmitów którzy najwyraźniej zainteresowali się pojazdem ponieważ zmierzali w jego kierunku .  
Pobiegłam w jego stronę . Wytworzyłam kulę energi i skierowałam ją w stronę kosmitów którzy umarli pod wpływem uderzenia . Podbiegłam do autobusu których drzwi były zatrzaśnięte ,  Otworzyłam je za pomocą mocy a po chwili grupka ludzi wybiegła z niego taranując wszystko po drodze .

-Loki leci w stronę 2 alei . Paula gdzie jesteś ?-zadała pytanie Ramanoff do słuchawki .

-Zgadnij .-powiedziałam sarkastycznie a już po chwili zobaczyłam Lokiego z obstawą. Machnął on do nich ręką a ci po chwili oddalili się na pewna odległość.

-Paulina , uciekaj z tamtąd !! Nie wdaw...-reszty nie usłyszałam ponieważ wyjęłam słuchawkę z ucha i schowałem do kieszeni . Nie będę uciekać ... 

-Jeśli mnie dostaniesz?? Odejdziesz ??-zadałam cicho pytanie a na jego twarz wkradł się uśmiech . 

-Masz moje słowo .-opowiedział a ja tylko westchnęłam . Nie mam pojęcia po co on mnie chce . Ale jeśli tego nie zrobię cały świat czeka zagłada . Bo czy jakaś mieszanka dziwolągów da radę to powstrzymać ? Nie sadze...
Powoli zaczęłam iść w jego stronę . Nagle rozległ się wielki huk a przedemną wylądował Hulk który zaczął odcinać Lokiego ode mnie . Kosmici w jednej sekundzie wywiało gdzieś przez co bóg został sam .

-Dosyć!!! Patrzysz na Boga szkaradny stworze i ...-Loki niestety nie zdążył dokończyć ponieważ został rzucony o ziemie ... i to dosłownie . Hulk złapał go i zaczął obijać nim o beton jakby patykiem . W asfalcie zaczynały robić się dziury a sam bóg ledwo żył. Nagle Hulk złapał mnie ręka w pasie i odskoczył na bardzo wysoką odległość. Przysięgam tak się darłam że chyba w Chinach mnie słyszeli .
Po chwili staliśmy już na gruncie , to znaczy ja stałam bo bestia od razu gdy mnie odstawiła pognała dalej rozwalać obcych . Spojrzałam w górę a tam ujrzałam Steva . Jego włosy były roztrzepane co tylko dodawało mu uroku a na twarzy malowała się troska , zmęczenie , złość.

-Co ci odbiło??-zadał mi pytanie patrząc się na mnie wyczekująco .

-Robię to co muszę ...-powiedziałam cicho spuszczając wzrok .

-Według ciebie oddanie się w ręce wroga jest tym co musisz zrobić ?! Czy ty siebie słyszysz ?!- podniósł na mnie głos a do moich oczu zaczęły napływać łzy .

-Tak to właśnie muszę zrobić !! Nie rozumiesz że jeśli się nie poddam prędzej czy później on i tak mnie dopadnie . Tutaj nie chodzi o mnie !!- krzyczałam mu prosto w twarz ale po jego minie dało się wywnioskować że nie godzi się z tym co mówię .

-Skoro nie chodzi o ciebie to o co !! Oświeć mnie !-teraz to on kryczał patrząc mnie prosto w oczy . 

-O ciebie tempaku !! Chodzi o ciebie !! O ciebie , o Tonyego , o całą ekipę , o ludzkość , o całą Ziemię !! Jeśli się nie poddam on nie odpuści , a przy okazji zniszczy wszystko na czym mi zależy ...-po moich policzkach polał się wodospad łez . Ile jeszcze muszę znosić ?? Steve już nic nie powiedział podszedł i przyciągnął mnie do siebie tak że znajdywałam się w szczelnym uścisku .

-Powiedz mi co ty ze mną robisz .-szepnął mi do ucha co wywołało uśmiech na mojej twarzy .

-Chodź by nie wiem co się stało , obiecaj mi że już nigdy się nie poddasz , i zawsze będziesz walczyła do końca .-powiedział odrywając się odemnie . Spojrzałam na niego a nasze spojrzenia się spotkały . Zatopiłem się w błękicie jego oczu i już wiedziałam że Steve to ten na którym zależy mi najbardziej .

-Jeśli dzięki temu cię nie stracę ... To obiecuje .-powiedziałam na co on uśmiechnął się i nachylił się nademną by już po chwili złożyć na moich ustach delikatny pocałunek ...

-Słuchajcie za chwile zamknę portal ...-

A jak ta historia potoczyła się dalej , to chyba już wiecie . Myślałam że to co wtedy mnie spotkało było najszczęśliwszym  przeżyciem , jednak dopiero po długim czasie miałam dowiedzieć się co to znaczy prawdziwe szczęście ... 

***
Jest i on. Ten superaśny One Shot .
O Boże ileż ja się namęczyłam . 
No i jestem i ja !! 
Wielki Come Back .

Serdecznie polecam

Katalogowo

Nomida zaczarowane-szablony