sobota, 11 lutego 2017

Rozdział 16

Otworzyłam powoli oczy lecz kiedy promienie słońca spowodowały chwilową ślepotę zamknęłam je ponownie . Po chwili znowu otworzyłam i tym razem przyzwyczaiłam się do światła . Odwróciłam glosę w druga stronę i zobaczyłam śpiàcego słodko Steva . Trzymał mnie w objęciach na nasze twarze znajdowały się bardzo blisko siebie . Nagle poczułam jak Rogers zaczyna się poruszać , aby po chwili się obudzić . Przetarł ręka twarz naruszając przy tym swoje blond włosy , były całkowicie roztrzepane co dodawało mu uroku . Po chwili spojrzał się na mnie a ja nic nie nówiłam , milczałam . On położył się ponownie tak by mieć bezpośredni kontakt wzrokowy . Nie wiedziałam co miałam zrobić , chciałam zanurzyć się w jego błękitnych oczach bez najmniejszych skrópułów jak robiłam to kiedyś , ale wiedziałam że już tak nie potrafię . Nie potrafiła spojrzeć na niego tak jak kiedyś , rozmawiać z nim jak kiedyś , kochać go jak kiedyś ...

-Nad czym się zastanawiasz ?-zadał pytanie wyrywając mnie z zamyślenia

-Nad tym jak bardzo zmieniło się moje życie i jak bardzo brakuje mi tego wszystkiego ...-szepnełam patrząc mu w oczy .

-Nie zmieniło się wszystko , a poza tym jeśli tylko chcesz można by wszystko naprawić.-odpowiedział z taką łatwością , przez te wszystkie zdarzenia moja psychika została zachwiana , podtrzymała ją ale jestem teraz zupełnie inna , a on nadal tego nie rozumie ...

-To nie chodzi o to że niechce , chciałabym zamknąć oczy i pomyśleć sobie że to tylko zły sen ,ale to jest rzeczywistość , poza tym dzięki tym wszystkim wydarzenią poznałam wielu wspaniałych ludzi którzy zostaną ze mną na zawsze , przynajmniej mam taką nadzieje ...-powiedziałam a z twarzy Stevena nie mogłam wyczytać żadnych emocji .

-Już cię nie rozumiem .-szepnął mi prosto w twarz . Dopiero teraz zauważyłam ze odległość pomiędzy nami zmniejszała się z każdą sekundą .

-Ty mnie nie rozumiesz ... Chce , bardzo chce ... wręcz marże o tym żeby było jak dawniej , żebym mogła robić to co robiłam , żyć dawnym życie , być tą samą dziewczyną ale ...poprostu nie potrafię .-wyszeptałam a do moich oczu zaczęły napływać łzy . Miałam tego serdecznie dosyć , tej całej sytuacji . Oczy Steve'a niebezpiecznie się we mnie wpatrywały jakby chciały przebić mnie ja wylot , nie byłam mu dłużna , również od jakichś dwóch minut zaczęłam go obserwować . Zbliżył się on do mnie jeszcze bardziej . Czułam jego oddech n swojej twarzy , a moje ciało zalała gorąca fala . Miałam ochotę rzucić się na niego i już nigdzie nie pościć . Czy go kochałam ? Oczywiście że tak . Czy chciałam zapomnieć o wszystkim ? Z pewnością , jednak pozostaje jeszcze jedno pytanie . Czy umiem zapomnieć ? Nie znałam odpowiedzi na to pytanie .
Zamknęłam oczy a już po chwili poczułam ciepło ust Rogersa na moich . Nagle jakby cały stres ze mnie spłynął a zastąpiła go ulga . Potrzebowałam tego , choćbym nie wiem jak się wypierała , nie byłam wstanie bez niego normalnie funkcjonować .  Z każdą chwilą pogłębialiśmy pocałunkk . Po chwili zostałam przez niego pociągniętą i wylądowałam na nim . Jedną ręką trzymałam jego policzek  a deugą jeździłam bo jego klatce która unosiła się teraz w bardzo nie równym tempie . On natomiast jedną ręką trzymał mnie w pasie jakby bał się że zaraz od niego odejdę . Co prawda były to słuszne objawy , widziałam że będę żałować tego czynu ,byłam na to gotowa .Nasze pocałunki z każdą chwilą stawały się coraz brutalniejsze a zarazem namiętne . Nie chciałam tego przerywać jednak nie mogłam kontynuować . Oderwałam się od niego , wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi jednak po chwili zatrzymałam się przed nimi i nie patrząc na niego szepnełam ...

-Nic nie będzie jak dawniej ...-

Nacisnęłam na klamkę i skierowałam się w stronę mojego pokoju . Do oczu zaczęły napływać mi łzy , szybko wbiegłam do mojego tymczasowego królestwa i runełam na łóżko wypuszczając dotej pory wstrzymywane przezemnie łzy .

                                                                                 ***

Obudziło mnie donośne pukanie w drzwi , niechętnie przetarłam ręka suche , piekące mnie oczy i spojrzałam na zegarek . Była godzina czternasta co oznaczało że straciłam już pół dnia .

-Proszę -krzyknęłam ochrypniętym głosem a do pokoju weszła Natasha.

-Za godzinę przyjeżdża Coulson i jego ludzi , ty i Steve macie poprowadzić z nimi ćwiczenia na zaufanie w drużynie , oni swoje ostatnio stracili po tym jak okazało się że jeden z nich był szpiegiem Hydry ,musicie pomóc im je odbudować .-powiedziała klikając coś cały czas w telefonie i nie obdarzając mnie nawet jednym spojrzeniem .


-Nie mogłabyś mnie zastąpić ? Myśle że ja i Steve nie jesteśmy najlepszymi wzorami. .-powiedziałam patrząc się na obraz wiszący na przeciwko łóżka.

-Pogodziliście sis , ostatnio dobrze się dogadujecie , poza tym na początku sama miałaś prowadzić te zajęcia .-odpowiedziała wdowa odrywając się od swojego telefonu i marszcząc brwi od razu gdy zauważył w jakim stanie jestem .

-Niemam siły ani ochoty rozwiązywać zagadkę  twojego stanu psychicznego Wiec  proszę cię masz godzinę , ogarnij się i poprowadź te jedne zajęcia tak jakby nic się nie stało . A później porozmawiajmy , zgoda ?-zadała pytanie beznamiętnie . Ja tylko skinęła głową na co ruda od razu wyszła z mojego pokoju . Zajęcia na komunikację w drużynie z Rogersem ... Boże w co ja się wpakowałam !

                                                                                   ***
Zeszłam na dół a tam czekał już na mnie Coulson ze swoją drużyną . W oczy rzuciło mi się kilka już gdzieś widzianych twarzy , jednak jedna wzbudziła we mnie burze uczuć . Nagle zapomniałam o całym smutku jaki jeszcze przed chwilą mnie dręczył .

-Grand ...-szepnełam i podbiegłam do starego przyjaciela rzucając się mu na szyje , a ten zdziwiony po chwili oddał uścisk .

-Co ty tu robisz ?-zadałam pytanie odrywając się od niego jednak nie dostałam odpowiedzi ponieważ przerwał mi dobrze znany damski głos .

-Paula ?-usłyszałam za sobą głos Daisy . Odwróciłam się szybko by upewnić się czy to napewno nie sen . Ujrzałam ją . Chudą , wysportowaną brunetkę . Przyjaciółkę po fachu . Przyjaciółkę której nie dawałam znaku życia przez ostatnie 3 lat od ataku Chitauli . Moje myśli jednak szybko zniknęły , ponieważ poczułam jak agentka podbiega do mnie i zamyka w szczelnym uścisku . Na moją twarz wkradł się uśmiech a ja sama oddała uścisk . Za dużo wrażeń jak na jeden dzień , zdecydowanie .
Oderwałyśmy się od siebie a ja przypomniałam sobie że nie jesteśmy tutaj same . Popatrzyłam na agentów którzy mieli dosyć zdziwione miny .

-Paulina , czy moż...-usłyszałam głos Worda lecz po chwili został on stłumiony przez donośny głos Johnson .

-Czego od niej chcesz ??Jescze ci mało??-zadała pytanie a w jej głosie można było usłyszeć ból ? Cierpienie ? Zawód? Nie umiałam pojąć co tak naprawdę w tym momencie czuła agentka .

-Clint i Natasha zaprowadzą go do celi .-nagle obok mnie pojawił się Tony . Spojrzałam na niego dosyć zdziwiona . Grand do celi ? Co takiego mógł zrobić mój przyjaciel z młodzieńczych lat żeby narazić się tarczy ? Przecież to nie jest zły człowiek !

-Zostawcie go ! -krzyknęłam i już chciałam wyrwać się w pogoń za agentami chwytającymi Worda jednak znowu poczułam te silne ramiona , znowu mnie trzymały , i znowu nie mogłam z nimi walczyć .

-Odstaw mnie !-warknełam w stronę blondyna .

-Paulina , uspokój się .-podszedł do mnie Coulson wymachując przy tym ręką . Kiedy usłyszałam jego głos od razu prychnęłam z pogardą , co wywołało u niego duże zaskoczenie .

-Powiedzcie mi co on takiego zrobił że ma siedzieć w klatce ?-zadałam pytanie patrząc w oczy agenta .

-To że zdradził Tarczę .-powiedziała Daisy gdy ja cały czas walczyłam z silnymi ramionami blondyna .

-Jak to zdradził?-zadałam pytanie na co Johnson westchnęła.

-Cały czas pracował dla Hydry ...-szepneł a moje nogi zrobiły się jak z waty , przestałam walczyć o to żeby Steve mnie uwolinił , a ja sama nie mogłam nic powiedzieć ...


***
Dzisiaj niestety krótszy ponieważ wyjeżdżam 
a nie chciałam was zostawiać bez rozdziału . 
Bo wiecie nie mogę używać swojego internetu w Angli ...
Rachunek i te sprawy .


środa, 25 stycznia 2017

One Shot...Jestem Avengers cz.VI

 Jestem !! Wróciłam !! Żyje !! 
Teraz trochę tłumaczeń mojej nieobecności jeśli w  ogóle kogoś to obchodzi . Wiec tak ...W wakacje jak to ja zazwyczaj spędzam je na dworze od godziny 12 do godziny 23 . Później wracam i niemam najmniejszej ochoty na pisanie niczego . Rok Szkolny który totalnie zawaliłam w tym roku. . Wiecie wpadłam w dość nie fajne towarzystwo przez co miałam wiele problemów i nie tylko . Odechciało mi się wszystkie nawet mojej pasji którą jest jazda konna . Naszczęście to już przeszłość a ze mną wszystko w porządku . No i przyszła zima a z zimna lodowisko No i znowu każda wolna chwile spędzam właśnie tam a jak przychodzę wieczorem to jedyne o czym myśle to herbatka i łóżeczko . Jakoś w tym roku przerzuciłam się na Wattpada gdzie mam już 2 ff i nagle przypomniało mi się ze istnieje coś takiego jak Blogger . I tak oto wróciłam !!!! I już nie odejdę . 
 ***
Stałam przed tą szybą dobre 15 minut i patrzyłam jak jakieś dziwne stworzenia wydostają się z tego portalu. W dole zobaczyłam uciekających ludzi których goniły te stworzenia. Powoli zaczynał panować chaos.
-Czyż to nie cudowne??-usłyszałam zimny głos za sobą przez co gwałtownie się odwróciłam a tam ujrzałam tego typa co zafundował mi te wszystkie problemy.
-Czego chcesz...-syknełam cicho 
-No ale po co tak niemiło??-zapytał z udawanym uśmiechem.
-Nie będę miła dla kogoś kto morduje dla zabawy.-powiedziałam patrząc się mu prosto w z jego zielone oczy .
-Kto ci to w mówił ??Ci twoi herosi??-zapytał kpiąco
-Nikt mi niczego nie wmawiał ...-syknełam powoli się oddalając ponieważ on zaczynał być coraz bliżej mnie. Niestety za mną znajdował się filar na który wpadłam co on momentalnie wykorzystał I przybliżył się do mnie na naprawdę niewielką odległość. Teraz mogłam dokładniej przyjrzeć się jego twarzy .
-Taka piękna a taka naiwna jak matka...-powiedział przez co zmarszczyłam brwi. Nagle usłyszałam coś jakby silnik i zobaczyłam jak Tony wyłania się z zbroi Iron Mana.
Momentalnie uśmiech wkradł się na moją twarz. Już chciałam do niego podbiec kiedy poczułam straszny ból w lewym nadgarstku i zimno metalu jego laski przykładanej go mojego gardła.
-Nie rób jej krzywdy...-usłyszałam cichy głos Tonyego.
-Niemam zamiaru jest mi potrzebna.-powiedział z tym swoim głupim uśmiechem . Ja momentalnie użyłam swojej mocy przez co przykułam go do ściany i zaczęłam iść swobodnym krokiem w stronę mojego wujka.
-Tony ...Tony...Tony... myślisz że jeśli dalej będziesz to przed nią ukrywał nigdy się nie dowie...-powiedział a ja momentalnie stanęłam w miejscu Spojrzałam się na Tonyego pytającym wzrokiem a on tylko patrzył się w martwy punkt znajdujący się w podłodze.
On coś wie...
Odwróciłam się na pięcie w stronę kłamcy i spojrzałam w tę jego przebrzydłą twarz.
-O czym mówisz?-,zadalam pytanie
-Czyżby Tony ci nie powiedział kim była twoja matka i kim ty jesteś?-zapytał a ja momentalnie odwróciłam się w stronę mojego wujka który patrzył się na mnie pełnymi bólu oczyma.
-Tony...O czym on mówi...,-powiedziałam załamującym się głosem a do moich oczu zaczęły napływać łzy.
-Chodź do mnie dziecko...-powiedział bóg a ja w mgnienie oka znalazłam się w jego objęciach. Z moich oczu zaczeły wpływać łzy a zielona szata Lokiego zaczęła się robić Mokra.
-Tak bardzo oszukiwania...Tak bardzo zraniona... Kazał ci wybierać pomiędzy swoim a twoim szczęściem...a wiadomo było że los jest już przesądzony... Razem damy radę...-,powiedział uspokajającym głosem i w tym momencie powróciły wspomnienia.

***
-Mamo opowiedz mi coś na dobranoc,-powiedziała mała dziewczynka leżąca pod kołdrą z pluszowym misiem z którym nigdy się nie rozstawała .
-No dobrze więc dawno dawno temu w odległym świecie gdzie każdy żył zgodzie i harmonii, żyła sobie pewna dziewczyna miała ona 2 przyjaciół którzy byli synami samego władcy . Dziewczyna ta była uważana za dość dziwna osobę, jednak była bardzo lubiana. Pewnego dnia gdy zbierała spokojnie kwiaty na wiosennej łące odwiedził ją młodszy z braci . Dziewczyna od bardzo dawna czuła że przyciąga ją coś do niego jednak nie za bardzo wiedziała co. Kiedy zbliżył się do niej poczuł w środku coś niezwykłego jakby motylki które próbowały się wydostać na zewnątrz.Okazało się że ona również nie była mu obojętna. Lecz ich szczęście nie potrwało długo. Pewnego dnia do Królestwa doszła okrpona nowina okazało się i ktoś zabił siostrę króla. Niestety główne podejrzenie spadło na dziewczynę która była niewinna. Spadł na nią wyrok wyganania . Władca wysłał  dziewczynę do innego świata o którym słyszała sam złe rzeczy. Okazało się później że wygnano ją na Ziemię.
-Mamo ale przecież tutaj jest fajnie dlaczego ktoś tam mówi że źle?!-przerwała matce z niedowierzaniem dziewczynka.
-kochanie niektórzy w tym co dobre widzą zło a w tym co złe dobro i nie można tego zamienić chyba że ta osoba sama tego chce.- odpowiedziała jej cichym głosem matka łapiąc ja za rękę.
-No dobrze ale co było dalej!!!!-
-Dalej ... dziewczyna nie mogła się odnaleźć nie rozumiała ludzi i ich natury. Szwędała się w nieokreślonym kierunku. Nagle zaczęła się źle czuć przez co wpadła na pewnego chłopaka i zemdlała.
Obudziła się w nieznanym jej miejscu. A obok niej siedział ten właśnie chłopak . Był niezwykle przystojny i miły od razu zachwycił dziewczynę. Powoli się poznawali i z
każdym dniem byli co raz bliżej. Wkoncu on pozwolił jej u siebie zostać. Dziewczyna powoli zaczynała rozumieć ludzi i ten świat a przy  okazji zakochała się w chłopaku a  on w niej. Zapomniała o tamtym
 świecie ,zapomniała o osobie którą rzekomo kochała .Ten Chłopak był inny ,dawał jej prezenty i najdrobniejsze gesty. Lecz dziewczyna nie mogła dłużej znieść tego że go okłamuje, musiała mu powiedzieć kim jest i jakie zdolności posiada. Gdy już to zrobiła chłopak strasznie się przeraził i kazała odejść dziewczynie. Ona chociaż cierpiała zrobiła to co chciał. Zaszyła się w jakiejś ruinie. Nie miała Ochoty by żyć bo właśnie straciła najważniejszą osobę w swoim życiu. Bładziła przemoczona i głodna. Nie chciała takiego życia ,chciała umrzeć., Z przemęczenia upadła na ziemię i leżała nie mają siły wstać wkońcu zobaczyła światło i zrozumiała że to ten czas kiedy skończą się jej męki.

-Umarła ?-zapytała przerażona dziewczynka ,
Uśmiech wkradł się na twarz jej matki a w oczach pojawiły łzy wzruszenia .
-Tak jej się wydawało dopóki nie otworzyła ponownie oczu i nie ujrzała ze znajdowała się gdzieś indziej niż w ciemnej uliczce .Znajdowała się w miejscu gdzie to wszystko się zaczęło , w miejscu w którym zakochała się w nim bez pamięci . To był jego dom . Na początku nie dosztrzegła chłopaka lecz po chwili ich spojrzenia się spotkały a oni  zapomnieli o wszystkim co ich otaczało , co się stało  , w tym momencie dziewczyna uświadomiła sobie ze nigdy nie czuła się tak dobrze przy nikim jak przy nim .
On wolnym krokiem podszedł do niej stanął przed nią najbliżej jak tylko mógł żeby spojrzeć na jej błękitne oczy .I to co dziewczyna od niego usłyszała było najpiękniejszymi słowami które usłyszała w swoim życiu .
-Powiedział że ją kocha ?-dopytywało pogrążone w opowieści dziecko .
-Nie ...powiedział jej że nawet gdyby chciał ją znienawidzić,zapomnieć o niej , gdyby chociaż powiedział na nią jedno przekleństwo ,jedynie wmawiał by to sobie bo w głębi serca nadal by ją kochał . I widzisz Paula właśnie o to chodzi w miłości ,człowiek zakochuje się tylko raz , w tej jedynej osobie z miliona , tylko dla tej osoby będzie znosił każdy ból , każde najmniejsze cierpienie . Reszta nie będzie się liczyła , doprowadza to człowieka do szaleństwa to fakt , jednak radość jaką daje nam wspólnie spędzony czas z druga osobą jest niezastąpiona . -wyszeptała kobieta 

-No dobrze ale co się stało z jej przyjacielem z królestwa , przecież on też ją kochał .-zauważyła dziewczynka .

-Ale czy ja powiedziałam że to już koniec histori ?- zadała tajemniczo pytanie matka dziecka na co dziewczynka szybko zamilkła .

-Nagle w powietrzu rozbłysł rażący blask ,kolorowe światła zaczęły tworzyć tunel z których wyłonił się on . Ten którego zostawiła tam . Przybył po nią żeby razem z nim wróciła do domu , ona bez wachania odmówiła dając mu do zrozumienia iż ich uczucie wygasło . Młody książę wpadł w szał zaczął bluźnić wyklinać i przeklinać wybranka dziewczyny . Ona próbowała go uspokoić jednak on wściekł się jeszcze bardziej . W tamtym momencie dziewczyna zrozumiała że to nie był ten którego kochała tamten Loki był inny ...

-Loki ?-zaciekawiła się ponownie dziewczynka .

-Tak miał na imię książę .-odparła a dziewczynka tylko pokiwali głową .

Kobieta nie wiadomo dlaczego nagle zawiesiła się a do jej oczy zaczęły napływać łzy .

-No mamo dalej .-od niebieskich migdałów oderwał ją głos dziewczynki .

-No Wiec książę chciał zabić chłopaka jednak przeszkodziła mu w tym dziewczyna . Książę nie mógł uwierzyć że wybrała takiego prostaka zamiast niego jednak odzszedł przeklinając ich i obiecując zemste iiii Koniec .

-Wow -tylko tyle dało się usłyszeć z ust małej .
Nagle w dzwiarz pokoju pojawił się wysoki brunet .

-O czym była dzisiejsza bajka ??-zadał z uśmiechem pytanie.

-Tato ona była niesamowita !! Teraz to moja ulubiona bajka ! Dziewczyna z kosmosu zakochuje się w zwykłym człowieku ale ona kłamie i chowa przed nim prawdę .Ale nie czekaj nie zdradzę ci końca tej opowieści musisz jutro z nami zostać żeby ją usłyszeć .-mówiła mała z ogromnym uśmiechem i miało się wrażenie że bajka która miała ją uśpić tylko obudziła w niej więcej energi .

-Dobrze skarbie jutro napewno posłucham a teraz czas spać .-oznajmił tata i przykrył dziewczynkę kołdrą a następnie pocałował w czoło .


-Dobranoc skarbie .-powiedziała mama by następnie zgasić światło i zamknęła za sobą drzwi jednak nie zostały one dokładnie zamknięte . Były one tylko lekko uchylone jednak na tyle aby dziewczynka słyszała rozmowę rodziców .

-O czym była ta bajka ?-po raz kolejny zadał pytanie ojciec .

-O nas ...- odpowiedziała krótko 

***
-Kochałeś ją ...-szepnełam odwracając się w kierunku kłamcy .

-Kochałeś ją i nie mogłeś pogodzić się z tym że ona kocha zwykłego śmiertelnika a nie ciebie ...-kontynuowałam .
Spojrzałam na boga który miał nie wyraźną minę

-Ja nie kocham nikogo .-prychnął a na moją twarz wkradł się kpiącym uśmiech.

-To nie prawda , kochałeś ją jak nikogo innego , kochałeś patrzeć na nią codziennie jak pomagała przypadkowym ludziom , kochałeś jak rzucała ci przelotne spojrzenie , kochałeś ją aż na śmierć , aż tak że zabiłbyś mojego ojca gdyby ona nie patrzyła , bo byłeś zazdrosny
 - mówiłam ściszonym głosem stojąc twarzą do kłamcy . Niby bóg kłamstwa a mnie nie potrafi oszukać .
Nagle znowu poczułam ból w nadgarstku , to on ścisnął mi ręke tak że moje ciało wygieło się w coś przypominającego literę S .

-Nie zabijesz mnie , nie mógłbyś - powiedziałam pewna siebie za co dostałam berłem w tył głowy . Przeszył mnie ogromny ból nie do opisania a przed oczami zaczynałam mieć mroczki .

-Nie ja cię nie zabiję - powiedział pochylając się nademną .
-To zrobi ktoś za mnie .-dopowiedział ze swoim głupiutkim uśmiechem na twarzy .

Nagle rozległ się huk tłuczonego szkła a przed nami przeleciał Mjolnir który zrobił ogromną dziurę w szybie przez którą chwilę potem przeszedł Thor .

-Póść ją Loki .- powiedział groźnie blondyn .

-Bo co mi zrobisz?-zakpił rzucając mną o ścianę , znowu ten cholerny ból tylko ty razem przeszył całe moje ciało . Mój oddech był nie umiarkowany a oczy zamknięte . Pewnie gdyby mnie ktoś zobaczył na ulicy stwierdzili by że nie żyje .Po chwili poczułam jak ktoś lub coś bierze mnie na ręce , nie wiedziałam kto to był ponieważ nie miałam siły otworzyć oczu . Usłyszałam tylko silnik i mocno
podmuch wiatru. To był Tony .Po chwili poczułam jak kładzie mnie on na podejrzewam betonie a moją osobę obserwuje napewno kilkoro ludzi .

-Młoda proszę nie rób mi tego .-szepnął nachylając się nademną .

-Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.-z mojego gardła wydobył się ochrypnięty ledwo słyszalny głos .

Otworzyłam powoli oczy a nademną ujrzałam Tonyego i Natashę . Obejrzałam się dokładnie znajdowałam się przed jakąś kawiarnią w której ukrywali się ludzie i przyglądali się zza szyby całej scence . Wstałam powoli jednak po chwili ból w głowie powrócił a ja ledwo co mogłam ustać . Poczułam jak mój wujek mnie łapie ,ale czy dalej mogłam go tak nazywać ? Osobę która była mi najbliższa a okłamywała mnie całe życie .

-Zostaw mnie ...Dam sobie radę sama ...-syknęła w jego stronę .

-Chciałem ci powiedzieć ...-zaczął jednak mu przerwałam .

-Ale jednak tego nie zrobiłeś ...-wyprostowałam

-Miałem swoje powody ...Jeśli dowiedziałbyś się całej prawdy , chciałabyś  znaleźć Lokiego i wiedzieć jeszcze więcej . Bałem się ze cię stracę . Za bardzo się do ciebie przywiązałem ,mimo tego jak bardzo mnie teraz nienawidzisz chciałbym żebyś wiedziała ze wszystko co robie , robie dla ciebie.-powiedział łamiącym się głosem .

Nie wiedziałam co zrobić oszukał mnie , okłamywał przez całe życie ale jednak w tym momencie 
obudził się w nim ten Tony którego pokochałam . Tony który zawsze wiedział co powiedzieć , który wychodził z każdej opresji nawet improwizując . Tony który jest moim wujkiem .

-Wiesz co pewien mądry człowiek kiedyś powiedział ,,Nie żyj przeszłością która może wpłynąć na twoją przyszłość " wtedy nie do końca rozumiałam sens tych słów . Teraz wiem że jeżeli bym się na ciebie złościła ,gdybym postanowiła nie odzywać się do ciebie , choćbym nie wiem co robiła . Nie zdołałabym o tobie zapomnieć .Przyczyniałabym się tylko do tragedi ,odeszłabym zostawiając was samych . Skrzywdziłabym nie tylko ciebie ale i wiele osób na których mi zależy .-wyszeptałam a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu . 
Spojrzałam na niego a ten tylko podszedł do mnie i mocno przytulił .

- W sumie to nawet dobrze że nie znam całej prawdy ...-powiedziałam cicho a on spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem .

-Mama miała swoje powody żeby nie mówić mi kim jest i kim jestem ja ... najwyraźniej chciała mnie chronić .-wyszeptałam a Tony skinął głową .

-Super że się pogodziliście ale to nie czas na pogaduszki , Barton i Steve potrzebują wsparcia.-skarciła nas Natasha . Najwyraźniej maskę przyjemnej przyjaciółki zostawiła w bazie ,a teraz przybrała postać agentki której obowiązkiem jest uratować świat . 

-Dobra , idziemy ale w między czasie opowiedzcie o co chodzi .-powiedziałam biegnąc truchtem ramie w ramie z wdową . Ta nic nie odpowiedziała tylko dała mi słuchawkę z komunikatorem którą od razu wsadziłem do ucha . 

-Po twoim grubym kazaniu od Tonyego i super pożegnanie z Rogersem ...-chciała kontynuować ale jej przerwałam .

-Powiedział ci ?!!-wydarłam się a w słuchawce usłyszałam dobrze znany mi śmiech .

-Tak powiedziałem jej .-z małego głośniczka wydobył się rozbawiony ale jednocześnie zmęczony głos Steva .

-O czym ja nie wiem ??-zadał pytanie Tony .

-To nie jest rozmowa na teraz .-rzuciłam szybko i powróciłam do rozmowy z Natashą .

-Więc dzień później mieliśmy włamanie ,na helicarrier. Zdołaliśmy jedynie odbić Bartona ale Loki uciekł .-

-Serio wale nie zauważyłam że uciekł-rzuciłam sarkastycznie a nagle znikąd przed nami pojawiło się pięciu kosmitów którzy zaczęli do nas strzelać . Szybko wytworzyła barierę dzięki czemu ochroniłam Wdowę przed pociskami . Byłyśmy w pułapce. Pięciu kosmitów otoczyło nas z każdej strony a nas chroniło tylko moje pole siłowe w formie bańki .Nie było nawet mowy o jakimkolwiek kontrataku lub próbie ucieczki . Kosmici strzelali do nas z każdej strony a gdybym przestała wytwarzać pole masa pocisków poleciałaby w nasza stronę .

-Potrzebujemy wsparcie ,otoczyli nas ,5 aleja !!! -krzyczała do słuchawki Romanoff jednak nikt jej nie odpowiedział .

-Pole chyba zakłóca łączność.-powiedziałam z trudem ponieważ powoli stawałam się coraz słabsza .

-Wytrzymaj jeszcze .-szepnęła Natasha 

Trwało to może jeszcze około 5 minut , a co chwile z każdej strony pojawiali się nowe istoty . Ja ledwo trzymałam się na nogach a ostatnimi sił oddychałam . Nie mogłam tak skończyć . Obraz powoli stawał się rozmazany a czas jakby się zatrzymał . Wszystko było w zwolnionym tępie a do moich uszu docierał tylko jedynie dźwięk mojego nierównego oddechu . Upadłam na kolana ale jednak nie przestałam wytwarzać pola siłowego .

-Wytrzymaj jeszcze proszę .-gdzieś z oddali dotarł do mnie szept Natashy . Nieznanych nam istot było coraz więcej z dziesięciu zrobiło się dwudziestu , a z dwudziestu pięćdziesięciu . Atak z ich strony był coraz silniejszy a ja coraz bardziej słabłam . Zamknęłam oczy myśląc że coś to da . A po chwili nastała ciemność ...

***

Poczułam mrowienie przechodzące przez całe moje ciało . Po chwili do moich uszu zaczęły docierać przeróżne odgłosy .

-Nie odchodź...-usłyszałam załamany głos Kapitana . Ruszyłam trochę głową by sprawdzić czy nie zostałam może sparaliżowana jednak wszystko było w porządku . Otworzyłam delikatnie oczy jednak od razu je zamknęłam przez rażące mnie światło . Wszystkie dźwięki ustały a nastała głucha cisza . Otworzyłam ponownie oczy a nad sobą ujrzałam wszystkie osoby z którymi miałam dzisiaj walczyć ramie w ramie . Ich miny nie należały do najprzyjemniejszych . Na ich twarzach malował się smutek i przygnębienie , u niektórych można było zauważyć złość lub wyrzuty . Nawet  wielka zielona twarz wyrażała pewnego rodzaju zmartwienie .

-Ile jeszcze dzisiaj razy będziecie myśleli że umarłam ?-zadałam pytanie kaszląc niemiłosiernie przy tym .

-To nie jest logiczne .-usłyszałam głos słodkiego  blondyna .

-Nie wszystko musi mieć sens Thor .-odparłam tym samym powoli wstając .

-Nie dawałaś znaki życia przez ostatnie 15 minut , nie oddychałaś . To logiczne że jesteś a raczej byłaś martwa .-powiedziała Natsha a ja już stałam sama na nogach , bez niczyjej pomocy .

-Yyyy ...jednak żyje i to ponownie .-zaśmiałam się .

-Już ją lubię.-usłyszałam męski głos . Odwróciłam się w stronę jego właściciela a tam ujrzałam wysokiego , dobrze zbudowanego mężczyznę , brunet z piwnymi oczami na którego twarzy było już powoli widać ślady kilkudniowego zarostu .

-Miło mi Paulina Stark .-powiedziałam podając mu rękę .

-Siemasz , Clint Barton .-powiedział uśmiechając się ciepło . 

-Aaaa to ty ... Tylko już o tobie słysz...-niestety nie dane było mi kontynuować .

-Widzę że super się bawicie ale my mamy tutaj armie kosmitów .-przerwał mi Rogers stanowczym tonem . Nawet na mnie nie spojrzał . Auć?? Nie powiem zabolało .

-Super żołnierzyku ale gdzie jest blaszak .-rzuciłam nie miło w jego stronę  na co dostałam tylko jego zdziwiony wzrok . Bo co ?? Nazwałam go żołnierzykiem ?? Czyżby zabolało?? 

-Młoda , ty się o mnie nie martw już lecę to mojej kruszynki .-usłyszałam w słuchawce głos Starka .

-Oj proszę nie przy ludziach .-ppowiedział z udawanym żalem wywracając przy tym oczami . Po chwili już obok nas pojawił się Iron Man .

- Tobie na dzisiaj już wystarczy zabieram cię do jakiegoś bezpiecznego miejsca .-powiedział na co ja spojrzałam na niego zdziwiona .

-Nigdzie nie idę zostaje tutaj i będę walczyć .-odparłam stanowczo .

-Już dzisiaj pokazałaś jaka jesteś dorosła i bez dyskusji .-

-Zostaje i walczę ...-syknęłam w jego stronę .

-Bez dyskusji powiedziałem ...-zaczął .

-A ty jak zwykle swoje !!! Nie rozumiesz że to wszystko to moja wina !! Loki przybył po mnie !!! To prze zemnie zginęło już tyle ludzi !!!-krzyczałam a do moich oczu powoli napływały łzy .

-Przestań traktować mnie jak dziecko ...-szepnęłam a po moim policzku spłynęła jedna samotna łza .

-Tony...pozwól jej walczyć.-usłyszałam głos Rogersa . Zerknęłam na niego a nasze spojrzenia się spotkały . Spojrzałam na mojego wujka który milczał a w głowie zapewne miał burze myśli .

-O bożeeeee ... czemu ty jesteś taka uparta co ?-zadał pytanie a na moją twarz wkradł się wielki uśmiech . 

-Uczę się od najlepszych .-zaśmiałam się . Spojrzałam jeszcze raz na Steva i szepnełam mu coś z w rodzaju "Dziękuje".

-No to Kapitanie ...wydawaj rozkazy .-powiedział Tony a na twarzy każdego z nas pojawił się wielki uśmiech .

-Barton na tamten dach , będziesz snajperem .-
-Tony ściągasz na siebie uwagę od góry , tak żeby to cholerstwo nam się po całym świecie nie rozlazło .-zaczął wymieniać a ja spojrzałam się na niego z podniesioną brwią . Od kiedy to taki patriota używa takiego słownictwa . Nie ładnie Steve .

-Thor , znajdź sposób żeby zamknąć ten portal .-
-Ja , Natasha i Paula zostajemy na dole . My ściągamy na siebie uwagę a ty trzymasz się jak najdalej od Lokiego i Chitauli .-powiedział do mnie na co ja szybko zasalutowałam przez co po chwili dosztrzegłam uśmiech na jego twarzy .

-A ty Hulk , rozwalaj.-zwrócił się do Besti która już po chwili nas opuściła .

Wszyscy ustawili się na swoich pozycjach , tylko ja nie wiedziałam co robić . Miałam unikać kontraktu z obcymi . Nagle zobaczyłam autobus w którym znajdowali się ludzi . Pięć metrów dalej było kilka kosmitów którzy najwyraźniej zainteresowali się pojazdem ponieważ zmierzali w jego kierunku .  
Pobiegłam w jego stronę . Wytworzyłam kulę energi i skierowałam ją w stronę kosmitów którzy umarli pod wpływem uderzenia . Podbiegłam do autobusu których drzwi były zatrzaśnięte ,  Otworzyłam je za pomocą mocy a po chwili grupka ludzi wybiegła z niego taranując wszystko po drodze .

-Loki leci w stronę 2 alei . Paula gdzie jesteś ?-zadała pytanie Ramanoff do słuchawki .

-Zgadnij .-powiedziałam sarkastycznie a już po chwili zobaczyłam Lokiego z obstawą. Machnął on do nich ręką a ci po chwili oddalili się na pewna odległość.

-Paulina , uciekaj z tamtąd !! Nie wdaw...-reszty nie usłyszałam ponieważ wyjęłam słuchawkę z ucha i schowałem do kieszeni . Nie będę uciekać ... 

-Jeśli mnie dostaniesz?? Odejdziesz ??-zadałam cicho pytanie a na jego twarz wkradł się uśmiech . 

-Masz moje słowo .-opowiedział a ja tylko westchnęłam . Nie mam pojęcia po co on mnie chce . Ale jeśli tego nie zrobię cały świat czeka zagłada . Bo czy jakaś mieszanka dziwolągów da radę to powstrzymać ? Nie sadze...
Powoli zaczęłam iść w jego stronę . Nagle rozległ się wielki huk a przedemną wylądował Hulk który zaczął odcinać Lokiego ode mnie . Kosmici w jednej sekundzie wywiało gdzieś przez co bóg został sam .

-Dosyć!!! Patrzysz na Boga szkaradny stworze i ...-Loki niestety nie zdążył dokończyć ponieważ został rzucony o ziemie ... i to dosłownie . Hulk złapał go i zaczął obijać nim o beton jakby patykiem . W asfalcie zaczynały robić się dziury a sam bóg ledwo żył. Nagle Hulk złapał mnie ręka w pasie i odskoczył na bardzo wysoką odległość. Przysięgam tak się darłam że chyba w Chinach mnie słyszeli .
Po chwili staliśmy już na gruncie , to znaczy ja stałam bo bestia od razu gdy mnie odstawiła pognała dalej rozwalać obcych . Spojrzałam w górę a tam ujrzałam Steva . Jego włosy były roztrzepane co tylko dodawało mu uroku a na twarzy malowała się troska , zmęczenie , złość.

-Co ci odbiło??-zadał mi pytanie patrząc się na mnie wyczekująco .

-Robię to co muszę ...-powiedziałam cicho spuszczając wzrok .

-Według ciebie oddanie się w ręce wroga jest tym co musisz zrobić ?! Czy ty siebie słyszysz ?!- podniósł na mnie głos a do moich oczu zaczęły napływać łzy .

-Tak to właśnie muszę zrobić !! Nie rozumiesz że jeśli się nie poddam prędzej czy później on i tak mnie dopadnie . Tutaj nie chodzi o mnie !!- krzyczałam mu prosto w twarz ale po jego minie dało się wywnioskować że nie godzi się z tym co mówię .

-Skoro nie chodzi o ciebie to o co !! Oświeć mnie !-teraz to on kryczał patrząc mnie prosto w oczy . 

-O ciebie tempaku !! Chodzi o ciebie !! O ciebie , o Tonyego , o całą ekipę , o ludzkość , o całą Ziemię !! Jeśli się nie poddam on nie odpuści , a przy okazji zniszczy wszystko na czym mi zależy ...-po moich policzkach polał się wodospad łez . Ile jeszcze muszę znosić ?? Steve już nic nie powiedział podszedł i przyciągnął mnie do siebie tak że znajdywałam się w szczelnym uścisku .

-Powiedz mi co ty ze mną robisz .-szepnął mi do ucha co wywołało uśmiech na mojej twarzy .

-Chodź by nie wiem co się stało , obiecaj mi że już nigdy się nie poddasz , i zawsze będziesz walczyła do końca .-powiedział odrywając się odemnie . Spojrzałam na niego a nasze spojrzenia się spotkały . Zatopiłem się w błękicie jego oczu i już wiedziałam że Steve to ten na którym zależy mi najbardziej .

-Jeśli dzięki temu cię nie stracę ... To obiecuje .-powiedziałam na co on uśmiechnął się i nachylił się nademną by już po chwili złożyć na moich ustach delikatny pocałunek ...

-Słuchajcie za chwile zamknę portal ...-

A jak ta historia potoczyła się dalej , to chyba już wiecie . Myślałam że to co wtedy mnie spotkało było najszczęśliwszym  przeżyciem , jednak dopiero po długim czasie miałam dowiedzieć się co to znaczy prawdziwe szczęście ... 

***
Jest i on. Ten superaśny One Shot .
O Boże ileż ja się namęczyłam . 
No i jestem i ja !! 
Wielki Come Back .

wtorek, 23 sierpnia 2016

One Shot - Jestem Avengers... cz.III

Siedziałam właśnie razem z Brucem przy wielkim stole a Furyego gdzieś wcieło. Siedzieliśmy w milczeniu i czekaliśmy , czekaliśmy no i -właśnie ...na co my czekaliśmy?? Nagle nie wiadomo skąd pojawił się Fury razem z Natashą która zajęła miejsce po mojej prawej stronie , Hill która stała i dyskutowała o czymś z Furym i jakimś nieziemsko przystojnym gościem ubranym w jakiś dziwny rodzaj zbroi , kiedy spojrzał się na mnie posłał mi szczery piekny uśmiech na co zaczęły mnie piec policzki.
Nagle moją uwagę przykuł Rogers który wyglądał fatalnie.
 Patrzyłam jak idzie powoli pogrążony we własnych myślach z oczami pozbawionymi blasku, potrafiłam wyczytać z nich tylko smutek.
 Mimo awantury która odbyła się kilka godzin temu bardzo zasmucił mnie widok przyjaciela w takim stanie. Czyżby on naprawdę tak bardzo przeżywał tą jedną kłótnie?
 Kiedy tak cały czas go obserwowałam nasze spojrzenia się spotkały a ja zatraciłam się w jego tęczówkach i nie mogłam się od nich oderwać.
Poczułam coś bardzo dziwnego w środku coś czego nie czułam od bardzo dawna jednak nie dopuszczałam do siebie tej myśli że to może być TO uczucie.
Szybko oderwałam od niego wzrok i spuściłam głowę i tak żeby było widać mojej twarzy.
 Wzięłam kilka głębokich oddechów by się trochę uspokoić i zaczęłam jeździć wzrokiem po pomieszczeniu co chwilę zatrzymując się na jakimś przedmiocie.
Nagle za szklana szybką korytarza pojawiło się kilkunastu po zęby uzbrojonych Agentów TARCZY a w środku szedł z nimi jakiś Przystojny mężczyzn ubrany w kolejny dziwnh strój w odcieniach zieleni.
Od razu przypomniałam sobie zdjęcia które pokazywał mi Fury na których znajdował się właśnie ten facet.
W pewnym momencie zobaczyłam że patrzy się on wprost ma mnie i uśmiecha się szyderczo.
 Lekko zmarszczyłam brwii i zwróciłam uwagę na Steva który znajdował się właśnie obok mnie na drugim fotelu trzymający długopis w ręku który zmiażdżył.
Co ten biedny kawałek plastiku mu zrobił?!! Spojrzałam się tylko na Kapitana na co kiedy to zobaczył szybko puścił długopis .
Rozjerzałam się po pomieszczeniu i do mojej świadomości doszło że Fury znowu gdzieś zniknął .
Nagle Hill klikneła coś ma swoim tablecie i momentalnie jakiś obraz z kamery pojawiał się przed każdym z nas.
-Imponująca cela, nie dla mnie zbudowana jak sądzę .-chciał coś jeszcze powiedzieć lecz Fury mu przeszkodzić .
-Dla kogoś o wiele silniejszego niż ty.,-Odpowiedział chłodno czarnoskóry mężczyzna .
-Aaaaaa...dla niego...-usłyszałam i zobaczyłam jak ten facet patrzy się w kamere i śmieje się a ja myślałam o kogo chodzi . Popatrzyłam się po kolei ma wszystkich i tylko Banner wydawał się być spokojny zbyt spokojny jak dla mnie . Banner...Banner...HULK!!! Krzyknełam w myślach i Spojrzałam na Bruca zdziwionym wzrokiem na co on tylko posłał mi przepraszający uśmiech.
Kolejna osoba która nic mi nie powiedziała...Ale z drugiej strony on miał powód ...Nieto co Steve...
-Ale myślę że nie tylko jego chcieliście tu zamknąć... Bardziej ją ...-Usłyszałam i wróciłam do ekranu.
-Lepiej się rozwiń bo nie mam za dużo czasu .-
-Oj Nick już nie musisz udawać że nie wiesz o kogo chodzi ... Przecież obydwoje doskonale wiemy że przyjdzie tutaj ... Przyjdzie by się dowiedzieć kim jest...A to wiem tylko ja...-po wiedział z uśmieszkiem na twarzy a ja niezabardzo rozumiałam o kim rozmawiają .
-Lepiej powiedz jakie masz zamiary.- usłyszałam a Fury w odpowiedzi dostał tylko śmiech.
-Przybyłem tutaj z naprawdę daleka by posiąść władze i przy okazji dowiedzieć się kilka rzeczy dla osoby która mi pomoże .-
-Dobra panie władza powiedz jakbyś coś do czytania chciał -
I ekrany zgasły .
-Po siąść władze...Ale jak?-zapytałam
-Loki zbiera armię tworzą ją Chitauri , to istoty zapomniane a ich władca chce wykorzystać Lokiego do przecięcia nowego świata .- powiedział uroczy blondasek
Wait...Mój mózg analizuje dane...ŻE KOSMICI?!!!...NA ZIEMI?!!...A ja myślałam że nic mnie już nie zaskoczy.
-Czyli co Armia z Kosmosu?-usłyszałam Steva który miał dziwną minę .
-Ale ... skąd to wszystko wiesz ??-zapytałam blondyna
-Thor pochodzi z Asgardu...Odległej planety nie w naszych rejonach ...Jest następcą tronu ...a -Loki to...-Nagle z znikąd ponownie pojawił się Fury lecz nie dano mu dokończy .
-Loki to mój brat, -powiedzia cicho jak by się bał naszej reakcji a w jego oczkach widać było ból.
Posłałam mu tylko uśmiech .
-Loki próbuje kogoś podpuścić to widać -odezwała się Hill
-Właśnie mówił o jakiejś dziewczynie że przyjdzie się czegoś dowiedzieć o co kogo może chodzić ?-zadałam kolejne pytanie lecz nie dostałam odpowiedzi .
-Narazie pomyślmy jak -Loki sprowadzi tu tych swoich wojowników .-odezwała się Natt
-To proste, otworzy portal jeszcze raz tak jak zrobił to wcześniej , do tego jest mu potrzebny Selvig .-usłyszałam za sobą głos osoby której bym się nigdy tutaj nie spodziewała . Proszę tylko niech nie zauważy . Proszę . Proszę.
-Anthony Stark miło mi .-
-Bruce Banner...-Odpowiedział spokojniej.
-Tak wiem czytałem twoją pracę na temat promieniowania Gamma uwielbiam też jak dostajesz szału i zamienisz się w tą zieloną bestie.-kiedy to usłyszałam mało nie parsknełam śmiechem . Lecz szybko spuściłam głowę do dołu tak żeby nie było widać mojej twarzy .
-A tak wogóle cześć wszystkim .-powiedział odwracając się w naszą stronę  i nagle usłyszałam kroki osoby idącej w moją stronę . Boże błagam . Uniosłam lekko głowę do góry i ujrzałam Tonyego stojącego nademną z założonymi rękami i tupiacego nogą .
-Na osobność w tej chwili marsz...-powiedział chłodno

***
Siedziałam sobie samotnie w jakimś pomieszczeniu na tyo laboratorium.  Głupio mi było że to tak wyszło , nigdy z Tonym się nie okamywaliśmy a ja nagle pojawia się w miejscu w którym nie powinno mnie być . Może to nie był dobry pomysł żeby dołączyć do TARCZA.
Nagle usłyszałam za sobą dźwięk otwierających się automatycznie drzwi a do środka wszedł Tony razem z -Brucem i Stevem.
 Tony podszedł do jednego ze stanowisk i udawał jakgdyby nigdy nic że mnie tu niema .
-Możesz porozmawiać ze mną jak normalny człowiek a nie udawać fochy?-zapytałam na co dostałam tylko obojętne spojrzenie .
-Tony...-powiedziałam po raz kolejny
-Świetnie -szepnełam sama do siebie i skupiłam swoją uwagę na chłopakach znajdujących się przy jednym z ekranów i obgadujących coś. Nagle Bruce zauważył że się im przyglądam .
-Co trudna rozmowa?-zapytał tak głośno żeby Tony słyszał naco dostał złe spojrzenie razy 2 .
-Tacy sami-zaśmiał się co wywołało na mojej twarzy delikatny uśmiech .
-Nie przeszkadzajcie sobie i tak was nie słuchamy .-odezwał się coraz kolejny Banner i wrócił do swojej pracy.
-Powiesz coś czy nie bo niemam zamiaru stać tu bezczynnie.-podeszłam i jednocześnie poinformowałam Tonyego na co dostałam tylko chamskie parsknięcie.
-Że to niby ja mam coś powiedzieć?? Przepraszam bardzo ale to nie ja okłamałem osobę która się mną opiekuje i to nie ja złamałem zakaz który dostałem!!-Darł się tak na mnie że aż mu żyłka wyskoczyła.
-Ja...Nie wiem co powiedzieć...-odpowiedziałam zgodnie z prawdą i spóściłam głowę .
-Oczywiście że nie wiesz bo nie myślisz!!Tak bardzo się zapatrzyłaś w tych wszyst...-kiedy to mówił do moich oczu zaczeły napływać łzy...Wiedziałam że się wkurzy ale nie sądziłam że usłyszę takie słowa od niego ...Nie wiem dlaczego przestał mówić byłam za bardzo pogrążona w swoich myślach i łzach...
Nagle poczułam silne ramiona które przyciągnęły mnie do siebie i mocno przytuliły . w ułamku sekundy poczułam zapach tych pięknych perfum.
-Dosyć Stark.-powiedział chłodno mój wybawca.
-Wybacz ale nikt a już zwłaszcza ty nie będziesz mi mówić co mam robic .-słuchałam tylko kłótni nie miałam odwagi spojrzeć na nich , a może nie chciałam . Tak bardzo było mi dobrze w jego objęciach że nie miałam zamiaru go puścić.
-Widzisz do czego doprowadziłeś?-zapytał się spokojne Kapitan.
-jeszcze nie oszalałem . Czy ja gadam z dinozaurem??-zapytał ironicznie.
-Ja przynajmniej umialbym się poświęcić dla drużyny. Nie to co ty . Robisz wszystko i wyłącznie pod siebie. Myślisz że zbroja wszystko załatwi?? Załóż ją to się przekonamy.-
-Dosyć!!!!-momentalnie oderwałam się od Steva
-Paula odejdź jak szczura laboratoryjny chce się pobawić to proszę bardzo.-powiedział Tony ściskając rękę w pięść.
-Obydwoje zachowujecie się jak dzieci, nie wiem na co ja liczyłam.-powiedzialam zalana łzami i w szybkim tempie wyszłam z tamtego pomieszczenia.

***
-Nie możesz teraz odejść!!-krzyknęła Natasha na moją wiadomość.
-Mogę i właśnie to robie.-powiedziałam zostawiając kartkę z wypowiedzeniem na stoliku.
-Paula przecież tak bardzo ci zależało .-usłyszałam Bruca.
-Jak sam powiedziałeś zależało .-skomentowała krótko.
-Przyjmuje wypowiedzenie.usłyszałam nagle głos Furyego .
Na co tylko posłałam wszystkim drobny uśmiech który wsscy odwzajeminili.
Możliwe że z niektórymi już nigdy się nie spotkam . Na samą myśl poleciały mi łzy.
Czyli to właśnie tak upadają największe marzenia??
Teraz już wiem jakie to uczucie.

*W tym samym czasie*

-Dlaczego dałeś jej odejść??-pytał najlepszy agent swojego szefa.
-Nie odchodzi na zawsze ...wróci.-powiedział Spokojnie
-Skąd masz pewność?-zapytała brunetka z włosami spietymi do tyłu .
-Nie mam jej Hill.-odpowiedział równie Spokojnie jak wcześniej.
-Była naszą ostatnią nadzieją.-powiedział z smutkiem agent.
-Dalej nią jest...Tylko musimy jeszcze poczekać...-cały czas mówił czarnoskóry.
-Na co ?- zapytała Ruda.
-Aż zrozumie że jest nam potrzebna .-wypowiedział ostatnie słowo i oddalił się by popatrzeć sobie na chmury i w spokoju pomyśleć.
Nagle do pomieszczenia wszedł dobrze zbudowany mężczyzna z tarczą na plecach.
-Widział ktoś Paulę??-zapytał zmartwiony.
-Niema jej tutaj dosłownie przed chwilą złożyła wypowiedzenie.-poinformowała go Rosjanka. Na co mężczyzna momentalnie wybiegł i ruszył w jej stronę.

***
No cóż to chyba byłby koniec mojej przygody.
Już miałam wychodzić na płytę hellicariera kiedy z tyłu usłyszałam swoje imię..
-Paula!! Zaczekaj!!!-usłyszałam ten donośny głos.
-Steve co ty tutaj robisz?-zapytałam z delikatnym uśmiechem i łzami w oczach.
-Chciałaś wyjechać bez pożegnania??-zapytał również się uśmiechając.
Cieszyłam się że nie zmusza mnie do zostaną tutaj .
Był jedną z tych osób które tak dobrze mnie rozumiały.
-Oczywiście że nie .-zaśmiałam się i nagle poczułam coś czgego jeszcze nigdy nie doznałam.
Kiedy Steve zrobil ten krok którego ją się bałam. Poczułam się zupełnie inaczej. Lepiej a może gorzej? Nie wiem to było naprawdę dziwne uczucie. Nasze usta złączyły się w pięknym namiętnym i długim pocałunku. Nie mogłam się powstrzymać musiałam się oddać w pełni. Nasze nosy co chwilę dotykały siebie na wzajem. Jedna moja ręka powędrowała na tył głowy Steva a druga zatopiła się w jego blond włosach których z trudem dosiegałam. Cały czas stałam na palcach a on ugiał kolana by móc mieć ze mną dobry kontakt w czasie tych łapczywych pocałunków.
Już od dawna pragnęłam tych ust ,dopiero teraz to zrozumiałem . Zrozumiałam to w momencie w którym właśnie miałam to stracić.
Niehcialam się od niego odrywać a on odemnie .
Nie mieliśmy na to ochoty .
Poprostu tak staliśmy na środku korytarza na którym w każdym momencie mógł pojawic się ktokolwiek.
Nie chciałam tego ale musiałam , musiałam się od niego oderwać.
Nie chciałam go stracić ale było już za późno.
-Przepraszam...-wyszeptałam tylko i odwróciłam sięby od razu  ruszyć w stronę czekającego na mnie samolotu. Nie od wracałam się bo wiedziałam że tam stoi.
I tak własnie oto spierdoliłam sprawę.

***
Od tygodnia siedze sama w tych czterech ścianach i jem lody plus oglądam wszystkie możliwe filmy. Niemoge zapomnieć...
Nie tylko o Stevie ale o wszystkich.
Dziwne że przez tak krótki okres zżyłam się tak mocno z tymi wspaniałymi wariatami.
Próbowałam zadzwonić do przyjaciółki ale nie odbiera.
Przyznam że się o nią martwię.
Zawsze oddzwaniała tu nic . Oglądałam tak sobie ostatni odcinek My Little Ponny .(Jak mówiłam oglądam Wszystko co tylko istnieje) kiedy usłyszałam strzały i wybuchy.
Szybko pobiegłam do szklanej ściany dzielącej mnie od balkonu i to co zobaczyłam wzbudziło we mnie ogromną panikę.
Nad moim domem był jakiś PORTAL?!!

***

Dum Dum Dum
Tak trochę mnie nie było.
Tak trcohe długo.
No bo wiecie SE wyjechałam no ...
Ale jestem!!! Z one Shotem którego kochacie!!!
Wydaje mi się że następna część to chyba BD koniec
Ale pewności nie mam .

Mała Kicałka







wtorek, 12 lipca 2016

One Shot-Jestem Avengers...cz.II

Jeżeli to czytasz to zostaw komentarz .
Każdy komentarz to moja motywacja.


Od dnia katastrofy w ośrodku T.A.R.C.Z.Y minęło około tydzień . Sprawa tak szybko zniknęła z mediów jak się pojawiła. Najwyraźniej musi to być coś naprawdę poważnego skoro Fury aż tak zadziałał. Moje rozmyślania przerwał telefon z którego leciała piosenka Demons. Bez chwili wahania wzięłam do ręki najnowszego iPhona i szybkim ruchem palca odebrałam połączenie.
-Halo??-Zapytałam do telefonu.
-Paula muszę z tobą pogadać i to teraz.-powiedziała poważnym tonem moja przyjaciółka z szkoły a zarazem siostra mojego byłego chłopaka.
-Scarlet jeśli to coś poważnego to możemy się spotkać , mogę do ciebie przyjść jeśli chcesz
-zaproponowałam jej ponieważ przeraził mnie jej ton , lecz w głębi duszy modliłam się żeby się nie zgodziła ponieważ nie chciałam ryzykować kontaktu z Mikiem.
-Nie musisz...a poza tym wiem że zaproponowałaś to tylko dlatego że chciałaś być miła.-powiedziała co wywołało na mojej twarzy mimowolny uśmiech , tylko ona znała mnie tak dobrze .
-No to mów o co chodzi-naciskałam.
-Paula musisz poro...-Nie dałam jej dokończyć
-Nie będę z nim rozmawiała.-powiedziałam stanowczo.
-Ale ty nie rozumiesz co się z nim dzieje... To nie jest mój brat!! Tamten Mike uśmiechał się codziennie , spotykał się z przyjaciółmi i nigdy nie odmawiał zagrania w piłkę.-powiedziała
Aż tak z nim źle? Moje sumienie nagle się odezwało.
-Scarlet...wiesz że ją na...- teraz mi nie dano dokończyć
-Scarlet z kim rozmawiasz??- usłyszałam głos należący do NIEGO
-Z nikim ważnym-
-Jasne...- usłyszałam pogardę??
- Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi??!- krzyknęła.
- Naprawdę chcesz wiedzieć o co??!! O to że rozmawiałem z Juliet (dziewczyna z którą całował się Mike na moich oczach już od samego jej imienia robi mi się niedobrze.) i zgadnij co mi powiedziała. Powiedziała że to ty ją na mnie nasłałaś !!Że to ty kazałaś jej mnie pocałować na oczach Pauli żeby mnie z nienawidziła!!! Bo stwierdziłaś że spędza wiecej czasu ze mną niż z tobą!! No byłaś zazdrosna!!-niedowierzałam.
-I ty jej w to uwierzyłeś?!! Wiesz co...chyba właśnie straciłam brata...wynoś się!!!-krzyczała a ja tylko usłyszałam dźwięk oznaczający koniec rozmowy.
Nie będę dzisiaj szła tam jutro w szkole to wyjaśnie. Scarlet musi ochłonąć.
Bez wahania ruszyłam do salonu gdzie znajdowali się Pepper z Tonym swietujący swoją rocznicę spotkania, nie mam pojęcia ile lat już się znają ale naprawdę długo .
Kiedy weszłam do pomieszczenia zobaczyłam tam ich rozmawiających z Coulsonem???
-Philll!!-krzyknęłam z radości i przytuliłam agenta... Tak podobno byłam jedyną osobą której odwzajemnił uściski.
-Co tu robisz???Dlaczego nie było cię na mszy?? I co z tym trzęsieniem?? Dużo jest ofiar???-mase pytań wydobywało się z moich ust.
-Spokojnie młoda bo padaczki dostaniesz.-skomentował Tony oglądający coś na jakimś tablecie.
-Co tam masz??-zapytałam na co nie dostałam odpowiedzi.
Więc szybko użyłam swojej mocy a tablet w mgnieniu oka znajdował się w moich rękach.
-Czy wspomniałem że chcemy by Paula również uczestniczyła w tym projekcie??-zapytał nagle Coulsona a moje oczy momentalnie sie zaświeciły .
-Jakim projekcie ??-zapytałam z bananem na twarzy.
-Wszystko jest na tablecie.-powiedział mi człowiek stojący przede mną na co ją tylko posłałam mu uśmiech.
-Nie wyrażam zgody.-usłyszałam nagle głos Tonyego .  Skąd wiedziałam że tak będzie?? No skąd?? Z doświadczenia moi państwo. Westchnełam tylko i włączyłam tableta.
Podeszłam do stolika stojącego w kącie i w mgnieniu oka przeżuciłam wszystkie pliki na cholograficzny stół.
Moim oczom ukazały się akta różnych osób z czego znałam 3 +siebie .
Przyznam szczerze że się trochę przeraziłam , pierwszy raz widziałam takie coś.
-Jeszcze dzisiaj obydwie jedziecie do Waszyngtonu.-usłyszałam osobę stojąca za mną .
Odwróciłam się momentalnie i spojrzałam w jego oczy w których widziałam zmartwienie?? Strach?? Westchnełam tylko bo wiedziałam że nic z tego nie będzie .
-Coulson jedziesz może w stronę lotniska??-uslyszłam w oddali . Szybko ruszyłam w stronę swojego pokoju by spakować najpotrzebniejsze rzeczy.

***
-Pa -powiedziałam  do Tonyegk delikatnie się uśmiechając nim drzwi windy się zamknęły .
-Wielka szkoda że Stark się nie zgodził. Naprawdę dobrze byłoby mieć cię w drużynie-powiedział Coulsona a ja tylko westchnełam. Spojrzałam na Pepper u której nagle pojawił się wielki banan na twarzy.
-Żeby Paula mogła uczestniczyć w projekcie T.A.R.C.Z.Y.musi mieć zgodę jednego prawnego opiekuna tak??-zapytała na co agent pokiwał głową.
-Pepper ale moim prawnym opiekunem jest Tony przecież wiesz ...-powiedziałam
-No wsumie to nie!!-powiedziała a ja spojrzałam się na  nią pytającym wzrokiem.
-Od niedawna jestem twoim 2 prawnym opiekunem !! Niespodzianka!!-krzykneła a ja rzuciłam się na nią szczęśliwa . Od zawsze traktowałam ją jak matke a teraz tak jakby oficjalnie nią jest!
-Nawet nie wiesz jak się cieszę-szepnełam jej do ucha
-No więc Phil...proszę mi powiedzieć gdzie mam podpisać?-zapytała ruda a agent szybkim ruchem wyciągnął tablet na którym znajdował się skan jakiegoś dokumentu , Pepper jednym pociągnięciem ręki przejechała specjalnym długopis po urządzeniu przy czym szeroko się do mnie uśmiechała.
-No więc Paulino Stark...witamy w T.A.R.C.Z.Y.-powiedział z delikatnym uśmiechem i wyciągnął do mnie dłoń którą uścisnełam.

***

-Dyrektor się ucieszy że do nas dołączyłaś - usłyszałam Coulsona który wyrwał mnie z mojej zadumy. Już miałam mu odpowiedzieć lecz nie było mi to dane.
-Coulson!!-usłyszałam znajomy głos za sobą i gdy się odwróciłam dostrzegłam  Natashe.
-Fury cię szuka jest na mostku-powiedziała i zaczęła iść razem z nami . Really?? Naprawdę żadnej reakcji na to że tu jestem???! To jest cud!
-Właśnie tam zmierzamy .- powiedział i już po chwili znajdowaliśmy są się w wymienionym wcześniej miejscu .
Kiedy tylko weszłam od razu w moje oczy rzucił w ie Wielki stół z logiem T.A.R.C.Z.Y. zaraz za nim znajdowały się wszelkiego rodzaj ekrany i komputery a jeszcze dalej znajdowała się szklana ściana przez którą można było dotrzec chmury co sugerowało że już znajdowaliśmy się w powietrzu .
-Ciesze się że jednak dołączyłaś do T.A.R.C.Z.Y.-powiedział i podał mi rękę którą od razu z uśmiechem uścisnełam.
-Mieliście jej nie werbować-usłyszałam doskonale znany mi męski głos. Odwróciłam się w w stronę właściciela głosu i spojrzałam na niego z pod byka.
-Powiedzieliście że jeżeli się zgodzę to jej ni będziecie werbować- powiedział Rogers.
-Zmówiliście się wszyscy przeciwko mnie czy o co chodzi??!!-krzyknełam i spojrzałam na niego .
-Naprawdę?!!-ponownie moj gniewa się odezwał. Dopiero teraz zauważyłam że w naszą dyskusje wmieszani są Maria i jakiś facet o ciemnej karnacji i czarnych jak smoła włosach ubrany był trochę przy duże spodnie i marynarkę .Skądś go kojarzyłam lecz mój mózg niestety nie mógł się w tym momencie skupić ponieważ wymiana zdań powoli zaczynała się przeradzać w poważną kłotnie.
-Powiedziałem , nie obiecałem a poza tym Paulina Stark jest tutaj w celu naukowym nie bojowym-powiedział triumfalnie  czarno skóry mężczyzna z przepaską na oku . Lecz ja niestety zastanawiałam się o co może chodzić z celem naukowym przecież ja się na niczym niezwykłym nie znam a przecież T.A.R.C.Z.A. robiła mi już masę badań by stwierdzić skąd wzięła się moja moc i nic nie zdołali ustalić jedyne czego się dowiedziałam że energia która się we mnie kumuluje emituje niewielkie promieniowanie Gamma . Na początku jak to usłyszałam to już zaczęłam pisać w myślach testament jednak okazało się że jest to dla mojego organizmu  wogóle nie szkodliwe.
-Doktorze Banner Agentka Romanoff zaprowadzi pana do laboratorium -przerwano moje myśli tymi kilkoma słowami. Banner...Banner...skąd ją znałam to nazwisko ...mniejsza pozniej się pomyśli.
-Paula pozwól tutaj.-usłyszałam głos Furyego który siedział już przy stole razem z Hill. Oprócz nas przy wielkim stole znajdował się również Rogers który tylko stał na progu opierając się o ścianę i patrząc się na mnie cały czas. Kiedy już zajęła miejsce Hill położyła przede mną teczkę z jakimiś dokumentami i zaczęła powoli wyciągać z niej różne zdjęcia i masę papierów.
-To coś nazywa się Tesseract -powiedziała pokazując zdjęcie jakiejś niebieskiej świecącej kostki która wydawała się dziwnie znajoma.
-Gdzieś już to widziałam -powiedziałam cicho i zaczęłam przyglądać się zdjęciu.
-Twój dziadek znalazł to na dnie oceanu kiedy szukał Rogersa , sądził wtedy tak jak my teraz że Tesseract stanowi odnawialne źródło mocy której niemożna wyczerpać...Pytałaś się Coulsona o katastrofę w naszej jednostce badawczej. Nie był to zwykły przypadek , jakby to powiedzieć przybył do nas gość z innej bajki i skradł Tesseract.-powiedział poważnie
-I to ten jeden człowiek wywołał trzęsienie Ziemi??-dopytywałam ponieważ chciałam znać jak najwięcej szczegółów.
-W połowie , ten człowiek to tak naprawdę nie człowiek a właściwie Bóg nazywa się Loki no i przybył przez protal przy pomocy Tesseeractu który wytworzył energię na tyle silną by wywołać trzęsienie.-kontynuował
-Ale po co tu przybył ?- zapytałam .
Pewnie teraz zastanawiacie się dlaczego się nie dziwię portalami,bogami i tymi sprawami...
Ludzie mam super moce , szczyt zdziwienia osiągnełam w wieku 6 lat .
-Tego nie wiemy.-odpowiedział
-Cały czas próbujemy go namierzyć a przy okazji Tesseract , głównie dlatego jest tutaj dr.Banner ...-chciał kontynuować ale przerwał mu jeden z członków załogi.
-Dyrektorze 65% zgodnosći ...Nie chwila już 80% ...-powiedział przystojny blondyn siedzący przy biurku .
-To on szefie.-usłyszałam charakterystyczny głoś Hill.
-Kapitanie weź agentkę Ramanoff i lećcie tam -powiedział do Steva
-Lecę z wami -momentalnie znalazłam się obok mojego przyjaciela.
-Zostajesz tutaj -usłyszałam i momentalnie moje ciśnienie tak skoczyło że gdyby nie to że jest moim przyjacielem już dawno strzeliłabym go w tą jego kształtną szczękę.
-Lecę z wami czy ci się to podoba czy nie...-rzuciłam krótko i już szłam przed siebie kiedy poczułam ucisk na mojej ręce a następnie ta sama ręka odwróciła mnie twarzą do twarzy do jej właściciela .
-Proszę cię zostań-powiedział patrząc mi prosto w oczy  w których zobaczyłam coś dziwnego . Wszystkie iskierki które zawsze widziałam w tych oczach nagle zaczeły gasnąć.
-Rogers ma rację , nie możesz z nimi lecieć musisz zostać w laboratorium.- usłyszałam zza pleców.
Szybko wyrwałam uścisk z dłoni Steva i rzuciłam mu nieprzyjemne spojrzenie by od razu udać się do tego zasranego laboratorium.

***
-Chyba nie lubisz tu przebywać.-z moich zamyśleń wyrwał mnie głos dr.
-Nie lubię być zamknięta w jednym pomieszczeniu-odpowiedziałam zgodnie z prawdą a on się tylko zaśmiał.
-Nierozumiem co Pana bawi doktorze.-powiedziałam oschle
-Po pierwsze nie mów do mnie doktorze tylko Bruce, a po drugie źle trafiłaś...Nie lubisz być zamknięta a z własnej woli dałaś się zapędzić na latający statek z którego niema wyjśćia ?-powiedział patrząc na mnie kątem oka i dopiero teraz zrozumiałam że brzmie jak totalna idiotka.
-Ale to jest coś innego, na tym statku dzieją się najróżniejsze rzeczy i jest fajnie a w laboratorium...-niestety nie dano mi dokończyć.
-Nudnie??-zapytał
-Ja tego nie powiedziałam -zaśmiałam się a on razem ze mną.
-Skoro tak uważasz to chyba czas to zmienić a poza tym Fury kazał przeprowadzić mi  z tobą kilka badań-powiedział a ja tylko westchnełam.
-Znowu badania... I znowu igły i pobieranie krwii...Mam tego dosyć.-zaczełam jęczeć ponieważ naprawdę nie znosiłam tego. Ogólnie nie za bardzo lubiłam widok krwii.
-Nie takie badania-powiedział nie odrywając wzroku od jakichś papierów.
-Stań tutaj -wskazał na wolną przestrzeń i bez problemu wykonałam jego zadanie.
-A teraz spróbuj wytworzyć energię aby następnie zapanować nad nią i sprawić jej zanik.-powiedział a ja popatrzyłam się na niego ze zdziwniem.
-No dalej nie będe tutaj czekać.-powiedział a ja zrobiłam to co kazał niestety nie z takim skutkiem jakiego oczekiwał ponieważ energia którą wytworzyłam uwolniła się trafiła w ścianę gdzie powstał ślad jak po pożarze .
Po 2,5 h jakoś udało mi się opanować to ćwiczenie . Nie sądziłam że będzie to aż takie trudne ,co prawda 2 razy prawie zabiłam Bruca ale obeszło się bez większych uszkodzeń. Muszę przyznać że Bruce to naprawdę przemiły facet może i jest tajemniczy ale jak się go lepiej pozna to widać że pod tą skorupą kryje się mężczyzna który chce pomagać.
-Paula przyjdź z Brucem na mostek.-usłyszałam w słuchawce głos Furyego.
-Przyjełam.-powiedziałam krótko i znowu wróciłam wzrokiem do Banner.
-Wzywają nas na mostek.- poinformowałam doktorka.
-No to chodźmy .-powiedział i razem ruszyliśmy w dane nam miejsce.

***

Co tu dużo mówić ??
 Bedzie jeszcze jedna albo dwie częsci hihihi
Pamiętajcie o komentarzu .










poniedziałek, 11 lipca 2016

Nowy Blog?!

Uwaga!
Uwaga!
W tym momencie oświadczam wam iż założyłam nowego bloga.
Jego tematyka może was trochę zaskoczyć ale nie każe wam go czytać .
Powiem tyle czegoś takiego na bloggerze jeszcze nie było.
Przynajmniej ja nie wiedziałam a szukałem i to bardzo mocno szukałam.
Mam nadzieję że wam się spodoba a jak się nie spodoba to ogłaszam iż dalszą część One Shota pojawi się jutro.
 Obiecuje!! 


Nowy Blog


|
Zapraszam!!!


niedziela, 12 czerwca 2016

ROK BLOGA!!!! One Shot - Jestem Avengersem cz.I

Hejka Kochani Moi!!!

Czy wy wiecie co dzisiaj jest??? Dzisiaj obchodzimy równy Rok od kiedy założyłam bloga i od kiedy pojawił się pierwszy post.To było bardzo trudne...nie raz zmagałam się z leniem i obiecywałam sama sobie że będę regularnie wstawiać rozdziały no niestety...Jednak dalej jestem , nie umarłam!! Zdradze wam tylko jeszcze że planuje nowy projekt również związany z Marvelem lecz nie jest to blog ani nic podobnego.Więc nie przedłużając zapraszam was na mojego 2 One Shota w życiu który niestety będzie podzielony na części. 

Miłego Czytania!!!!




Jestem Paula. 
Dokładniej Paulina Skye Stark ale to chyba już wiecie .
Znacie moją historię ale to były tylko jej urywki.
I dzisiaj nadszedł czas bym wam ją opowiedziała od początku.


Był słoneczny letni dzień ,właśnie byłam w trakcie treningu skokowego ponieważ już za 1,5 miesiąca miały odbyć się zawody Narodowe .
W tym momencie akurat kierowałam mojego konia na ostatnią przeszkodę trudnego parkuru,gdy byliśmy już bardzo blisko przeszkody dałam mu znak by skoczył,nagle poczułam jak Falcon odbija się mocno tylnymi nogami i bierze wielkiego susa nad przeszkodą .
Kiedy wylądował uspokoiłam konia i ruszyłam w kierunku osoby stojącej na środku placu. 
-I jak??-zapytałam kiedy byłam już na tyle blisko osoby która uważałam za ojca.
-Yyyyyyy...Kłamać czy mówić prawdę??-zapytał miliarder a ja się tylko zaśmiałam.
-Aż tak źle?-zapytałam zsiadając z konia.
-Norma czasu to 30 sekund ty przejechałaś parkur w 28 to dobry wynik ale nie na tyle dobry żeby wygrać puchar świata.-powiedział kiedy zdejmowałam specjalny kask z głowy.
-Patrzyłem też listę zawodników .Zgadnij kto jedzie na swoim rudymi Cheampionie -powiedział z udawanym zachwytem .
-Rayna...-powiedziałam wzdychając .
-Dlatego musisz się przyłożyć do treningów-stwierdził kiedy razem szliśmy do stajni.
-Szkoda że taki dobry koń marnuje się w jej rękach-powiedziałam
-To prawda,ostatnio jak Ashely poprosiła swojego przyjaciela z Pegasusa(fundacja pomagająca zwierzętom)żeby tam zajrzał to zaczeli straszyć Pepper sądem dlatego że Ashley pracuje u niej jako instruktor -powiedział gdy wprowadzałam konia do boksu by zdjąć z niego siodło i uzdę.
Tak to kolejna rzecz o której nie widzieliście Pepper nie tylko zajmuje się firmą Tonyego ale jest też współwłaścicielką Klubu Jeździeckiego który także prowadzi pensjonat gdzie trzymam Falcona i to właśnie tutaj trenuje.
-Oni są mocno walnięci -stwierdziłam krzywiac się na samą myśl o tej rodzinie.
-Mało powiedziane.-zaśmiał się Stark.
-To co idziemy???-zapytał
-Tak jeszcze tylko schowam sprzęt do szafki i możemy jechać-powiedziałam a Tony udał się do swojego Ferrari a ja poszłam w stronę prywatnego pomieszczenia w którym znajdowały się rzeczy wszystkich osób którzy w pensjonacie trzymali swoje konie.
W pisałam odpowiedni kod po czym usłyszałam charakterystyczny dźwięk i otworzyłam szafkę. Znajdowało się w niej wszystko co tylko jeździec mógł sobie zapragnąć ale nie zabrakło też masakrycznego bałaganu . Przyznam że nie nawidziłam sprzątać bo jak juz tego dokonałam to okazało się że po 2 dniach wracałam do punktu wyjścia.
Nie zwlekając dłużej wwaliłam wszystko jak leci , wziełam tylko jeszcze garść ulubionych smaczków Falcona i ruszyłam w stronę siwka.
Gdy byłam już na tyle blisko jego użyłam swojej mocy by się z nim porozumieć ,dałam mu przysmaki na które od razu się rzucił.
-Do poniedziałku-powiedziałam głaszcząc zwierzę
-Do zobaczenia-odpowiedział i polizał mój policzek.
Wziełam tylko telefon leżący pod boksem i ruszyłam w stronę Tonyego.
Kiedy odblokowywałam telefon by sprawdzić która godzina i czy ktoś próbował nawiązać że mną kontakt poczułam jak wpadam na kogoś a następnie uderzam swoim tyłkiem w twardy beton.Taki mnie dupa zaczeła boleć jak nigdy w życiu co obudziło we mnie agresję. Kiedy juz miałam wydrzeć się na osobę która na mnie wpadła dostrzegłam że był to mój przyjaciel Cameron .
Gdy go zobaczyłam mój cały bulwers natychmiast zniknął.
-Nic ci nie jest???-zapytał przejęty chłopak.
-Nie oprócz tego że będę miała siniaka na całą dupe to nie-zaśmiałam się a on podał mi rękę by pomóc mi wstać .
-Będziesz jutro ?-zapytał mnie na co mój uśmiech momentalnie zniknął .
-Nie ...jutro jest rocznica śmierci Dziadków i moich rodziców -powiedziałam udając że wgl mnie to nie rusza. Ten dzień był tak samo trudny dla mnie jak i dla Tonyego.Nie wiem jak to możliwe że nasza rodzina umarła dokładnie tego samego dnia i dokładnie w takich samych okolicznościach.
-No tak...przep...-Chciał dokończyć ale mu nie pozwoliłam
-Daj spokój... Nie wiedziałeś- powiedziałam z udawanym uśmiechem.
-Wiesz co ją już muszę iść Tony na mnie czeka -powiedziała z uśmiechem i pocałowałam chłopaka w policzek na pożegnanie .
Wzięłam wszystkie potrzebne mi rzeczy i ruszyłam w stronę wyjścia.
-ZACZEKAJ!!!!!!-usłyszałam nagle za sobą. Odwróciłam się znowu dostrzegłam Camerona.
-Co się stało?? -zapytałam
-Pomyślałem... Że...-mówił chłopak łapiąc oddech po biegu.
-Że??-doptywałam.
-Że moglibyśmy wyskoczyć w poniedziałek po treningu na kawę-powiedział a ja zrobiłam zszokowaną minę. Camerona był ostatnią osobą od której mogłabym spodziewać się zaproszenie.
-Yyyy...Jasne z miłą chęcią -powiedziałam trochę zmieszana ale jednocześnie wesoła.
-Okej to do zobaczenia -powiedział i pocałował mnie w policzek i sobie poszedł.
Aha??Co to było???Mimo wszystkiego zrobiło mi się bardzo miło.
Nie zwlekajac dłużej ruszyłam w stronę Tonyego.
Kiedy dotarłam do sportowego samochodu wszystkie zbędne rzeczy włożyłam do bagażnika zostawiając jedynie truskawkową wodę a następnie usiadłam obok Tonyego.
Po chwili usłyszałam silnik a mój bardzo mądry wujek ruszył z piaskiem opon.
-Downa masz???-zapytałam
-Czasami -odpowiedział susząc swoje białe Ząbki.
Wziełam łyka wody a następnie włączyłam radio gdzie akurat leciała moja ulubiona piosenka więc zaczęłam ją śpiewać jako że był to duet spojrzałam na Tonyego blagalnyn wzrokiem.
-O nieeeee ...niema mowy -powiedział unikając mojego spojrzenia.
-Wiem że chcesz -powiedziałam
-Hit the dance floor- śpiewałam w jego kierunku na co on przewrócił oczami i zaczął śpiewać razem ze mną co bardzo rzadko się zdarzało.
Oczywiście nie mogło zabraknąć dziwnych ruchów i wygibasów.
Gdy tak popatrzyłam chwilę na osobę siedzącą obok mnie uświadomiłam sobie że gdyby nie on już dawno pewnie stoczyłabym się na samo dno ...
-Więcej w życiu nie dam ci się na to namowić -powiedział z wyrzutem.
-Oj już nie zgrywaj takiego nie dostępnego ...poszło ci w miarę dobrze-zaśmiałam się
-Dobra młoda nie podlizuj się-powiedział i poczochrał mi włosy.
-Zostaw moje włosy!!!To jest świętość okej?!!!-nawrzeszczałam na niego
-No okej...młoda-powiedział a ja tylko zobaczyłam jak cieszy mu się ta jego buzia.
Nagle atmosfera spoważniała.
-Pamiętasz że jutro...-zaczął lecz ja mu przerwałam.
-Tak Tak ...pamiętam...-powiedziałam i w jednej sekundzie posmutniałam.
-Ej no już ...Głowa do góry, wzrok na mnie bo mam zamiar ci coś powiedzieć a chce chociaż widzieć że cię to interesuje- rozkazał mi owa osoba.
-To co się stało... No nie można tego cofnąć... Myślisz że ja nie byłem załamany jak usłyszałem że moi rodzice nie żyją...Byłem sam bo z twoimi rodzicami kontaktu nie utrzymywałem...A jak myślisz co czułem jak i twoi rodzice umarli i jak nagle przychodzi do mnie babka z dzieckiem i mówi że mam cię wziąć do siebie do domu...Nienawidziłem cię... Jedynym powodem dla którego nie pozbyłem się ciebie była Pepper...a po tym jak wiezili mnie ta tej pustyni uświadomiłam sobie że nienawidziłem cię tak bardzo bo przypominałas mi wszystko co straciłem ...I nagle mnie olśniło ...Pamiętaj nie można żyć przeszłością...-kolejny raz dzisiaj nie dałam mu dokończyć
-Która może wpłynąć na twoją przyszłość -dokończyłam za niego a on tylko się na mnie spojrzał i uśmiekchnał się.
-Naprawde mnie nie lubileś???-zapytałam przerywając ciszę.
-Nawet nie wiesz jak mnie wkurzałaś tym jak do mnie przychodziłaś w nocy -powiedział a ja zmarszczyłam brwi.
-Byłam dzieckiem które codziennie spało z rodzicami czego ty oczekiwałeś??-zapytałam machając przy tym rękami.
-Że będziesz normalna -powiedział i gdyby nie to że prowadził już dawno by nie żył. Nagle zobaczyłam że pojechaliśmy pod wielką willę.
-Masz 5 sekund na ucieczkę-powiedzialam złowrogo na co on tylko się spojrzała dziwnie .
-Ale dlacz...-kolejny raz tego dnia nie dałam mu dokończyć
-5-
-4-
-3-
-2-
-1-
-0-kiedy to powiedziałam błyskawicznie wysiadłam z samochodu i ruszyłam w stronę drzwi które jeszcze się ruszały po tym jak Stark przez nie przeszedł.
Szybkim sprintem ruszyłam w stronę drzwi i kiedy weszła do domu zobaczyłam Tonyego chowajacego się za filarem. Szybko wziełam poduszkę leżącą na luksusowej kanapie i pobiegłam do niego by następnie zadać mu cios miękka poduszka. Na jego nieszczęście wziełam bardzo mocny zamach przez co skulił się z bólu gdy go uderzyłam. Przez chwilę myślałam że naprawdę mu się coś stało lecz on to wykorzystał i oddał mi ze zdwojoną siłą.
-Tak chcesz się bawić ??-zapytałam podejrzliwie i kiedy wziął kolejny zamach zrobiłam dziwny gest rekamj dzięki czemu jego ręka została unieruchomiona.
-Moce zakazane w tej bitwie!!-krzyknął a ja się tylko zaśmiałam i nawet nie zauważyłam kiedy na jego lewej ręce pojawiła się metalowa rękawica z której celował we mnie.
W ostatniej chwili na szczęście udało mi się wytworzyć coś na typ pola siłowego dzięki czemu uniknełam postrzału jednak przez ten ruch musiałam dać Tonyemu trochę przewagi która wykorzystał w 100% nim się dostrzegłam miał już na sobie całą zbroje Iron Mana po czym zobaczyłam jak odlatuje. Od razu rzuciłam się w wściekły pościg niesty ją nie mam silniczka w dupie jak Tony.Po chwili zobaczyłam go już w sali gdzie czasami trenujemy.
-Czekałem na ciebie-powiedzial z uśmieszkiem a ja tylko pokreciłam charakterystycznie szyją i ruszyłam w jego stronę.
Przyznam że Tony jest dobry ale nie aż tak żeby mnie pokonać #skromność.
Z każdy jego atakiem używałam pola siłowego jednak kiedy przebiegłam pod Tonym byl on wtedy zbyt wolny ponieważ od razu użyłam kontrataku dzięki czemu Tony w zbroi wylądował na podłodze.
-Poddajesz się??-zapytałam ocierając pot z czoła
-Chciałabyś-powiedział i już celował we mnie kiedy nagle usłyszeliśmy głod JARVISA.
-Panna Potts prosi aby panicz Stark wraz z bratanicą przyszli na górę.-powiedział a ja tylko sposcilam głowę po czym zobaczyłam jak Tony wychodzi z zbroji.
-Niedługo wrócę. Nigdzie nie odchodź-powiedział do zrboji i dał jej buziaka w metalowy policzek.
-To się leczy-powiedziałam marszcząc brwi a on spojrzał tylko na mnie ty swoim wzrokiem nr.17 (odszczekaj to albo nie dostaniesz lodów) na co ją tylko podniosłam ręce w geście obrony. Po kilku chwilach wraz z starszym Starkiem byliśmy w salonie gdzie stała Pepper z założonymi rękami na piersi i tupała nogą co oznaczało że razem z Tonym powinniśmy się wycofać .
-Hej Pepper!!-próbowałam jakoś załagodzić sytuację na co żuciła mi tylko nie przyjemny wzrok.
-Kochanie co ci??-zapytał Tony a ja tylko błagałam żeby Pepper nie wybuchła...
-O nie kochaniuj mi tutaj!!!Wchodzicie do domu i pierwsze co robicie to się nawalacie !!!Nawet butów nie zdjeliście!!Jak dzieci!!!!-zaczęła się na nas wydzierać.
-Przepraszamy-powiedzielismy równocześnie z opuszczonymi głowami.
-Mam nadzieję że następnym razem jak wejdzie do domu to od razu nie zaczniecie się nawalać- powiedziała i odeszła.
-Jak myślisz kiedy zobaczy dziurę w ścianie??-zapytałam Tonyego
-Daje 2 tygodnie-powiedział a ja spojrzałam się na niego wzrokiem nr.15 ,,Ty tak na poważnie? "
-Góra 2 dni -powiedziałam i podaliśmy sobie dłonie na znak zakładu.
-Idź się wykomp bo śmierdzisz-powiedział a ja zgromiłam go wzrokiem i ruszyłam w stronę pokoju.

***Następnego Dnia***
Stałam przed lustrem i patrzyła w swoje odbicie...Miałam na sobie czarną sukienkę z delikatną koronką, czarne szpilki ,mała kopertówkę a moje włosy były delikatnie pofalowane... Tak to dzisiaj mija równo 11 lat od tamtego zdarzenia ...Nie tylko ja przeżywałam ten dzień...Tony tak samo jak ja stracił wtedy rodziców ...Pokazuje na każdym kroku że jest wszystko dobrze lecz jedenymi osobami które wiedzą że jest imaczej jestem ja i Pepper...Najwyraźniej Bóg tak chciał...Moje zamyślenie przerwało pukanie do drzwi...
-Proszę -krzyknęłam a w drzwiach pojawiła się Ruda piękność.
-Hej skarbie jesteś gotowa??-zadała mi pytanie Pepper.
-Tak juz tylko wezmę bransoletkę-powiedziałam i podeszłam do toaletki na której jeszcze przed chwilą była bransoletka która dostałam od rodziców!!!
Zaczełam w panice jej wszedzie szukać i nie mogłam znalezc...To niemożliwe żebym jak zgubiła!!
-Paul moge ci coś zaproponować??-wtraciła się Potts.
-Pepper nie teraz proszę-powiedziałam prawie płacząc
-Kochanie spójrz na swoją prawą rękę-powiedziała z ironią a ja momentalnie osłupisłam i strzeliłam face palma. Brasnoletka której tak szukałam cały czas znajdowała się na moim nadgarstu.
-Jednak to ja mam Downa..-szepnełam sobie sama pod nosem.
-Paula Tony kazał ci przekazać żebyś wzieła jakieś ubrania na zmianę bo po mszy idziemy na cmentarz a później jedziemy na grilla do cioci Moniki-poinformowała mnie Pepper a ja momentalnie zaczełam cieszyć się jak 4 letnie dziecko aż nie zobaczyłam jak jak Ruda wyszła z mojego pokoju.
Szybko spakowałam najpotrzebniejsze mi rzeczy w podręczną torbę i ruszyłam na zewnątrz w kierunku sportowego auta w którym już siedziała Pepper razem z Tonym a następnie ruszyliśmy.

***
Po niecałych 30 minutach jazdy dotarliśmy pod kościoł gdzie (co mnie na maksa zdziwiło) czekało na mas chyba z 80 agentów TARCZY . Kilka znajomych twarzy rzuciło mi sie w oczy lecz nie rwałam sie do rozmowy skończyło sie tylko na uśmiechu na powitanie.Zastanawiałam się dlaczego niema ani Furyego ani Coulsona co było bardzo dziwne ponieważ Fury zawsze pojawiał sie na tego typu uroczystościach ,zdarzało się że coś mu wypadło i kazał przekazać nam te informacje przez swoją prawą rękę ale żeby żadnego z nich nie było. Tego sie nie spodziewałam, nagle w oddali dostrzegłam znajome ogniosto rude włosy co od razu wywołało na mojej twarzy delikatny uśmiech.
-Natasza!!-krzyknełam delikatnie lecz na tyle głośno by super szpieg usłyszał.
Od razu kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła sie promiennie co często się nie zdarzało i ruszyła w naszą stronę.
Nim sie spostrzegłam bylo już w naszym towarzystwie jednak kiedy się obejrzałam zorientowałam sie że ggdzieś podziało Tonyego.
-Hej mała-przywitała się ze mną uściskiem co uczyniła później z Pepper.
Kobiety nie za bardzo sie na początku lubiły wręcz skakały sobie do gardeł jednak później jakoś ta zła atmosfera została opanowana i wszyscy byli happy.
-Wiesz może gdzie jest Fury albo Coulson??-zapytałam z nadzieją w głosie
-Niestety ich nie będzie,wypadła im podobno jakaś ważna sprawa .-odpowiedziała mi a ja zagłebiłam sie w zadumie jak to możliwe ,przecież Fury nigdy nie opuścił by tak ważnego dla TARCZA dnia a mianowicie rocznicę śmierci jednego z założycieli TARCZA. Najwyraźniej musiało to być cos bardzo ważnego skoro nie dotarł na miejsce.
Nagle obok mnie pojawił sie spowrotem Tony,niestety jego mina nie była zbyt sympatyczna.
Pepper próbowała dowiedzieć sie o co mu chodzi lecz on tylko strzelił Focha więc uznałam ze nie będę zadawać sobie trudu aby do niego dotrzeć. W oddali zobaczyłam czyjąś znajomą twarz, niewidziałam dokładnie kto to ponieważ osoba ta znajdowała sie dosyć daleko,niestety nie było mi dane rozmyslać dalej o tajemniczej osobie ponieważ momentalnie zostałam pociągnięta w stronę kościoła gdzie za chwilę miała odprawić sie msza w intencji moich dziadków oraz rodziców na której miałam zaśpiewać piosenkę.
Kiedy cały ten szalony tłum zebrał się już w kościele zaczeła sie msza. Nie zabardzo jednak słuchałam księdza, ponieważ gadał on tylko i wyłącznie o stracie bliskich itp. Bardziej skupiłam sie w tym momencie na swoich dłoniach które nagle zeczeły wydawać sie bardzo interesujące . Spojrzałam jeszcze chwilę na bransoletkę z złotym serduszkiem znajdującej sie na mojej ręce przez co zaczełam wspominać czasy w których rodzice jeszcze żyli co momentalnie wywołało na mojej twarzy delikatny uśmiech.
Nagle poczułam na swojej szyji czyjeś dyszenie, domysliłam sie ze musiała byc to osoba siedzaca za mną w ławce...Niestety natretna osoba nie przestawała dyszeć mi nad uchem i dodatkowo zaczeła mnie szturchać swoimi rencami (tak rencami xD).
-Zapewne nie robi tego celowo...-mysłałam sobie w głowie lecz w pewnym momencie nie wytrzymałam i odwróciłam się w stronę nieznośnej osoby aby powiedzieć jej by trzymała łapy i oddech przy sobie lecz kiedy spostrzegłam tą osobę momentalnie cała moja złość zniknęła jak bańka mydlana.
Za mna siedział przystojny dobrze zbudowany blondyn o niebieskich oczach ubrany w garnitur. Od razu rozpoznałam tą osobę i obdarowałam ją szczerym uśmiechem. Momentalnie do naszej dwójki dołączył sie Tony lecz kiedy tylko zobaczył Rogersa rzucił nam nie przyjemne spojrzenie. Taaaaaaaaakkkkk...Jak ja kocham kiedy oni siebie nienawidzą...Jak małe dzieci w przedszkolu.
Tylko delikatnie westchnełam na żałosne zachowanie Tonyego.
Nierozumiem co on takiego ma do przemiłego blondyna , co prawda znałam go zaledwie miesiąc lecz już zdążyliśmy przejść na relacje przyjaciel-przyjaciołka . Nie wiedzieć czemu miałam wrażenie że mogę mu powierzyć każdy seket, każdą najmniejszą myśl. Często rozmawialiśmy przez telefon co czasami było naprawdę zabawne ponieważ Rogers nie zdążył jeszcze przyzwyczaić się do współczesnej technologi , niestety dalej nie przyzwyczaił się do życia w XXI wieku co widać było niekiedy po jego zachowaniu, niektóre osoby które nie wiedziały kim dla histori naszego kraju jest uważały go za dziwaka natomiast według mnie wydawało się to całkiem urocze.
Kiedy tak o tym wszystkim myślałam mimowolnie na moją twarz wkradł się delikatny uśmiech. Niestety równie szybko znikł jak się pojawił ponieważ pewna osoba postanowiła mi wbić łokieć z całej siły w żebra co bardzo zabolało.
Od razu zgromiłam Starka wzrokiem na co on tylko teatralnie przewrócił oczami i pokazał wzrokiem na księdza który mówił coś do mikrofonu.
-A teraz mikrofon oddam wnuczce Howarda i Mari oraz córce Jaysona i Lisy Stark która wykona utwór w intencji zmarłych dla których się dzisiaj zebraliśmy.-Powiedział i nagle większość par oczu znajdujących się w kościele zwróciła się na mnie .
Niepewnym krokiem wyszłam z ławki i kierowałam się w stronę ołtarza ,kiedy podeszłam do księdza on dał mi mikrofon na co posłałam mu szczery uśmiech.
Stanęłam na środku i nabrał do płuc dużej ilości tlenu by zaraz go wypuścić , kiwnełam głową w stronę organisty który nagle nie wiem jakim sposobem zamiast przy organach znajdował się przy Keyboardzie .
Nagle usłyszałam pierwsze dźwięki wydobywające się z instrumentu po czym włączyłam do tego mój wokal co spowodowało wykonanie utworu Halleluja. 
Kiedy tak sobie śpiewałam patrzyłam się na wszystkich po kolei większość agentów miała nie miła mine . Jeżeli już się ktoś taki natrafił to była to raczej kobieta agent. Od zawsze chciałam pomagać w TARCZY nawet ostatnio Nick zaproponował mi pracę w jakimś nowym oddziale który dopiero tworzy lecz niestety nie mogę przyjąć tej oferty przez następne 2 miesiące a dlaczego???
A dlatego że muszę mieć zgodę prawnego opiekuna na pracę w TARCZA dopóki nie ukończe 18 lat , niestety mój prawny opiekun czyli Anthony Stark nie wyraża na to zgody ponieważ uważa że 1.Jestem za młoda
2. Nie pozwoli narażać mojego życia
3. Jego niechcą wiec mnie też nie dostaną.
To jest myślenie według Tonyego Starka.
Moje urodziny zawsze wypadały na koniec roku niestety nie tym razem ponieważ nasza szkoła ,,przechodzi metamorfozę " więc wydłużyły nam się wakacje.Cd

***
Po zakończonej mszy większość osób udała się z nami na cmentarz który znajdował się dosłownie obok kościoła.Stałam sama nad grobem moich rodziców i patrzyłam się na ich fotografie. Moje drzewo genealogiczne nie należało do najpiękniejszych , mama z domu dziecka wyszła za mąż za tatę, milionera z sławnej rodziny. Dziadkowie umarli w wypadku tak samo jak rodzice, Został tylko wujek z dziurą w sercu i to dosłownie. Od zawsze był moim ulubieńcem wśród wujków ,może dlatego że był jedyny.Niestety ja nie byłam jego ulubienicą czego nie dostrzegłam będąc dzieckiem, lecz z każdym kolejnym dniem coraz bardziej się do siebie przywiązywaliśmy aż doszło do więzi Ojciec-Córka.
Na samą myśl o tym wszystkim na moją twarz wdarł się uśmiech.
-Dużo dla ciebie znaczyli-usłyszałam dobrze znany mi męski głos za sobą.
W mgnieniu oka postać dobrze zbudowanego mężczyzny znalazła się obok mnie.
-Nawet nie wiesz jak trudno jest się pogodzić z utratą bliskich-palnełam lecz kiedy zobaczyłam minę blondyna dopiero wtedy uświadomiłam sobie co tak naprawdę powiedziałam.
-Przepraszam Steve...zazwyczaj o takie rzeczy pytają się osoby którym życie nie dało tak bardzo w dupe jak nam -zaśmiałam się i spojrzałam na Rogersa który na słowo dupa zrobił naprawdę zabawną minę co wywołało u mnie napad śmiechu ,lecz szybko się opanowałam ponieważ doszło do mnie gdzie się znajdujemy .
W oddali zobaczyłam Pepper machającą do mnie na znak że już jedziemy .
-Wiesz już muszę iść bo jedziemy do cioci na grilla więc...-niestety nie dano mi dokończyć .
-Wiem też dostałem zaproszenie-powiedział posyłając mi jeden z tych swoich uśmiechów od których id razu się zmieniała w buraka.
Nie zwlekając dłużej ruszyliśmy w stronę wyjścia z nieprzyjemnego miejsca.
-Możesz mi opowiedzieć o moim dziadku?? No wiesz jaki był w rzeczywistości dla ludzi których znał itp.-zapytałam z nadzieją w głosie
-Howard Stark-zaśmiał się wmawiając te 2 słowa.
-To już wiedziałam od dawna-rownież się zaśmiałam
-Był...Niezwykłym człowiekiem ,bardzo otwartym , czasami za bardzo się wywyższał lecz był to mój przyjaciel...Nie to co jego synalek który myśli tylko o sobie-powiedział a ja spojrzałam na niego zabijającym wzrokiem. Jak już wspomniałam jak dzieci .

***
U cioci Moniki atmosfera jakoś się polepszyła mimo tego że Tony z Stevem wciąż rzucali sobie chłódne spojrzenia później się uspokoili i nawet zaczeli że sobą rozmawiać. Z tego całego tłumu który był to kościele, teraz zostali tylko ci ,,najlepsi " czyli :
-Tony
-Pepper
-Steve
-ciocia Monika
-Daisy (agentka TARCZY z którą się przyjaźnie)
I ja .
Do tego wspaniałego towarzystwa brakowało tylko Furyego i Cloulsona oraz oczywiście rudej która dostała nagłe wezwanie.
Nie miałam jej tego za złe to była jej praca. Praca wymagająca poświęceń.
-Kochanie pójdziesz po sałatkę do kuchni, jest w lodówce.-Zapytała się mnie uprzejmie ciocia.
-Tak , Daisy chodź ze mną-powiedziałam i szybkim ruchem pociągnęłam blondynkę za mną.
-Ej ten Steve to naprawdę ciacho-powiedziała gdy już znajdowałyśmy się w kuchni.
-Proszę cię nie zaczynaj wiesz przecież że dopiero tydzień temu zerwałam z Mikiem .-wyprostowałam szybko , trudni mi było by zaufać osobie która cię zdradziła...
-Widziałam go ostatnio na mieście ... Upity w trzy dupy ...zaczął coś pierdzielić że jesteś jego sensem życia .-powiedziała a ja momentalnie posmutniałam , gdyby tylko mogło się zapomnieć...
-No nie ważne idziemy ??-zapytałam ukrywając smutek na co Daisy tylko do mnie podeszła i przytuliła po czym obydwie poszłyśmy znowu do do pomieszczenia w którym wszyscy się znadywali ,lecz kiedy weszłyśmy wszyscy wpatrywał się w telewizor i nie odrywali od niego wzroku.
-Tragiczne trzęsienie ziemi na terenie ośrodka badawczego TARCZY jak na razie nie ustalono przyczyny trzęsienia,wiadomo jednak że tuż chwilę przed falą z ośrodka wyjechał podejrzany mężczyzna z kilkoma agentami oraz znanym doktorem Erickiem Stelvigiem...-

***
Jak wam się podoba??
PPostarałam się.
Zastanawiam się tylko czy zrobić z tego oddzielnego bloga czy raczej kontynuować One Shota??
Co o tym myślicie??

Mała Kicałka






niedziela, 5 czerwca 2016

Nowe Atrakcje Dla Czytelników!!!


UWAGA!! UWAGA!!

Ogłoszenie Parafialne moi drodzy. Otóż miała być to niespodzianka na święto które będziemy obchodzić już za tydzień (więcej nie zdradzam hihihihi)...lecz nie sądziłam że uporam się z tym tak szybko więc udostępniam wam to w tym momencie.
Otóż na moim YT rozpoczynam karierę tłumacza. (z tego nie będzie nic dobrego ale cóż)...lecz zanim pokażę wam film który przetłumaczyłam cofnijmy się do ubiegłego tygodnia...
Otóż wstałam była sobota spojrzałam na telefon który wskazywał godzinę 9.30 więc stwierdziłam że jest za wcześnie na wstanie bo jest weekend więc poszłam dalej spać lecz nie mogłam zasnąć po chiwli wziełam tableta i niechcący kliknełam w jakiś filmik a moim oczom ukazało się arcydzieło które ktoś stworzył lecz było ono po Angielsku a niektóre kwestie były bardzo niewyraźne i trudne do zrozumienia więc postanowiłam je przetłumaczyć a poźniej udostępnić innym którzy mają podobny problem i taka oto powstalo moje pierwsze tłumaczenie które znajdziecie tutaj ------------------------------------> https://www.youtube.com/watch?v=mfJ4Zeb-SNU 
mam nadzieję że wam się spodoba :) 
Mała Kicałka

Serdecznie polecam

Katalogowo

Nomida zaczarowane-szablony